WKK Kabaty - ścieżki znane ale nieznane
Wtorek, 7 czerwca 2011 Kategoria trening
Km: | 22.85 | Km teren: | 15.00 | Czas: | 02:08 | km/h: | 10.71 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 158158 ( 87%) | HRavg | 125( 69%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Chyba Błażej nie bardzo miał pomysł dzisiaj na trening :) Jeździliśmy znaną już trasą wokół parku linowego w Powsinie, z rozbiegówką zahaczającą o pewien zjazd (na krawędzi Skarpy Ursynowskiej, przy ogrodzeniu z siatki), którego w zeszłym roku nie podjęłam się zjechać. W tym roku popatrzyłam na niego z góry, jadąc... i hę? Dlaczego to sprawiło mi taki problem wtedy? Zjechałam bez większych oporów. Ale stwierdziliśmy z Krzychem, że złagodniał ten zjazd od zeszłego roku (wtedy była tam wyjeżdżona rynna, teraz jest płasko i dość szeroko).
W ogóle to nasza pętelka mocno się zmieniła od ostatniego razu. Zarosło, w jednym miejscu zwalone po burzy drzewo całkowicie zmieniło architekturę terenu. W dodatku na podjazdach zrobiła się warstwa lekko wilgotnego piasku, który miał słabą przyczepność i koło uślizgiwało się na nim, oraz na mokrych korzeniach. Jeden podjazd, z którym dotychczas nie miałam problemów, zrobił się dla mnie nieprzejezdny. Deszcz wypłukał piasek i wylazły ogromne korzenie, w jednym miejscu zrobił się próg. Teoretycznie co prawda dałoby się objechać te korzenie i ten próg jakoś bokiem ale pech chciał, że akurat w tym miejscu trzeba by się może podeprzeć nogą a bloki zapchały mi się błotem i nie chciały szybko wypinać. Więc dwa razy w tym miejscu rypnęłam z impetem, raz na korzenie. Mam takiego sińca na tyłku i udzie, że hej - zrobił się fioletowy od razu po treningu - nie chcę wiedzieć, co będzie jutro ;)
Pod koniec treningu napatoczył się Tomski na swym nowym bajku z dużymi kółkami :) Nie chciał z nami jeździć, ale odgrażał się, że może za tydzień... :)
kadencja 71/166
KOW: 6 (768)
W ogóle to nasza pętelka mocno się zmieniła od ostatniego razu. Zarosło, w jednym miejscu zwalone po burzy drzewo całkowicie zmieniło architekturę terenu. W dodatku na podjazdach zrobiła się warstwa lekko wilgotnego piasku, który miał słabą przyczepność i koło uślizgiwało się na nim, oraz na mokrych korzeniach. Jeden podjazd, z którym dotychczas nie miałam problemów, zrobił się dla mnie nieprzejezdny. Deszcz wypłukał piasek i wylazły ogromne korzenie, w jednym miejscu zrobił się próg. Teoretycznie co prawda dałoby się objechać te korzenie i ten próg jakoś bokiem ale pech chciał, że akurat w tym miejscu trzeba by się może podeprzeć nogą a bloki zapchały mi się błotem i nie chciały szybko wypinać. Więc dwa razy w tym miejscu rypnęłam z impetem, raz na korzenie. Mam takiego sińca na tyłku i udzie, że hej - zrobił się fioletowy od razu po treningu - nie chcę wiedzieć, co będzie jutro ;)
Pod koniec treningu napatoczył się Tomski na swym nowym bajku z dużymi kółkami :) Nie chciał z nami jeździć, ale odgrażał się, że może za tydzień... :)
kadencja 71/166
KOW: 6 (768)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!