Wpisy archiwalne w kategorii
trening
Dystans całkowity: | 30825.36 km (w terenie 1180.74 km; 3.83%) |
Czas w ruchu: | 1795:05 |
Średnia prędkość: | 19.55 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Suma podjazdów: | 23423 m |
Maks. tętno maksymalne: | 186 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 167 (91 %) |
Suma kalorii: | 108933 kcal |
Liczba aktywności: | 1173 |
Średnio na aktywność: | 32.38 km i 1h 31m |
Więcej statystyk |
pompujemy
Sobota, 28 maja 2011 Kategoria trening siłowy, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:10 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
8 + 10 + 7 + 7 + 13 (to mój rekord ilości pompek w jednej serii jak na razie)
sprinty
Piątek, 27 maja 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 35.83 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 01:41 | km/h: | 21.29 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 171171 ( 95%) | HRavg | 129( 71%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na dzisiaj plan: 5 minut spokojnej jazdy przeplatane 200m sprintami. Chciałam potem pojechać na Kazoorę przetestować hamulce.
z wiatrem
1: sek 19,14, średnia 37,6 km/h
2: sek 18,79, średnia 38,3 km/h
pod wiatr
3: sek 20,18, średnia 35,7 km/h
4: sek 22,97, średnia 31,3 km/h
z wiatrem
5: sek 18,87, średnia 38,2 km/h
6: sek 17,61, średnia 40,9 km/h - na stojąco, max wykręciłam 42,36 km/h
Po tym ostatnim, tak mnie piekły uda, że odpuściłam sobie Kazoorkę :)
Za to znowu narobiłam sobie obciachu w Bikemanie bo podjechałam spytać, czy można jakoś podregulować klamki hamulcowe, żeby były bliżej kierownicy. Na co gość podszedł i pokręcił pokręciołkiem na klamce... ^^
kadencja 81/123
KOW: 4 (404)
z wiatrem
1: sek 19,14, średnia 37,6 km/h
2: sek 18,79, średnia 38,3 km/h
pod wiatr
3: sek 20,18, średnia 35,7 km/h
4: sek 22,97, średnia 31,3 km/h
z wiatrem
5: sek 18,87, średnia 38,2 km/h
6: sek 17,61, średnia 40,9 km/h - na stojąco, max wykręciłam 42,36 km/h
Po tym ostatnim, tak mnie piekły uda, że odpuściłam sobie Kazoorkę :)
Za to znowu narobiłam sobie obciachu w Bikemanie bo podjechałam spytać, czy można jakoś podregulować klamki hamulcowe, żeby były bliżej kierownicy. Na co gość podszedł i pokręcił pokręciołkiem na klamce... ^^
kadencja 81/123
KOW: 4 (404)
baaaardzo spokojnie
Środa, 25 maja 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 25.64 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:31 | km/h: | 16.91 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 141141 ( 78%) | HRavg | 104( 57%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj trening na miękkim przełożeniu, w spokojnym tempie. Nawet mi się to udało, bo tętno w zasadzie nie wychodziło poza strefę 0. Oczywiście traska okrężna, przez Wilanów. Jechało mi się miło, wiaterek mnie popychał...
W Lasku Kabackim klucząc sobie, trafiłam na jakąś strasznie dziwną ścieżkę, która się ostro wiła, przechodziła pod i nad zwalonymi drzewami, potem zaczęła być coraz bardziej zarośnięta aż wreszcie postanowiła zniknąć i okazało się, że po prostu randomowo jeżdżę po lesie ;) W jednym miejscu zwisająca z drzewa gałąź próbowała ściągnąć mnie z roweru, zaczepiając się o otwór w kasku, ale na szczęście odczepiła się, dostarczając mi tylko nieco stresu.
Jazda od Kabat do domu była mordęgą, bo się nagle dowiedziałam, że jest straszny wiatr.
Jak spotkałam się z Markiem w domu to Marek mnie opierdzielił, że nie poszłam od razu załatwić sprawy hamulca. "Jak możesz w ogóle myśleć o jechaniu na zawody z niepewnym hamulcem! Zasuwaj do serwisu, ale już!" No... dokładnie tak nie powiedział, ale mniej więcej taki to miało wydźwięk. No to posłuchałam i zawlokłam Żyletę do Bikemana. Jak na urodzinowe prezenty to hamulce są "trochę" ponadprogramowe finansowo...
kadencja: 79/107
KOW: 1
obciążenie: 91
Dane z głowy bo Garmin dzisiaj został w domu :) Uzupełnię dokładniej później
W Lasku Kabackim klucząc sobie, trafiłam na jakąś strasznie dziwną ścieżkę, która się ostro wiła, przechodziła pod i nad zwalonymi drzewami, potem zaczęła być coraz bardziej zarośnięta aż wreszcie postanowiła zniknąć i okazało się, że po prostu randomowo jeżdżę po lesie ;) W jednym miejscu zwisająca z drzewa gałąź próbowała ściągnąć mnie z roweru, zaczepiając się o otwór w kasku, ale na szczęście odczepiła się, dostarczając mi tylko nieco stresu.
Jazda od Kabat do domu była mordęgą, bo się nagle dowiedziałam, że jest straszny wiatr.
Jak spotkałam się z Markiem w domu to Marek mnie opierdzielił, że nie poszłam od razu załatwić sprawy hamulca. "Jak możesz w ogóle myśleć o jechaniu na zawody z niepewnym hamulcem! Zasuwaj do serwisu, ale już!" No... dokładnie tak nie powiedział, ale mniej więcej taki to miało wydźwięk. No to posłuchałam i zawlokłam Żyletę do Bikemana. Jak na urodzinowe prezenty to hamulce są "trochę" ponadprogramowe finansowo...
kadencja: 79/107
KOW: 1
obciążenie: 91
Dane z głowy bo Garmin dzisiaj został w domu :) Uzupełnię dokładniej później
zmiana planu
Środa, 25 maja 2011 Kategoria trening siłowy, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:20 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj ćwiczenia z zupełnie innej beczki.
Postanowiłam na świeżo zacząć od pompek a potem, skoro już zaczęłam robić ileś serii jednego ćwiczenia, zrobić w ten sposób również pozostałe (dotychczas robiłam obwodowo). Okazuje się, że nie dość, że tak jest trudniej i ciężej zrobić ćwiczenia to jeszcze trwa to dłużej bo trzeba robić dłuższe przerwy między seriami...
stabilizacja:
wypad z obciążeniem x5
pseudopompka na piłce rehabilitacyjnej x5
pompki 6 + 7 + 6 + 6 + 8
przysiad z obciążeniem 4x20 (+2x2kg)
sprężyna (ściąganie do klatki piersiowej) 4x17
step z obciążeniem 4x20 (+2x2kg)
wspięcia na palcach bez obciążenia 4x17
wiosłowanie na stojąco 4x20 (+2x2kg)
brzuszki ze skrętem 4x30
KOW: 5 (700)
Postanowiłam na świeżo zacząć od pompek a potem, skoro już zaczęłam robić ileś serii jednego ćwiczenia, zrobić w ten sposób również pozostałe (dotychczas robiłam obwodowo). Okazuje się, że nie dość, że tak jest trudniej i ciężej zrobić ćwiczenia to jeszcze trwa to dłużej bo trzeba robić dłuższe przerwy między seriami...
stabilizacja:
wypad z obciążeniem x5
pseudopompka na piłce rehabilitacyjnej x5
pompki 6 + 7 + 6 + 6 + 8
przysiad z obciążeniem 4x20 (+2x2kg)
sprężyna (ściąganie do klatki piersiowej) 4x17
step z obciążeniem 4x20 (+2x2kg)
wspięcia na palcach bez obciążenia 4x17
wiosłowanie na stojąco 4x20 (+2x2kg)
brzuszki ze skrętem 4x30
KOW: 5 (700)
WKK Kazoorka
Wtorek, 24 maja 2011 Kategoria trening
Km: | 20.72 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:19 | km/h: | 8.94 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 167167 ( 92%) | HRavg | 124( 68%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny trening WKK, z którego wracam z "bananem". Dzisiaj to po prostu trening jak rollercoaster :)
Jadąc na trening spotkałam Tomskiego. Chwilkę pogawędziliśmy jadąc w stronę Kabat. Niestety, Tomski nie wybierał się na trening.
Błażej "zawlókł" nas tym razem na Kazoorkę. Do tej pory nie zapuszczałam się tam nawet na piechotę, co dopiero z rowerem. Uznałam, że to teren downhillowców i trialowców i że nie warto narażać się na bliskie spotkanie z fullem albo BMXem, że już nie wspomnę o narażeniu się na kpiny przy próbie wdrapania się tam z rowerem i na skręcenie karku przy próbie przejechania trasy :)
Okazało się, że nie taki Diabeu ;) straszny jak go malują.
Wjechanie na samą górkę (początek toru zjazdowego) - bez większych problemów. Sam tor zjazdowy z dużą ilością hopek i dwoma wyprofilowanymi rampami do przyspieszania na zakrętach najpierw mnie przeraził. Pierwsza próba nieudana, bo pamiętałam jak się zachowuje na hopkach rower, po poprzednim treningu WKK. Na dodatek, miałam okazję oglądać efektowny przejazd jednego z kolegów, gdy to rower podrzucił delikwenta do góry i zostawił trochę za sobą ;) Poza tym jakoś bez przekonania podeszłam do pierwszego podjazdu.
Jednak przy drugim razie poszło lepiej. Prawie cały zjazd zjechałam, z jednym zatrzymaniem (w miejscu, gdzie w dołku była mała hopeczka, o którą rower zaczepiał korbą) no i nie podjechałam ostatniego podjazdu, na samym dole. Trzecie podejście to już tylko stop na czepliwej hopeczce - reszta zjazdu płynnie zaliczona. Nie, żebym tam jakieś skoki uprawiała czy też szaleńcze tempo, ale zaliczona.
Potem Błażej poprowadził trudniejszą trasą, przede wszystkim trudne były podjazdy bo dość strome. Być może bym podjechała, bo jakoś mi szło do połowy, jednak potem - tradycyjnie - brakło siły w nogach.
Komarów w zębach za to dostałam na jednym fantastycznym zjeździe, który - mimo dość znacznej stromizny - zjechałam za pierwszym podejściem - drugie było już całkiem na luzie.
Potem jeszcze dla chętnych był jeden niezły podjazd, który podjechały tylko cyborgi w liczbie około sztuk czterech :) Kolega cały w Scott'cie, nasz dyżurny lekarz ;) (nie pamiętam imienia), o którym opowiadam Markowi po każdym treningu, został tym razem określony "kosmitą" bo podjechał dwa razy.Arek za to szukał na tym podjeździe flaszek w trawie, też dwa razy. Nie wiem czy znalazł, ale rozkwasił bidon plecami :)
Końcówka treningu to znany już singielek w Lasku Kabackim. Tutaj kilka osób zmarudziło i zgubiło się gdzieś na rozstajach. Krzyś z jeszcze jednym kolegą też się zgubił, ale dojechali do nas jak już staliśmy na ul. Żołny i opędzaliśmy się od komarów. Jednak kilka osób chyba nie odnalazło się w ogóle. Na Żołny się rozstaliśmy, po tradycyjnym już losowaniu koszulki.
Krzyś, Krzychu i ja po treningu pojechaliśmy jeszcze raz na Kazoorkę, zjechać traskę. Oni zaliczyli ją jeszcze dwa razy. Ja tylko raz, bo podczas pierwszego poczułam, że klamka tylnego hamulca podejrzanie sflaczała... wolałam nie ryzykować ponownego zjazdu bez sprawnego hamulca. Chyba trzeba będzie zrobić inwestycję szybciej, niż mi się wydawało...
Skrócona kierownica i nowe manetki spisują się świetnie. Trochę się obawiałam nerwowości przedniego koła, ale zjawisko nie występuje :)
kat: S5
kadencja 72/151
KOW: 3
obciążenie: 417
Jadąc na trening spotkałam Tomskiego. Chwilkę pogawędziliśmy jadąc w stronę Kabat. Niestety, Tomski nie wybierał się na trening.
Błażej "zawlókł" nas tym razem na Kazoorkę. Do tej pory nie zapuszczałam się tam nawet na piechotę, co dopiero z rowerem. Uznałam, że to teren downhillowców i trialowców i że nie warto narażać się na bliskie spotkanie z fullem albo BMXem, że już nie wspomnę o narażeniu się na kpiny przy próbie wdrapania się tam z rowerem i na skręcenie karku przy próbie przejechania trasy :)
Okazało się, że nie taki Diabeu ;) straszny jak go malują.
Wjechanie na samą górkę (początek toru zjazdowego) - bez większych problemów. Sam tor zjazdowy z dużą ilością hopek i dwoma wyprofilowanymi rampami do przyspieszania na zakrętach najpierw mnie przeraził. Pierwsza próba nieudana, bo pamiętałam jak się zachowuje na hopkach rower, po poprzednim treningu WKK. Na dodatek, miałam okazję oglądać efektowny przejazd jednego z kolegów, gdy to rower podrzucił delikwenta do góry i zostawił trochę za sobą ;) Poza tym jakoś bez przekonania podeszłam do pierwszego podjazdu.
Jednak przy drugim razie poszło lepiej. Prawie cały zjazd zjechałam, z jednym zatrzymaniem (w miejscu, gdzie w dołku była mała hopeczka, o którą rower zaczepiał korbą) no i nie podjechałam ostatniego podjazdu, na samym dole. Trzecie podejście to już tylko stop na czepliwej hopeczce - reszta zjazdu płynnie zaliczona. Nie, żebym tam jakieś skoki uprawiała czy też szaleńcze tempo, ale zaliczona.
Potem Błażej poprowadził trudniejszą trasą, przede wszystkim trudne były podjazdy bo dość strome. Być może bym podjechała, bo jakoś mi szło do połowy, jednak potem - tradycyjnie - brakło siły w nogach.
Komarów w zębach za to dostałam na jednym fantastycznym zjeździe, który - mimo dość znacznej stromizny - zjechałam za pierwszym podejściem - drugie było już całkiem na luzie.
Potem jeszcze dla chętnych był jeden niezły podjazd, który podjechały tylko cyborgi w liczbie około sztuk czterech :) Kolega cały w Scott'cie, nasz dyżurny lekarz ;) (nie pamiętam imienia), o którym opowiadam Markowi po każdym treningu, został tym razem określony "kosmitą" bo podjechał dwa razy.Arek za to szukał na tym podjeździe flaszek w trawie, też dwa razy. Nie wiem czy znalazł, ale rozkwasił bidon plecami :)
Końcówka treningu to znany już singielek w Lasku Kabackim. Tutaj kilka osób zmarudziło i zgubiło się gdzieś na rozstajach. Krzyś z jeszcze jednym kolegą też się zgubił, ale dojechali do nas jak już staliśmy na ul. Żołny i opędzaliśmy się od komarów. Jednak kilka osób chyba nie odnalazło się w ogóle. Na Żołny się rozstaliśmy, po tradycyjnym już losowaniu koszulki.
Krzyś, Krzychu i ja po treningu pojechaliśmy jeszcze raz na Kazoorkę, zjechać traskę. Oni zaliczyli ją jeszcze dwa razy. Ja tylko raz, bo podczas pierwszego poczułam, że klamka tylnego hamulca podejrzanie sflaczała... wolałam nie ryzykować ponownego zjazdu bez sprawnego hamulca. Chyba trzeba będzie zrobić inwestycję szybciej, niż mi się wydawało...
Skrócona kierownica i nowe manetki spisują się świetnie. Trochę się obawiałam nerwowości przedniego koła, ale zjawisko nie występuje :)
kat: S5
kadencja 72/151
KOW: 3
obciążenie: 417
pompujemy :)
Poniedziałek, 23 maja 2011 Kategoria trening siłowy, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:10 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
5 + 6 + 4 + 4 + 6
próba kiery i manetek
Niedziela, 22 maja 2011 Kategoria trening
Km: | 23.98 | Km teren: | 16.00 | Czas: | 01:36 | km/h: | 14.99 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 157157 ( 87%) | HRavg | 110( 61%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczoraj odebrałam rowerek po skróceniu kierownicy i zmianie manetek przerzutek na XT. Dzisiaj przy okazji spokojnego treningu zrobiłam test. Spokojna jazda była tak spokojna, że aż Marek narzekał, że mu średnią zaniżam ;)
Co do kiery to rower wydaje się troszkę chętniej skręcać, ale prawdziwy test przejdzie na maratonie. Na razie podjechałam dwa małe podjazdy i dwa zjazdy w Kabatach na próbę, jest w porządku. Natomiast, przestawione podczas BGFit rogi nagle okazały się super wygodne!
Zmiana manetek in big plus, nie dość, że są bardzo ładne, chodzą nieporównywalnie lżej, zwłaszcza manetka od przedniej przerzutki. Jak z reklamy - "przerzucanie na blat nigdy dotąd nie było tak delikatne i płynne!" :) Manetka z tyłu za to ma możliwość redukcji aż o trzy biegi, co też jest fajne. Mam jednak wrażenie, że biegi wskakują z leciusieńkim opóźnieniem, w porównaniu do poprzednich manetek, ale to nie przeszkadza. Poza tym chodzą dość twardo. Nie mam na myśli twardości manetki tylko to uczucie, gdy łańcuch wskakuje na właściwą zębatkę. Jest to dość twarde, jakby mocniej zaskakiwało.
Jedyny jednak szkopuł to, że muszę się przyzwyczaić do braku "telewizorków" bo nie zmieściły się na skróconej kierze :)
Na koniec treningu około 2 min. jazdy na maksa (o ile to można tak nazwać, wśród tłumu spacerowiczów).
KOW: 2
obciążenie: 192
kadencja 72/113
Co do kiery to rower wydaje się troszkę chętniej skręcać, ale prawdziwy test przejdzie na maratonie. Na razie podjechałam dwa małe podjazdy i dwa zjazdy w Kabatach na próbę, jest w porządku. Natomiast, przestawione podczas BGFit rogi nagle okazały się super wygodne!
Zmiana manetek in big plus, nie dość, że są bardzo ładne, chodzą nieporównywalnie lżej, zwłaszcza manetka od przedniej przerzutki. Jak z reklamy - "przerzucanie na blat nigdy dotąd nie było tak delikatne i płynne!" :) Manetka z tyłu za to ma możliwość redukcji aż o trzy biegi, co też jest fajne. Mam jednak wrażenie, że biegi wskakują z leciusieńkim opóźnieniem, w porównaniu do poprzednich manetek, ale to nie przeszkadza. Poza tym chodzą dość twardo. Nie mam na myśli twardości manetki tylko to uczucie, gdy łańcuch wskakuje na właściwą zębatkę. Jest to dość twarde, jakby mocniej zaskakiwało.
Jedyny jednak szkopuł to, że muszę się przyzwyczaić do braku "telewizorków" bo nie zmieściły się na skróconej kierze :)
Na koniec treningu około 2 min. jazdy na maksa (o ile to można tak nazwać, wśród tłumu spacerowiczów).
KOW: 2
obciążenie: 192
kadencja 72/113
kręcenie kółek po bieżni - BNP + rytmy
Sobota, 21 maja 2011 Kategoria bieganie, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:54 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bieg z narastającym tempem, 20 minut + rytmy 5x100mx100m
Strasznie gorąco, ledwo zipałam po tym treningu. A i tak odłożyłam go na popołudnie, co było dobrym pomysłem bo trochę chmur naszło i słonko nie było takie palące.
KOW: 6
obciązenie: 324
HR: 154/176
Strasznie gorąco, ledwo zipałam po tym treningu. A i tak odłożyłam go na popołudnie, co było dobrym pomysłem bo trochę chmur naszło i słonko nie było takie palące.
KOW: 6
obciązenie: 324
HR: 154/176
pompujemy
Sobota, 21 maja 2011 Kategoria trening siłowy, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:20 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ciągle mam problem z pompkami, postanowiłam ich zatem robić więcej... :]
1x10 + 3x7
1x10 + 3x7
powtórzenia - Lasek Kabacki
Piątek, 20 maja 2011 Kategoria ze zdjęciami, dojazdy, trening
Km: | 31.54 | Km teren: | 11.00 | Czas: | 01:46 | km/h: | 17.85 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 152152 ( 84%) | HRavg | 123( 68%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Okrężną drogą z pracy a potem trochę pokręciłam się po Lasku Kabackim. Powtórzenia w "terenie". Gdzie tu znaleźć "teren" taki, żeby się dało zrobić te powtórzenia?
No cóż, pokręciłam się po prostu po szerszych i węższych ścieżkach. Na węższych, bardziej "dzikich" trudno się robi kadencję, bo jest dużo korzeni i ciężko jest trzymać rytm na wertepach.
Wracając z poświęceniem zrobiłam kilka zdjęć... jakieś komary czy meszki nie dają się na długo zatrzymać w jednym miejscu.



KOW: 4
obciążenie: 424
kadencja: 84/114
No cóż, pokręciłam się po prostu po szerszych i węższych ścieżkach. Na węższych, bardziej "dzikich" trudno się robi kadencję, bo jest dużo korzeni i ciężko jest trzymać rytm na wertepach.
Wracając z poświęceniem zrobiłam kilka zdjęć... jakieś komary czy meszki nie dają się na długo zatrzymać w jednym miejscu.



KOW: 4
obciążenie: 424
kadencja: 84/114