Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2011
Dystans całkowity: | 945.15 km (w terenie 181.00 km; 19.15%) |
Czas w ruchu: | 62:11 |
Średnia prędkość: | 18.39 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 175 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 163 (90 %) |
Liczba aktywności: | 43 |
Średnio na aktywność: | 30.49 km i 1h 26m |
Więcej statystyk |
i nie pomoczyło
Czwartek, 9 czerwca 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 31.46 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:27 | km/h: | 21.70 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 165165 ( 91%) | HRavg | 125( 69%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj w ciągu dnia robiło się coraz chłodniej i coraz bardziej wiało. Wreszcie jakieś świeże powietrze :) Co prawda pod koniec dnia zaczęło straszyć deszczem, przyznam, że po cichu liczyłam na to, że mnie zmoczy podczas powrotu do domu.
Kierunek wiatru przy powrocie okazał się pomyślny. Rzadko się zdarza, żebym miała wplecywind jadąc do chaty przez Wilanów. Tym razem jednak tak było, co ucieszyło mnie niezmiernie bo pozwoliło na naprawdę odpoczynkową a jednocześnie szybką jazdę.
Po drodze minął mnie pewien biker. Na chwilę przyczepiłam mu się na koło, ale zapierniczał tak, że przestało mi starczać stref tętna ;) więc odpuściłam po chwili.
Nie pomoczyło mnie jednak.
Dzisiaj po burzliwej dyskusji tutaj i tutaj z Damianem, oraz po wnikliwym przeanalizowaniu wyników moich rywalek, zmieniłam pierwszy cel na resztę sezonu.
A w sumie, czemu nie, mogę powalczyć. Tylko wtedy będzie trzeba się wybrać do Torunia, którego nie przewidywałam w grafiku, haha ;)
Kierunek wiatru przy powrocie okazał się pomyślny. Rzadko się zdarza, żebym miała wplecywind jadąc do chaty przez Wilanów. Tym razem jednak tak było, co ucieszyło mnie niezmiernie bo pozwoliło na naprawdę odpoczynkową a jednocześnie szybką jazdę.
Po drodze minął mnie pewien biker. Na chwilę przyczepiłam mu się na koło, ale zapierniczał tak, że przestało mi starczać stref tętna ;) więc odpuściłam po chwili.
Nie pomoczyło mnie jednak.
Dzisiaj po burzliwej dyskusji tutaj i tutaj z Damianem, oraz po wnikliwym przeanalizowaniu wyników moich rywalek, zmieniłam pierwszy cel na resztę sezonu.
A w sumie, czemu nie, mogę powalczyć. Tylko wtedy będzie trzeba się wybrać do Torunia, którego nie przewidywałam w grafiku, haha ;)
bleeeh ćwiczenia
Środa, 8 czerwca 2011 Kategoria trening siłowy, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:00 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Mówiłam już, że nie lubię tych ćwiczeń...?
Dzisiaj bez pompek, bo były wczoraj. Strasznie ciężko mi się robiło te ćwiczenia dzisiaj bo gorąco jest jak w piekle. Za to wynagrodziłam sobie to potem wielką porcją truskawek ze śmietaną.
Wieczorem poczyściłam bloki bo wczorajsze wywrotki na treningu WKK były spowodowane ich zapchaniem błotkiem.
stabilizacja:
wypad z obciążeniem x5
pseudopompka na piłce rehabilitacyjnej x5
przysiad z obciążeniem 4x20 (+2x2kg)
sprężyna (ściąganie do klatki piersiowej) 4x17
step z obciążeniem 4x20 (+2x2kg)
wiosłowanie na stojąco 4x20 (+2x2kg)
wspięcia na palcach bez obciążenia 4x17
brzuszki ze skrętem 4x30
KOW: 6 (720)
Dzisiaj bez pompek, bo były wczoraj. Strasznie ciężko mi się robiło te ćwiczenia dzisiaj bo gorąco jest jak w piekle. Za to wynagrodziłam sobie to potem wielką porcją truskawek ze śmietaną.
Wieczorem poczyściłam bloki bo wczorajsze wywrotki na treningu WKK były spowodowane ich zapchaniem błotkiem.
stabilizacja:
wypad z obciążeniem x5
pseudopompka na piłce rehabilitacyjnej x5
przysiad z obciążeniem 4x20 (+2x2kg)
sprężyna (ściąganie do klatki piersiowej) 4x17
step z obciążeniem 4x20 (+2x2kg)
wiosłowanie na stojąco 4x20 (+2x2kg)
wspięcia na palcach bez obciążenia 4x17
brzuszki ze skrętem 4x30
KOW: 6 (720)
cele?
Środa, 8 czerwca 2011 Kategoria dojazdy, cele i podsumowania sezonu
Km: | 31.87 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:35 | km/h: | 20.13 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 149149 ( 82%) | HRavg | 122( 67%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Damian mnie skrytykował i Krzysiek mnie skrytykował za modyfikację celów na sezon, że 7 miejsce w generalce K3 to mało ambitne i że mogę być 3. Prawdę mówiąc to cały dzień nad tym dumam. Może faktycznie wyznaczenie takiego celu jest zbyt asekuracyjne, ale z drugiej strony chyba wolę "pierwszą opcję" tzn. wyznaczyć asekuracyjnie i ewentualnie cieszyć się, że zrealizowałam cel z nadwyżką, niż "drugą opcję" tzn. wyznaczyć ambitnie i wkurzać się, że się nie udało. W sumie Marek też powiedział, że jego zdaniem to mało ambitne ale wydźwięk komentarza był taki, że się nie będzie wtrącał bo to nie jego cele :)
...
Chyba muszę to jeszcze przemyśleć.
kadencja 84/124
KOW: 3 (255)
...
Chyba muszę to jeszcze przemyśleć.
kadencja 84/124
KOW: 3 (255)
pompujemy
Wtorek, 7 czerwca 2011 Kategoria trening siłowy, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:10 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
12 + 13 + 10 + 10 + 12
Kiepska sprawa, nie udało mi się zrobić pełnego ćwiczenia dzisiaj.
W ostatniej serii miało być 15 ale nie dałam rady.
Kiepska sprawa, nie udało mi się zrobić pełnego ćwiczenia dzisiaj.
W ostatniej serii miało być 15 ale nie dałam rady.
WKK Kabaty - ścieżki znane ale nieznane
Wtorek, 7 czerwca 2011 Kategoria trening
Km: | 22.85 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 02:08 | km/h: | 10.71 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 158158 ( 87%) | HRavg | 125( 69%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Chyba Błażej nie bardzo miał pomysł dzisiaj na trening :) Jeździliśmy znaną już trasą wokół parku linowego w Powsinie, z rozbiegówką zahaczającą o pewien zjazd (na krawędzi Skarpy Ursynowskiej, przy ogrodzeniu z siatki), którego w zeszłym roku nie podjęłam się zjechać. W tym roku popatrzyłam na niego z góry, jadąc... i hę? Dlaczego to sprawiło mi taki problem wtedy? Zjechałam bez większych oporów. Ale stwierdziliśmy z Krzychem, że złagodniał ten zjazd od zeszłego roku (wtedy była tam wyjeżdżona rynna, teraz jest płasko i dość szeroko).
W ogóle to nasza pętelka mocno się zmieniła od ostatniego razu. Zarosło, w jednym miejscu zwalone po burzy drzewo całkowicie zmieniło architekturę terenu. W dodatku na podjazdach zrobiła się warstwa lekko wilgotnego piasku, który miał słabą przyczepność i koło uślizgiwało się na nim, oraz na mokrych korzeniach. Jeden podjazd, z którym dotychczas nie miałam problemów, zrobił się dla mnie nieprzejezdny. Deszcz wypłukał piasek i wylazły ogromne korzenie, w jednym miejscu zrobił się próg. Teoretycznie co prawda dałoby się objechać te korzenie i ten próg jakoś bokiem ale pech chciał, że akurat w tym miejscu trzeba by się może podeprzeć nogą a bloki zapchały mi się błotem i nie chciały szybko wypinać. Więc dwa razy w tym miejscu rypnęłam z impetem, raz na korzenie. Mam takiego sińca na tyłku i udzie, że hej - zrobił się fioletowy od razu po treningu - nie chcę wiedzieć, co będzie jutro ;)
Pod koniec treningu napatoczył się Tomski na swym nowym bajku z dużymi kółkami :) Nie chciał z nami jeździć, ale odgrażał się, że może za tydzień... :)
kadencja 71/166
KOW: 6 (768)
W ogóle to nasza pętelka mocno się zmieniła od ostatniego razu. Zarosło, w jednym miejscu zwalone po burzy drzewo całkowicie zmieniło architekturę terenu. W dodatku na podjazdach zrobiła się warstwa lekko wilgotnego piasku, który miał słabą przyczepność i koło uślizgiwało się na nim, oraz na mokrych korzeniach. Jeden podjazd, z którym dotychczas nie miałam problemów, zrobił się dla mnie nieprzejezdny. Deszcz wypłukał piasek i wylazły ogromne korzenie, w jednym miejscu zrobił się próg. Teoretycznie co prawda dałoby się objechać te korzenie i ten próg jakoś bokiem ale pech chciał, że akurat w tym miejscu trzeba by się może podeprzeć nogą a bloki zapchały mi się błotem i nie chciały szybko wypinać. Więc dwa razy w tym miejscu rypnęłam z impetem, raz na korzenie. Mam takiego sińca na tyłku i udzie, że hej - zrobił się fioletowy od razu po treningu - nie chcę wiedzieć, co będzie jutro ;)
Pod koniec treningu napatoczył się Tomski na swym nowym bajku z dużymi kółkami :) Nie chciał z nami jeździć, ale odgrażał się, że może za tydzień... :)
kadencja 71/166
KOW: 6 (768)
praca
Wtorek, 7 czerwca 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 18.13 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:54 | km/h: | 20.14 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 166166 ( 92%) | HRavg | 121( 67%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Coś tam dzisiaj pobiłam chyba wszelkie rekordy. Z pracy jechałam (w lekkim wmordewindzie) zwykłą trasą niecałe 24 minuty, to jakieś szaleństwo jest.
W dodatku postanowiłam się sprawdzić na łuku z Puławskiej -> Dolinka Służewiecka (ulicą ofkorz) i wjechałam cały bez redukowania biegu (przełożenie 2x9), 35 km/h, jeszcze wstałam na pedałach, zwolniłam gdzieś pod koniec do 26 km/h. W zeszłym roku wjeżdżałam na bodajże 2x7 czy tam 2x6 czy coś koło tego, zaczynając od 30 km/h i zwalniając do 22 km/h. Hell, yeah :D
Kocham swój rower :)
W dodatku postanowiłam się sprawdzić na łuku z Puławskiej -> Dolinka Służewiecka (ulicą ofkorz) i wjechałam cały bez redukowania biegu (przełożenie 2x9), 35 km/h, jeszcze wstałam na pedałach, zwolniłam gdzieś pod koniec do 26 km/h. W zeszłym roku wjeżdżałam na bodajże 2x7 czy tam 2x6 czy coś koło tego, zaczynając od 30 km/h i zwalniając do 22 km/h. Hell, yeah :D
Kocham swój rower :)
regeneracja...? chyba w snach
Poniedziałek, 6 czerwca 2011 Kategoria dojazdy, trening, cele i podsumowania sezonu
Km: | 31.87 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:37 | km/h: | 19.71 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 160160 ( 88%) | HRavg | 126( 70%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ja to nie powinnam wsiadać na rower jak chcę się regenerować. Wiecie, jak trudno jest spokojnym tempem jechać do domu?
No, są takie dni, gdy jest to po prostu niemożliwe. Tak jak dzisiaj.
Przy Gagarina przypięłam się do koła jakiemuś gościowi z seksowną... kadencją (tak na oko zbliżoną do mojej) na Specowym czarnym fullu i z dredami. Po jakimś czasie chyba się zniecierpliwił, że korzystam z jego osłony antywmordewindowej bo mocno zwolnił. Wziął mnie na przetrzymanie, bo ja się z kolei po chwili zniecierpliwiłam, że się wlecze i go wyprzedziłam, na co on mi się przypiął do koła.
I tak jechaliśmy, zmieniając się co jakiś czas, aż do skrzyżowania Sobieskiego z Wilanowską. Czekając na światło na skrzyżowaniu, wyszczerzyliśmy się do siebie.
Za skrzyżowaniem dałam zmianę i dałam w rurę, ale jak obejrzałam się na Przyczółkowej, to gościa już nie było.
Ciekawe, czy po prostu odjechał w inną stronę, czy może odpadł...? Tak sobie pochlebiam, że może odpadł ;) bo w tym wmordewindzie zapierdzielałam 27 km/h, sama nie wiem jak mi się to udało, ale w końcu sama dałam spokój jak zobaczyłam, że go nie ma.
Tak nawiasem mówiąc, przemyślałam ostatnio kilka kwestii i po konsultacji z Damianem postanowiłam zweryfikować cele na ten sezon. Połowa sezonu minęła i dochodzę do wniosku, że cele, które wyznaczyłam sobie pod koniec zeszłego roku są zbyt łatwe.
A więc nowe cele, bardziej już pod kątem rywalizacji.
Wbrew temu co piszą chłopaki, raczej nie mam szans na 3 miejsce w generalce w swojej kategorii, bo jest zbyt wiele dziewczyn jeżdżących szybciej ode mnie. Tak naprawdę nawet nie mam szans na pierwszą 5-tkę jeśli te wszystkie harpaganki zrobią "calaka", tzn. zestaw 8 liczących się do klasyfikacji maratonów.
Jednak myślę, że wyznaczenie sobie bycia w pierwszej siódemce będzie niezłym wyzwaniem.
Edit 9/06/2011:
A więc pierwszy cel: być w pierwszej siódemce w generalce K3 Mazovii
A więc pierwszy cel: być w pierwszej trójce w generalce K3 Mazovii
(wszystko przez Damiana)
Drugi cel... przykro mi Krzysiu, ale "it's personal" - być lepszą od Ciebie we wszystkich maratonach, w których wspólnie weźmiemy udział do końca sezonu ;)
Trzeci cel: przywieźć jeszcze co najmniej jeden puchar w tym sezonie do domu :)
Czwarty cel chyba trochę mniej wymierny... przeżyć Szydłowiec i Skarżysko ;) To już bardziej taki osobisty cel...
A główny cel pośredni, poprawić technikę jazdy w terenie i siłę.
No, są takie dni, gdy jest to po prostu niemożliwe. Tak jak dzisiaj.
Przy Gagarina przypięłam się do koła jakiemuś gościowi z seksowną... kadencją (tak na oko zbliżoną do mojej) na Specowym czarnym fullu i z dredami. Po jakimś czasie chyba się zniecierpliwił, że korzystam z jego osłony antywmordewindowej bo mocno zwolnił. Wziął mnie na przetrzymanie, bo ja się z kolei po chwili zniecierpliwiłam, że się wlecze i go wyprzedziłam, na co on mi się przypiął do koła.
I tak jechaliśmy, zmieniając się co jakiś czas, aż do skrzyżowania Sobieskiego z Wilanowską. Czekając na światło na skrzyżowaniu, wyszczerzyliśmy się do siebie.
Za skrzyżowaniem dałam zmianę i dałam w rurę, ale jak obejrzałam się na Przyczółkowej, to gościa już nie było.
Ciekawe, czy po prostu odjechał w inną stronę, czy może odpadł...? Tak sobie pochlebiam, że może odpadł ;) bo w tym wmordewindzie zapierdzielałam 27 km/h, sama nie wiem jak mi się to udało, ale w końcu sama dałam spokój jak zobaczyłam, że go nie ma.
Tak nawiasem mówiąc, przemyślałam ostatnio kilka kwestii i po konsultacji z Damianem postanowiłam zweryfikować cele na ten sezon. Połowa sezonu minęła i dochodzę do wniosku, że cele, które wyznaczyłam sobie pod koniec zeszłego roku są zbyt łatwe.
A więc nowe cele, bardziej już pod kątem rywalizacji.
Wbrew temu co piszą chłopaki, raczej nie mam szans na 3 miejsce w generalce w swojej kategorii, bo jest zbyt wiele dziewczyn jeżdżących szybciej ode mnie. Tak naprawdę nawet nie mam szans na pierwszą 5-tkę jeśli te wszystkie harpaganki zrobią "calaka", tzn. zestaw 8 liczących się do klasyfikacji maratonów.
Jednak myślę, że wyznaczenie sobie bycia w pierwszej siódemce będzie niezłym wyzwaniem.
Edit 9/06/2011:
A więc pierwszy cel: być w pierwszej trójce w generalce K3 Mazovii
(wszystko przez Damiana)
Drugi cel... przykro mi Krzysiu, ale "it's personal" - być lepszą od Ciebie we wszystkich maratonach, w których wspólnie weźmiemy udział do końca sezonu ;)
Trzeci cel: przywieźć jeszcze co najmniej jeden puchar w tym sezonie do domu :)
Czwarty cel chyba trochę mniej wymierny... przeżyć Szydłowiec i Skarżysko ;) To już bardziej taki osobisty cel...
A główny cel pośredni, poprawić technikę jazdy w terenie i siłę.
Legionowska Dycha
Niedziela, 5 czerwca 2011 Kategoria bieganie, zawody biegowe
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:03 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
AaaaAAAaaa uff, jak gorąco, puff, jak gorąco.... a tu dupa, zapisało się na 10 km to trzeba biec teraz bo inaczej wpisowe przepadnie :) Zresztą po cichu liczyłam na kolejną życiówkę. A jeszcze bardziej po cichu na złamanie 1h, a co.
Pierwsze 5 km w sumie całkiem fajnie mi się biegło, chociaż już na zawrotce po pierwszej pętli uznałam, że na złamanie 1h jeszcze za wcześnie. Nie da rady bo na połmetku było ciut powyżej 30 min. Ale może chociaż życiówka.
Gorąco było okrutnie, na szczęście w połowie strażacy ustawili "kurtynę wodną", która dała przyjemne orzeźwienie, oraz był bufet z wodą. Poza tym na trasie stali mieszkańcy i polewali z węży do podlewania ogródka :D
Oczywiście, jak zwykle za szybko zaczęłam i tempo spadało z każdym kilometrem.
Po 6 km zaczęło być coraz gorzej i coraz trudniej. Do tego stopnia, że około 8 kilometra już straciłam nadzieję na pobicie życiówki. Jednak starałam się trzymać wzrokowy kontakt z tylną częścią ciała biegnącej przed nami pary :) Czasem nawet zamieniliśmy z nimi kilka motywujących słów. To trochę pomogło. Pomogło do tego stopnia, że gdy oni w pewnym momencie zaczęli iść, to ich wyprzedziliśmy. Na 9 kilometrze z przerażeniem stwierdziłam, że muszę biec w tempie 6 min/km żeby zrobić życiówkę i się trochę załamałam bo już byłam u kresu sił. Jednak dałam z siebie wszystko i ledwo zipiąc, sapiąc, harcząc (Marek chyba już myślał, że padnę trupem i nie dobiegnę), wykręciłam na tym ostatnim kilometrze 05:49.
... No to mam życiówkę, ale to była chyba najtrudniejsza moja dotychczasowa życiówka!
netto: 01:02:38
Open: 35/62
K3: 14/28
HR: 166/179
KOW: 9 (567)
Pierwsze 5 km w sumie całkiem fajnie mi się biegło, chociaż już na zawrotce po pierwszej pętli uznałam, że na złamanie 1h jeszcze za wcześnie. Nie da rady bo na połmetku było ciut powyżej 30 min. Ale może chociaż życiówka.
Gorąco było okrutnie, na szczęście w połowie strażacy ustawili "kurtynę wodną", która dała przyjemne orzeźwienie, oraz był bufet z wodą. Poza tym na trasie stali mieszkańcy i polewali z węży do podlewania ogródka :D
Oczywiście, jak zwykle za szybko zaczęłam i tempo spadało z każdym kilometrem.
Po 6 km zaczęło być coraz gorzej i coraz trudniej. Do tego stopnia, że około 8 kilometra już straciłam nadzieję na pobicie życiówki. Jednak starałam się trzymać wzrokowy kontakt z tylną częścią ciała biegnącej przed nami pary :) Czasem nawet zamieniliśmy z nimi kilka motywujących słów. To trochę pomogło. Pomogło do tego stopnia, że gdy oni w pewnym momencie zaczęli iść, to ich wyprzedziliśmy. Na 9 kilometrze z przerażeniem stwierdziłam, że muszę biec w tempie 6 min/km żeby zrobić życiówkę i się trochę załamałam bo już byłam u kresu sił. Jednak dałam z siebie wszystko i ledwo zipiąc, sapiąc, harcząc (Marek chyba już myślał, że padnę trupem i nie dobiegnę), wykręciłam na tym ostatnim kilometrze 05:49.
... No to mam życiówkę, ale to była chyba najtrudniejsza moja dotychczasowa życiówka!
netto: 01:02:38
Open: 35/62
K3: 14/28
HR: 166/179
KOW: 9 (567)
pompujemy
Piątek, 3 czerwca 2011 Kategoria trening siłowy, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:10 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
10 + 12 + 9 + 9 + 14
powtórzenia - Lasek Kabacki
Piątek, 3 czerwca 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 33.50 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 01:52 | km/h: | 17.95 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 149149 ( 82%) | HRavg | 112( 62%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Nawet się dzisiaj zastanawiałam, czy nie odpuścić sobie zaplanowanych powtórzeń i nie zrobić day off w postaci spokojnej pokrętki po lesie bo w tym tygodniu jestem tak zmęczona, jakbym co najmniej półmaraton przebiegła. Ale w końcu jednak zrobiłam te powtórzenia... Jednak nie zapuszczałam się w kabackie chaszcze i single bo doszłam do wniosku, że nie mam na to siły. Trening po głównych kabackich szlakach.
kadencja: 84/114
KOW: 5 (560)
kadencja: 84/114
KOW: 5 (560)