BG Fit
Czwartek, 31 marca 2011 Kategoria ze zdjęciami, wycieczki i inne spontany, dojazdy, fitting, recenzje, testy
Km: | 22.57 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:47 | km/h: | 12.66 |
Pr. maks.: | 30.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 165165 ( 91%) | HRavg | 131( 72%) |
Kalorie: | 1112kcal | Podjazdy: | 110m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
No, dzisiaj to już rano było całkiem przyjemnie. Można było pojechać w krótszych spodenkach i cieńszych warstwach na górze. Wilgotno trochę, bo chyba w nocy padało. Ale powietrze już pachnie inaczej.
A pod Kopą Cwila wiosna:
Po pracy szybki sprint do Airbike'a na KEN. Umówiona byłam na BGFit, czyli na profesjonalne dostosowanie parametrów roweru do mojej sylwetki. Po cichu liczę na to, że przestanie mnie po tym boleć bark, który dolega mi po dłuższych wycieczkach.
Z Wojtkiem Marcjoniakiem, BGFitterem, przeszliśmy od razu na „Ty”. Coś tam sobie porozmawialiśmy na różne luźne okołorowerowe tematy, na początek. Trochę o Nim, trochę o teamie Airbike'a, trochę o mnie, moim rowerowaniu, moim rowerze.
Na początku było spokojnie.
Najpierw Wojtek wymaglował mnie teoretycznie. Pytał o mnóstwo rzeczy. Od jakiego czasu jeżdżę regularnie na rowerze, jaki jest mój styl jazdy, ile godzin tygodniowo spędzam na rowerze, ile kaemów rocznie przejeżdżam. Pytał też o cele treningowe i cel ustawień BGFit. Pytał o stan zdrowia, typ i natężenie dolegliwości podczas jazdy, urazy... Zapisał nawet uwagę o tym, że jak jadę „bez trzymanki” to rower mi się przechyla w prawo.
Potem mnie dokładnie obejrzał i pomierzył. Zmierzył rozmiar tyłka (rozstaw guzów kulszowych), obejrzał moje stopy, sprawdził w jaki sposób je układam, jak układam kolana, czy mam równą miednicę, czy nie mam krzywego kręgosłupa, czy mam na równej wysokości łopatki, czy nie mam jednej nogi krótszej. Kazał mi robić skłony, przysiady na jednej nodze, zginał mi nogi we wszystkie strony, sprawdzał na ile jestem rozciągnięta, mierzył kąty ugięcia stawów... nawet już nie pamiętam co dokładnie robił, tyle tego było.
Następnie dokładnie obejrzał rower. Pomierzył wszelkie możliwe parametry i obecne ustawienia (wysokość i przesunięcie siodła, kąty ugięcia kolan, długość i kąt mostka i mnóstwo innych rzeczy).
Nawet bloki w butach obejrzał.
Prawdę mówiąc to nie wpadłam na to, żeby przed tą operacją umyć rower... a w idealnym stanie to on nie był ;) Poza tym świeżość moich butów pozostawia wiele do życzenia i trochę mi było wstyd, jak je oglądał.
Potem się zaczęło.
Ustawianie roweru polegało na pokręceniu trochę na trenażerze, zmianie czegośtam, pokręceniu znowu, zmianie czegośtam, pokręceniu... zmianie... i tak baaaaardzo długo.
Wojtek pozmieniał w rowerze chyba wszystko, co można było pozmieniać.
W efekcie pomiaru kątów ugięcia kolan oraz spuszczenia „wahadełka” z kolana do końca korby, siodło powędrowało do góry i maksymalnie do przodu. Mam trochę niedobrą sztycę do prawidłowego ustawienia, bo ma spory offset. Lepsza by była bez offsetu, ale trzeba by było nową kupić. Z tą co mam, brakuje 0,5 cm do pozycji idealnej według BGFit.
Siodło powinnam mieć sporo szersze. Mam 130, powinnam mieć 143/155. Najpierw przymierzaliśmy 155 ale kompletnie nie umiałam znaleźć na nim komfortowej pozycji. Przy 143 było lepiej ale i tak uważałam je za strasznie niewygodne. W sumie zostało moje stare siodło ale z zaleceniem zmiany.
Przymierzaliśmy potem różne długości i kąty mostka. Mostek też został zmieniony na dużo dłuższy i o zupełnie innym kącie. Dostałam mostek testowy, do wtorku mam go oddać lub kupić.
O dziwo, różnica wysokości siodło-kierownica w efekcie pozostała bez zmian.
Kierownic nie przymierzaliśmy, ale mam zalecenie, żeby była węższa (akurat to już sama wyczaiłam tylko jeszcze nie zrealizowałam).
Bloki w butach zostały przesunięte do tyłu, na środek szczeliny mniej więcej (!). Okazało się za to, że instynktownie ustawiłam sobie bardzo prawidłowo bloki w przesunięciu prawo-lewo, maksymalnie do wewnętrznej strony (to ponoć dobre ustawienie, jak się ma tzw. „iksy”).
Śmiesznie, bo po tej zmianie w ogóle przez chwilę nie potrafiłam się wpiąć. Nie mogłam znaleźć połączenia blok-pedał.
Wszystkie te zmiany jakoś nie wywoływały we mnie entuzjazmu a wręcz nie podobały mi się. Było mi dziwnie i niewygodnie. Ale Wojtek pocieszył mnie, że to normalne i że potrzeba około miesiąca, żeby się przyzwyczaić a potem dopiero odczuwa się różnicę.
Na koniec zafundował mi wkładki do butów, korygujące „iksy”. To był strzał w dziesiątkę! Jak popedałowałam trochę na trenażerze to poczułam, jakby mi ktoś skrzydełka Hermesa przyprawił.
Wszystko trwało potwornie długo, chyba z pięć godzin. Wyszłam z Airbika przed godz. 22-gą (około 2 godziny po zamknięciu sklepu – podziwiam Wojtka i innych chłopaków za ofiarność, bo jeszcze pod koniec jeden z panów regulował mi hamulec...).
Wsiadłam na rower, żeby pojechać do domu... i o k... ktoś mi normalnie podmienił rower!
Masakra, jakbym zupełnie inny rower dostała. Strasznie niewygodnie, wrażenie, że pozycja mocniej pochylona do przodu niż dotychczas. Chociaż teoretycznie – tak nie jest. Zupełnie nie umiałam jechać. W dodatku to uczucie, że tyłek zjeżdża mi do przodu (że siodło jest pochylone do przodu). Dobrze, że do domu blisko.
Wróciłam trochę załamana i uboższa o 1088 złotych (590 zł BGFit, 200 zł kaucja za wypożyczenie mostka, reszta to 2 pary kompletów wkładek).
Liczę na to, że faktycznie się przyzwyczaję do tego, bo inaczej to mnie chyba szlag trafi, że wydałam bez sensu tę kasę (póki co widzę sens tylko we wkładkach).
A pod Kopą Cwila wiosna:
Po pracy szybki sprint do Airbike'a na KEN. Umówiona byłam na BGFit, czyli na profesjonalne dostosowanie parametrów roweru do mojej sylwetki. Po cichu liczę na to, że przestanie mnie po tym boleć bark, który dolega mi po dłuższych wycieczkach.
Z Wojtkiem Marcjoniakiem, BGFitterem, przeszliśmy od razu na „Ty”. Coś tam sobie porozmawialiśmy na różne luźne okołorowerowe tematy, na początek. Trochę o Nim, trochę o teamie Airbike'a, trochę o mnie, moim rowerowaniu, moim rowerze.
Na początku było spokojnie.
Najpierw Wojtek wymaglował mnie teoretycznie. Pytał o mnóstwo rzeczy. Od jakiego czasu jeżdżę regularnie na rowerze, jaki jest mój styl jazdy, ile godzin tygodniowo spędzam na rowerze, ile kaemów rocznie przejeżdżam. Pytał też o cele treningowe i cel ustawień BGFit. Pytał o stan zdrowia, typ i natężenie dolegliwości podczas jazdy, urazy... Zapisał nawet uwagę o tym, że jak jadę „bez trzymanki” to rower mi się przechyla w prawo.
Potem mnie dokładnie obejrzał i pomierzył. Zmierzył rozmiar tyłka (rozstaw guzów kulszowych), obejrzał moje stopy, sprawdził w jaki sposób je układam, jak układam kolana, czy mam równą miednicę, czy nie mam krzywego kręgosłupa, czy mam na równej wysokości łopatki, czy nie mam jednej nogi krótszej. Kazał mi robić skłony, przysiady na jednej nodze, zginał mi nogi we wszystkie strony, sprawdzał na ile jestem rozciągnięta, mierzył kąty ugięcia stawów... nawet już nie pamiętam co dokładnie robił, tyle tego było.
Następnie dokładnie obejrzał rower. Pomierzył wszelkie możliwe parametry i obecne ustawienia (wysokość i przesunięcie siodła, kąty ugięcia kolan, długość i kąt mostka i mnóstwo innych rzeczy).
Nawet bloki w butach obejrzał.
Prawdę mówiąc to nie wpadłam na to, żeby przed tą operacją umyć rower... a w idealnym stanie to on nie był ;) Poza tym świeżość moich butów pozostawia wiele do życzenia i trochę mi było wstyd, jak je oglądał.
Potem się zaczęło.
Ustawianie roweru polegało na pokręceniu trochę na trenażerze, zmianie czegośtam, pokręceniu znowu, zmianie czegośtam, pokręceniu... zmianie... i tak baaaaardzo długo.
Wojtek pozmieniał w rowerze chyba wszystko, co można było pozmieniać.
W efekcie pomiaru kątów ugięcia kolan oraz spuszczenia „wahadełka” z kolana do końca korby, siodło powędrowało do góry i maksymalnie do przodu. Mam trochę niedobrą sztycę do prawidłowego ustawienia, bo ma spory offset. Lepsza by była bez offsetu, ale trzeba by było nową kupić. Z tą co mam, brakuje 0,5 cm do pozycji idealnej według BGFit.
Siodło powinnam mieć sporo szersze. Mam 130, powinnam mieć 143/155. Najpierw przymierzaliśmy 155 ale kompletnie nie umiałam znaleźć na nim komfortowej pozycji. Przy 143 było lepiej ale i tak uważałam je za strasznie niewygodne. W sumie zostało moje stare siodło ale z zaleceniem zmiany.
Przymierzaliśmy potem różne długości i kąty mostka. Mostek też został zmieniony na dużo dłuższy i o zupełnie innym kącie. Dostałam mostek testowy, do wtorku mam go oddać lub kupić.
O dziwo, różnica wysokości siodło-kierownica w efekcie pozostała bez zmian.
Kierownic nie przymierzaliśmy, ale mam zalecenie, żeby była węższa (akurat to już sama wyczaiłam tylko jeszcze nie zrealizowałam).
Bloki w butach zostały przesunięte do tyłu, na środek szczeliny mniej więcej (!). Okazało się za to, że instynktownie ustawiłam sobie bardzo prawidłowo bloki w przesunięciu prawo-lewo, maksymalnie do wewnętrznej strony (to ponoć dobre ustawienie, jak się ma tzw. „iksy”).
Śmiesznie, bo po tej zmianie w ogóle przez chwilę nie potrafiłam się wpiąć. Nie mogłam znaleźć połączenia blok-pedał.
Wszystkie te zmiany jakoś nie wywoływały we mnie entuzjazmu a wręcz nie podobały mi się. Było mi dziwnie i niewygodnie. Ale Wojtek pocieszył mnie, że to normalne i że potrzeba około miesiąca, żeby się przyzwyczaić a potem dopiero odczuwa się różnicę.
Na koniec zafundował mi wkładki do butów, korygujące „iksy”. To był strzał w dziesiątkę! Jak popedałowałam trochę na trenażerze to poczułam, jakby mi ktoś skrzydełka Hermesa przyprawił.
Wszystko trwało potwornie długo, chyba z pięć godzin. Wyszłam z Airbika przed godz. 22-gą (około 2 godziny po zamknięciu sklepu – podziwiam Wojtka i innych chłopaków za ofiarność, bo jeszcze pod koniec jeden z panów regulował mi hamulec...).
Wsiadłam na rower, żeby pojechać do domu... i o k... ktoś mi normalnie podmienił rower!
Masakra, jakbym zupełnie inny rower dostała. Strasznie niewygodnie, wrażenie, że pozycja mocniej pochylona do przodu niż dotychczas. Chociaż teoretycznie – tak nie jest. Zupełnie nie umiałam jechać. W dodatku to uczucie, że tyłek zjeżdża mi do przodu (że siodło jest pochylone do przodu). Dobrze, że do domu blisko.
Wróciłam trochę załamana i uboższa o 1088 złotych (590 zł BGFit, 200 zł kaucja za wypożyczenie mostka, reszta to 2 pary kompletów wkładek).
Liczę na to, że faktycznie się przyzwyczaję do tego, bo inaczej to mnie chyba szlag trafi, że wydałam bez sensu tę kasę (póki co widzę sens tylko we wkładkach).
komentarze
Świetna sprawa. Fajnie że to opisałaś. Tez zastanawiam się nad fachowym dopasowaniem roweru do mnie, ale tez chyba dopiero w przyszłym sezonie.
MAMBA - 09:00 sobota, 2 kwietnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!