Wpisy archiwalne w miesiącu
Maj, 2011
Dystans całkowity: | 926.76 km (w terenie 254.00 km; 27.41%) |
Czas w ruchu: | 64:16 |
Średnia prędkość: | 17.14 km/h |
Maksymalna prędkość: | 40.00 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 178 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 165 (91 %) |
Suma kalorii: | 2425 kcal |
Liczba aktywności: | 45 |
Średnio na aktywność: | 26.48 km i 1h 25m |
Więcej statystyk |
baaaardzo spokojnie
Środa, 25 maja 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 25.64 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:31 | km/h: | 16.91 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 141141 ( 78%) | HRavg | 104( 57%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj trening na miękkim przełożeniu, w spokojnym tempie. Nawet mi się to udało, bo tętno w zasadzie nie wychodziło poza strefę 0. Oczywiście traska okrężna, przez Wilanów. Jechało mi się miło, wiaterek mnie popychał...
W Lasku Kabackim klucząc sobie, trafiłam na jakąś strasznie dziwną ścieżkę, która się ostro wiła, przechodziła pod i nad zwalonymi drzewami, potem zaczęła być coraz bardziej zarośnięta aż wreszcie postanowiła zniknąć i okazało się, że po prostu randomowo jeżdżę po lesie ;) W jednym miejscu zwisająca z drzewa gałąź próbowała ściągnąć mnie z roweru, zaczepiając się o otwór w kasku, ale na szczęście odczepiła się, dostarczając mi tylko nieco stresu.
Jazda od Kabat do domu była mordęgą, bo się nagle dowiedziałam, że jest straszny wiatr.
Jak spotkałam się z Markiem w domu to Marek mnie opierdzielił, że nie poszłam od razu załatwić sprawy hamulca. "Jak możesz w ogóle myśleć o jechaniu na zawody z niepewnym hamulcem! Zasuwaj do serwisu, ale już!" No... dokładnie tak nie powiedział, ale mniej więcej taki to miało wydźwięk. No to posłuchałam i zawlokłam Żyletę do Bikemana. Jak na urodzinowe prezenty to hamulce są "trochę" ponadprogramowe finansowo...
kadencja: 79/107
KOW: 1
obciążenie: 91
Dane z głowy bo Garmin dzisiaj został w domu :) Uzupełnię dokładniej później
W Lasku Kabackim klucząc sobie, trafiłam na jakąś strasznie dziwną ścieżkę, która się ostro wiła, przechodziła pod i nad zwalonymi drzewami, potem zaczęła być coraz bardziej zarośnięta aż wreszcie postanowiła zniknąć i okazało się, że po prostu randomowo jeżdżę po lesie ;) W jednym miejscu zwisająca z drzewa gałąź próbowała ściągnąć mnie z roweru, zaczepiając się o otwór w kasku, ale na szczęście odczepiła się, dostarczając mi tylko nieco stresu.
Jazda od Kabat do domu była mordęgą, bo się nagle dowiedziałam, że jest straszny wiatr.
Jak spotkałam się z Markiem w domu to Marek mnie opierdzielił, że nie poszłam od razu załatwić sprawy hamulca. "Jak możesz w ogóle myśleć o jechaniu na zawody z niepewnym hamulcem! Zasuwaj do serwisu, ale już!" No... dokładnie tak nie powiedział, ale mniej więcej taki to miało wydźwięk. No to posłuchałam i zawlokłam Żyletę do Bikemana. Jak na urodzinowe prezenty to hamulce są "trochę" ponadprogramowe finansowo...
kadencja: 79/107
KOW: 1
obciążenie: 91
Dane z głowy bo Garmin dzisiaj został w domu :) Uzupełnię dokładniej później
praca
Środa, 25 maja 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 9.34 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:31 | km/h: | 18.08 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 144144 ( 80%) | HRavg | 120( 66%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Uch... nie powiem, trochę się za bardzo wyletniłam chyba. Po 200 m jazdy zmarzły mi ręce. Ale przecież nie będę się wracać :) Popedałowałam szybciej, żeby się rozgrzać. Pomogło.
WKK Kazoorka
Wtorek, 24 maja 2011 Kategoria trening
Km: | 20.72 | Km teren: | 10.00 | Czas: | 02:19 | km/h: | 8.94 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 167167 ( 92%) | HRavg | 124( 68%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny trening WKK, z którego wracam z "bananem". Dzisiaj to po prostu trening jak rollercoaster :)
Jadąc na trening spotkałam Tomskiego. Chwilkę pogawędziliśmy jadąc w stronę Kabat. Niestety, Tomski nie wybierał się na trening.
Błażej "zawlókł" nas tym razem na Kazoorkę. Do tej pory nie zapuszczałam się tam nawet na piechotę, co dopiero z rowerem. Uznałam, że to teren downhillowców i trialowców i że nie warto narażać się na bliskie spotkanie z fullem albo BMXem, że już nie wspomnę o narażeniu się na kpiny przy próbie wdrapania się tam z rowerem i na skręcenie karku przy próbie przejechania trasy :)
Okazało się, że nie taki Diabeu ;) straszny jak go malują.
Wjechanie na samą górkę (początek toru zjazdowego) - bez większych problemów. Sam tor zjazdowy z dużą ilością hopek i dwoma wyprofilowanymi rampami do przyspieszania na zakrętach najpierw mnie przeraził. Pierwsza próba nieudana, bo pamiętałam jak się zachowuje na hopkach rower, po poprzednim treningu WKK. Na dodatek, miałam okazję oglądać efektowny przejazd jednego z kolegów, gdy to rower podrzucił delikwenta do góry i zostawił trochę za sobą ;) Poza tym jakoś bez przekonania podeszłam do pierwszego podjazdu.
Jednak przy drugim razie poszło lepiej. Prawie cały zjazd zjechałam, z jednym zatrzymaniem (w miejscu, gdzie w dołku była mała hopeczka, o którą rower zaczepiał korbą) no i nie podjechałam ostatniego podjazdu, na samym dole. Trzecie podejście to już tylko stop na czepliwej hopeczce - reszta zjazdu płynnie zaliczona. Nie, żebym tam jakieś skoki uprawiała czy też szaleńcze tempo, ale zaliczona.
Potem Błażej poprowadził trudniejszą trasą, przede wszystkim trudne były podjazdy bo dość strome. Być może bym podjechała, bo jakoś mi szło do połowy, jednak potem - tradycyjnie - brakło siły w nogach.
Komarów w zębach za to dostałam na jednym fantastycznym zjeździe, który - mimo dość znacznej stromizny - zjechałam za pierwszym podejściem - drugie było już całkiem na luzie.
Potem jeszcze dla chętnych był jeden niezły podjazd, który podjechały tylko cyborgi w liczbie około sztuk czterech :) Kolega cały w Scott'cie, nasz dyżurny lekarz ;) (nie pamiętam imienia), o którym opowiadam Markowi po każdym treningu, został tym razem określony "kosmitą" bo podjechał dwa razy.Arek za to szukał na tym podjeździe flaszek w trawie, też dwa razy. Nie wiem czy znalazł, ale rozkwasił bidon plecami :)
Końcówka treningu to znany już singielek w Lasku Kabackim. Tutaj kilka osób zmarudziło i zgubiło się gdzieś na rozstajach. Krzyś z jeszcze jednym kolegą też się zgubił, ale dojechali do nas jak już staliśmy na ul. Żołny i opędzaliśmy się od komarów. Jednak kilka osób chyba nie odnalazło się w ogóle. Na Żołny się rozstaliśmy, po tradycyjnym już losowaniu koszulki.
Krzyś, Krzychu i ja po treningu pojechaliśmy jeszcze raz na Kazoorkę, zjechać traskę. Oni zaliczyli ją jeszcze dwa razy. Ja tylko raz, bo podczas pierwszego poczułam, że klamka tylnego hamulca podejrzanie sflaczała... wolałam nie ryzykować ponownego zjazdu bez sprawnego hamulca. Chyba trzeba będzie zrobić inwestycję szybciej, niż mi się wydawało...
Skrócona kierownica i nowe manetki spisują się świetnie. Trochę się obawiałam nerwowości przedniego koła, ale zjawisko nie występuje :)
kat: S5
kadencja 72/151
KOW: 3
obciążenie: 417
Jadąc na trening spotkałam Tomskiego. Chwilkę pogawędziliśmy jadąc w stronę Kabat. Niestety, Tomski nie wybierał się na trening.
Błażej "zawlókł" nas tym razem na Kazoorkę. Do tej pory nie zapuszczałam się tam nawet na piechotę, co dopiero z rowerem. Uznałam, że to teren downhillowców i trialowców i że nie warto narażać się na bliskie spotkanie z fullem albo BMXem, że już nie wspomnę o narażeniu się na kpiny przy próbie wdrapania się tam z rowerem i na skręcenie karku przy próbie przejechania trasy :)
Okazało się, że nie taki Diabeu ;) straszny jak go malują.
Wjechanie na samą górkę (początek toru zjazdowego) - bez większych problemów. Sam tor zjazdowy z dużą ilością hopek i dwoma wyprofilowanymi rampami do przyspieszania na zakrętach najpierw mnie przeraził. Pierwsza próba nieudana, bo pamiętałam jak się zachowuje na hopkach rower, po poprzednim treningu WKK. Na dodatek, miałam okazję oglądać efektowny przejazd jednego z kolegów, gdy to rower podrzucił delikwenta do góry i zostawił trochę za sobą ;) Poza tym jakoś bez przekonania podeszłam do pierwszego podjazdu.
Jednak przy drugim razie poszło lepiej. Prawie cały zjazd zjechałam, z jednym zatrzymaniem (w miejscu, gdzie w dołku była mała hopeczka, o którą rower zaczepiał korbą) no i nie podjechałam ostatniego podjazdu, na samym dole. Trzecie podejście to już tylko stop na czepliwej hopeczce - reszta zjazdu płynnie zaliczona. Nie, żebym tam jakieś skoki uprawiała czy też szaleńcze tempo, ale zaliczona.
Potem Błażej poprowadził trudniejszą trasą, przede wszystkim trudne były podjazdy bo dość strome. Być może bym podjechała, bo jakoś mi szło do połowy, jednak potem - tradycyjnie - brakło siły w nogach.
Komarów w zębach za to dostałam na jednym fantastycznym zjeździe, który - mimo dość znacznej stromizny - zjechałam za pierwszym podejściem - drugie było już całkiem na luzie.
Potem jeszcze dla chętnych był jeden niezły podjazd, który podjechały tylko cyborgi w liczbie około sztuk czterech :) Kolega cały w Scott'cie, nasz dyżurny lekarz ;) (nie pamiętam imienia), o którym opowiadam Markowi po każdym treningu, został tym razem określony "kosmitą" bo podjechał dwa razy.Arek za to szukał na tym podjeździe flaszek w trawie, też dwa razy. Nie wiem czy znalazł, ale rozkwasił bidon plecami :)
Końcówka treningu to znany już singielek w Lasku Kabackim. Tutaj kilka osób zmarudziło i zgubiło się gdzieś na rozstajach. Krzyś z jeszcze jednym kolegą też się zgubił, ale dojechali do nas jak już staliśmy na ul. Żołny i opędzaliśmy się od komarów. Jednak kilka osób chyba nie odnalazło się w ogóle. Na Żołny się rozstaliśmy, po tradycyjnym już losowaniu koszulki.
Krzyś, Krzychu i ja po treningu pojechaliśmy jeszcze raz na Kazoorkę, zjechać traskę. Oni zaliczyli ją jeszcze dwa razy. Ja tylko raz, bo podczas pierwszego poczułam, że klamka tylnego hamulca podejrzanie sflaczała... wolałam nie ryzykować ponownego zjazdu bez sprawnego hamulca. Chyba trzeba będzie zrobić inwestycję szybciej, niż mi się wydawało...
Skrócona kierownica i nowe manetki spisują się świetnie. Trochę się obawiałam nerwowości przedniego koła, ale zjawisko nie występuje :)
kat: S5
kadencja 72/151
KOW: 3
obciążenie: 417
praca
Wtorek, 24 maja 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 18.29 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:56 | km/h: | 19.60 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 153153 ( 85%) | HRavg | 122( 67%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejne rekordy na tej trasie, ale to chyba zbieg okoliczności - bo ładnie poukładały mi się światła :)
Dojazd 27:32, powrót 28:15
Dojazd 27:32, powrót 28:15
pompujemy :)
Poniedziałek, 23 maja 2011 Kategoria trening siłowy, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:10 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
5 + 6 + 4 + 4 + 6
naokoło
Poniedziałek, 23 maja 2011 Kategoria ze zdjęciami, dojazdy
Km: | 40.40 | Km teren: | 5.00 | Czas: | 02:20 | km/h: | 17.31 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 166166 ( 92%) | HRavg | 126( 70%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Akuratna pogoda dzisiaj. Nie za ciepło, nie za zimno, lekki wietrzyk. Jechało mi się doskonale. Aż się chciało pojechać okrężną drogą do domu.
Zapylałam Przyczółkową, aż dziw, że nie nałapałam owadów w śmiejącą się gębę.
Zahaczyłam o trochę większy kawałek Lasku Kabackiego, niż zwykle. Na ścieżce wzdłuż torów jest trochę błota, ale generalnie bezproblemowo przejezdnie - błotniki niepotrzebne, chyba, że się tamtędy nasuwa 30 km/h (to nie ja).
Zakochałam się w nowych manetkach, są po prostu brilliant.
Bambusowy gaj...
... a w nim żyleta.
Wieczorem krótki wypad do OBI po jakieś drobiazgi. Przysłowiowe "do sklepu po bułki"
Zapylałam Przyczółkową, aż dziw, że nie nałapałam owadów w śmiejącą się gębę.
Zahaczyłam o trochę większy kawałek Lasku Kabackiego, niż zwykle. Na ścieżce wzdłuż torów jest trochę błota, ale generalnie bezproblemowo przejezdnie - błotniki niepotrzebne, chyba, że się tamtędy nasuwa 30 km/h (to nie ja).
Zakochałam się w nowych manetkach, są po prostu brilliant.
Bambusowy gaj...
... a w nim żyleta.
Wieczorem krótki wypad do OBI po jakieś drobiazgi. Przysłowiowe "do sklepu po bułki"
próba kiery i manetek
Niedziela, 22 maja 2011 Kategoria trening
Km: | 23.98 | Km teren: | 16.00 | Czas: | 01:36 | km/h: | 14.99 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 157157 ( 87%) | HRavg | 110( 61%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczoraj odebrałam rowerek po skróceniu kierownicy i zmianie manetek przerzutek na XT. Dzisiaj przy okazji spokojnego treningu zrobiłam test. Spokojna jazda była tak spokojna, że aż Marek narzekał, że mu średnią zaniżam ;)
Co do kiery to rower wydaje się troszkę chętniej skręcać, ale prawdziwy test przejdzie na maratonie. Na razie podjechałam dwa małe podjazdy i dwa zjazdy w Kabatach na próbę, jest w porządku. Natomiast, przestawione podczas BGFit rogi nagle okazały się super wygodne!
Zmiana manetek in big plus, nie dość, że są bardzo ładne, chodzą nieporównywalnie lżej, zwłaszcza manetka od przedniej przerzutki. Jak z reklamy - "przerzucanie na blat nigdy dotąd nie było tak delikatne i płynne!" :) Manetka z tyłu za to ma możliwość redukcji aż o trzy biegi, co też jest fajne. Mam jednak wrażenie, że biegi wskakują z leciusieńkim opóźnieniem, w porównaniu do poprzednich manetek, ale to nie przeszkadza. Poza tym chodzą dość twardo. Nie mam na myśli twardości manetki tylko to uczucie, gdy łańcuch wskakuje na właściwą zębatkę. Jest to dość twarde, jakby mocniej zaskakiwało.
Jedyny jednak szkopuł to, że muszę się przyzwyczaić do braku "telewizorków" bo nie zmieściły się na skróconej kierze :)
Na koniec treningu około 2 min. jazdy na maksa (o ile to można tak nazwać, wśród tłumu spacerowiczów).
KOW: 2
obciążenie: 192
kadencja 72/113
Co do kiery to rower wydaje się troszkę chętniej skręcać, ale prawdziwy test przejdzie na maratonie. Na razie podjechałam dwa małe podjazdy i dwa zjazdy w Kabatach na próbę, jest w porządku. Natomiast, przestawione podczas BGFit rogi nagle okazały się super wygodne!
Zmiana manetek in big plus, nie dość, że są bardzo ładne, chodzą nieporównywalnie lżej, zwłaszcza manetka od przedniej przerzutki. Jak z reklamy - "przerzucanie na blat nigdy dotąd nie było tak delikatne i płynne!" :) Manetka z tyłu za to ma możliwość redukcji aż o trzy biegi, co też jest fajne. Mam jednak wrażenie, że biegi wskakują z leciusieńkim opóźnieniem, w porównaniu do poprzednich manetek, ale to nie przeszkadza. Poza tym chodzą dość twardo. Nie mam na myśli twardości manetki tylko to uczucie, gdy łańcuch wskakuje na właściwą zębatkę. Jest to dość twarde, jakby mocniej zaskakiwało.
Jedyny jednak szkopuł to, że muszę się przyzwyczaić do braku "telewizorków" bo nie zmieściły się na skróconej kierze :)
Na koniec treningu około 2 min. jazdy na maksa (o ile to można tak nazwać, wśród tłumu spacerowiczów).
KOW: 2
obciążenie: 192
kadencja 72/113
pompujemy
Sobota, 21 maja 2011 Kategoria trening siłowy, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:20 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Ciągle mam problem z pompkami, postanowiłam ich zatem robić więcej... :]
1x10 + 3x7
1x10 + 3x7
kręcenie kółek po bieżni - BNP + rytmy
Sobota, 21 maja 2011 Kategoria bieganie, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:54 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Bieg z narastającym tempem, 20 minut + rytmy 5x100mx100m
Strasznie gorąco, ledwo zipałam po tym treningu. A i tak odłożyłam go na popołudnie, co było dobrym pomysłem bo trochę chmur naszło i słonko nie było takie palące.
KOW: 6
obciązenie: 324
HR: 154/176
Strasznie gorąco, ledwo zipałam po tym treningu. A i tak odłożyłam go na popołudnie, co było dobrym pomysłem bo trochę chmur naszło i słonko nie było takie palące.
KOW: 6
obciązenie: 324
HR: 154/176
powtórzenia - Lasek Kabacki
Piątek, 20 maja 2011 Kategoria ze zdjęciami, dojazdy, trening
Km: | 31.54 | Km teren: | 11.00 | Czas: | 01:46 | km/h: | 17.85 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 152152 ( 84%) | HRavg | 123( 68%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Okrężną drogą z pracy a potem trochę pokręciłam się po Lasku Kabackim. Powtórzenia w "terenie". Gdzie tu znaleźć "teren" taki, żeby się dało zrobić te powtórzenia?
No cóż, pokręciłam się po prostu po szerszych i węższych ścieżkach. Na węższych, bardziej "dzikich" trudno się robi kadencję, bo jest dużo korzeni i ciężko jest trzymać rytm na wertepach.
Wracając z poświęceniem zrobiłam kilka zdjęć... jakieś komary czy meszki nie dają się na długo zatrzymać w jednym miejscu.
KOW: 4
obciążenie: 424
kadencja: 84/114
No cóż, pokręciłam się po prostu po szerszych i węższych ścieżkach. Na węższych, bardziej "dzikich" trudno się robi kadencję, bo jest dużo korzeni i ciężko jest trzymać rytm na wertepach.
Wracając z poświęceniem zrobiłam kilka zdjęć... jakieś komary czy meszki nie dają się na długo zatrzymać w jednym miejscu.
KOW: 4
obciążenie: 424
kadencja: 84/114