Wpisy archiwalne w kategorii
wycieczki i inne spontany
Dystans całkowity: | 9732.82 km (w terenie 896.47 km; 9.21%) |
Czas w ruchu: | 559:53 |
Średnia prędkość: | 18.34 km/h |
Maksymalna prędkość: | 62.35 km/h |
Suma podjazdów: | 7812 m |
Maks. tętno maksymalne: | 179 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 157 (84 %) |
Suma kalorii: | 29597 kcal |
Liczba aktywności: | 349 |
Średnio na aktywność: | 30.23 km i 1h 36m |
Więcej statystyk |
Karpacz dzień 2 - Orlinek
Poniedziałek, 4 sierpnia 2014 Kategoria wycieczki i inne spontany, trening
Km: | 13.88 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:03 | km/h: | 13.22 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś od rana pogoda była niepewna więc trening postanowiłam odrobić rano. Pojechałam sobie przez miasto w górę, ul. 3 Maja a potem Olimpijską. Przy okazji zahaczyłam o skocznię Orlinek. Przy górnej stacji wyciągu kanapowego skusiła mnie trasa zjazdowa biegnąca pod wyciągiem więc sobie nią zjechałam. Spodobało mi się więc sobie wjechałam i zjechałam jeszcze raz a potem odbiłam w Karkonoską i wjechałam sobie po raz drugi do Wang, tyle, że od drugiej strony. Zjechałam tą samą trasą co wczoraj. Dziś było sucho więc zjazd był o wiele szybszy. W pewnym momencie dogoniłam auto. Niestety, droga była kręta więc nie dało się go wyprzedzić ale cały czas jechałam za nim, trochę na hamulcach. Szkoda, że nie dało się wyprzedzić, kierowca miałby pewnie fajną minę ;)
Karpacz dzień 1 - deszczowym rowerem do Wang
Niedziela, 3 sierpnia 2014 Kategoria wycieczki i inne spontany, ze zdjęciami, trening
Km: | 7.64 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:41 | km/h: | 11.18 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Trochę dziś się zlazłam z Zającem na plecach więc zrobiłam tylko późnym wieczorem krótką przejażdżkę, powtarzając poranną trasę pieszą do Wang. Po kilku minutach jazdy, niestety, złapała mnie ulewa. Na szczęście trafiło się jakieś uprzejme drzewo, którego gałęzie i igły (!) okazały się tak gęste, że mogłam pod nim przeczekać oberwanie chmury i jedyne co do mnie docierało to przyjemna "mgiełka". Zastanawiałam się, czy jechać dalej czy jednak wrócić - niezależnie od kierunku i tak bym zmokła więc postanowiłam jechać dalej.
Do Wang dotarłam po około 28 minutach we wciąż padającym deszczu.
Wieczorno-deszczowy Wang
Na zjeździe nie pozwoliłam sobie na pohulanie bo było całkiem ciemno i całkiem mokro, więc zjazd tą samą trasą zajął mi około 12 minut. Tyłek miałam kompletnie mokry i wracąjac solidnie zmarzłam.
Do Wang dotarłam po około 28 minutach we wciąż padającym deszczu.
Wieczorno-deszczowy Wang
Na zjeździe nie pozwoliłam sobie na pohulanie bo było całkiem ciemno i całkiem mokro, więc zjazd tą samą trasą zajął mi około 12 minut. Tyłek miałam kompletnie mokry i wracąjac solidnie zmarzłam.
Wrota Warmii
Sobota, 26 lipca 2014 Kategoria trening, wycieczki i inne spontany
Km: | 31.83 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:47 | km/h: | 17.85 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś naprawdę lajtowa wycieczka. Towarzyszył mi Marek na rozklekotanym tutejszym rowerze. Tylne koło zwinięte w ósemkę, opony tak popękane, że wyglądały jakby miały odpaść, jeden hamulec niedziałający itp. ;)
Zaczęliśmy od Wrót Warmii - to ścieżka edukacyjna o warmińskich biskupach. Przejechaliśmy przez Butryny i Kaletkę a potem wjechaliśmy w las. Wyjechaliśmy na szosie koło Kurek, stąd było jeszcze dość daleko do domu i w dodatku po niezłych hopkach więc Markowy rower ledwo dawał radę. Ale jakoś dojechał ;)
Zaczęliśmy od Wrót Warmii - to ścieżka edukacyjna o warmińskich biskupach. Przejechaliśmy przez Butryny i Kaletkę a potem wjechaliśmy w las. Wyjechaliśmy na szosie koło Kurek, stąd było jeszcze dość daleko do domu i w dodatku po niezłych hopkach więc Markowy rower ledwo dawał radę. Ale jakoś dojechał ;)
gdzie koła poniosą
Piątek, 25 lipca 2014 Kategoria wycieczki i inne spontany, trening
Km: | 33.15 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:50 | km/h: | 18.08 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś cross w narastającym tempie. Gdzie by tu pojechać, żeby było długo a potem szybko? E tam, machnęłam ręką i postanowiłam zeksplorować tereny na wschód od jeziora. Minęłam harcerzy i pojechałam dalej drogą leśną. I tak jechałam i jechałam, aż mi się znudziło i skręciłam w prawo. Okazało się, że wparowałam w leśną przecinkę i droga robiła się coraz bardziej upiardliwa więc skwapliwie skorzystałam z możliwości wyjechania na zwykłą leśną drogę. Potem jeszcze gdzieś skręciłam, i tu po drodze minęłam bunkier. Ale się okazało, że tą drogą dojechałam do asfaltu więc musiałam zawrócić. Tak kręcąc się tu i ówdzie kilkukrotnie widziałam przez drzewa wodę. Potem na mapce sprawdziłam, że minęłam kilka jezior: Łowne Duże, Łabuny Duże, Dłużek, Czarne i jeszcze jakieś jedno, którego nazwy nie chce mi się szukać. Wyszła fajna runda dzisiaj.
krótko
Czwartek, 24 lipca 2014 Kategoria wycieczki i inne spontany, trening
Km: | 10.43 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:32 | km/h: | 19.56 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj się czułam jakoś strasznie zdechło. Nie tylko ja zresztą, bo również Marek oraz mój Tata narzekali na senność i ogólne zmęczecnie. Jakaś taka aura dziwna. Dodatkowo uda mnie bolały po wczorajszym treningu więc pojechałam tylko na krótką rundkę przez Butryny, rozkręcić nogę
po myciu zawsze przychodzi deszcz
Wtorek, 22 lipca 2014 Kategoria wycieczki i inne spontany, trening
Km: | 20.91 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:25 | km/h: | 14.76 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczoraj dotarliśmy nad jezioro Gim na Mazurach więc dziś obowiązkowo trzeba było zrobić jakiś rekonesans. Oczywiście okolica jest mi dość dobrze znana, ponieważ przyjeżdżam tu od dzieciństwa, ale raczej nie jest znana z perspektywy siodełka rowerowego.
Zrobiłam sobie spokojną rundkę dookoła jeziora. Początek leśną drogą a potem ścieżką brzegiem jeziora, potem przejazd przez kilka obozów harcerskich a potem już lasem, aż do asfaltowej drogi do Zgniłochy. I tu zaskoczył mnie dziwny deszcz.S Słońce świeciło sobie w najlepsze a z nieba leciały ogromne krople, które waliły o kask tak, że myślałam, że to grad.
Wczoraj porządnie umyłam rower po niedzielnych zawodach więc nie mogło dziś nie popadać ;) Na szczęście deszcz był niewielki, a że złapał mnie na szosie to rower się nawet jakoś szczególnie nie usyfił.
Powrót przez Nową Kaletkę, ale z drogi wyłożonej nierównymi płytami skręciłam w dawno nie odwiedzaną przeze mnie ścieżkę brzegiem jeziora. Ścieżka okropnie zarośnięta pokrzywami, które chlastały mnie po łydkach a nawet po rękach i parzyły nawet przez rękawy koszulki, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało, bo ścieżka ta spowodowała u mnie flow i przypływ szczęścia ;)
Zrobiłam sobie spokojną rundkę dookoła jeziora. Początek leśną drogą a potem ścieżką brzegiem jeziora, potem przejazd przez kilka obozów harcerskich a potem już lasem, aż do asfaltowej drogi do Zgniłochy. I tu zaskoczył mnie dziwny deszcz.S Słońce świeciło sobie w najlepsze a z nieba leciały ogromne krople, które waliły o kask tak, że myślałam, że to grad.
Wczoraj porządnie umyłam rower po niedzielnych zawodach więc nie mogło dziś nie popadać ;) Na szczęście deszcz był niewielki, a że złapał mnie na szosie to rower się nawet jakoś szczególnie nie usyfił.
Powrót przez Nową Kaletkę, ale z drogi wyłożonej nierównymi płytami skręciłam w dawno nie odwiedzaną przeze mnie ścieżkę brzegiem jeziora. Ścieżka okropnie zarośnięta pokrzywami, które chlastały mnie po łydkach a nawet po rękach i parzyły nawet przez rękawy koszulki, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało, bo ścieżka ta spowodowała u mnie flow i przypływ szczęścia ;)
s2 - testowanie alternatywnej trasy do pracy
Sobota, 21 czerwca 2014 Kategoria trening, wycieczki i inne spontany
Km: | 37.95 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:00 | km/h: | 18.98 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
wychodne
Sobota, 31 maja 2014 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 38.21 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:09 | km/h: | 17.77 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
pachnący las
Piątek, 30 maja 2014 Kategoria trening, wycieczki i inne spontany, serwis, ze zdjęciami
Km: | 24.73 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:40 | km/h: | 14.84 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dobra, przyznaję się. Ostatnie kilka dni znowu się leniłam. Ale bo... deszcz padał. A mnie się nie chciało wyciągać trenażera a padał na tyle mocno że nie chciało mi się też wychodzić na dwór. Poza tym chciałam trochę pobyć z rodziną no bo ile można ciągle nie być w domu.
Ale dziś to już trzeba było pójść na rower bo w niedzielę zawody a poza tym odebrałam Szkota z serwisu z nową przerzutką i łańcuchem. Deszcz przestał padać i wyszło słonko więc wybrałam się do lasu przetestować nowe komponenty napędu.
Najpierw pojechałam sobie na starą pętelkę WKK. Mokro, ślisko, jakoś słabo mi się tam jeździło. Podłamałam się trochę, jestem beznadziejna... ale za to widziałam sarenkę. Chciałam jej zrobić zdjęcie ale schowała się za krzakami.
Podbudowałam się trochę na singlu obwodowym bo fajnie mi się go jechało. Trochę podmokły, w niektórych miejscach nieco błota ale prawie w całości przejezdny. Największe rozlewisko można ominąć asfaltem.
Jaki cudowny jest las po tych ostatnich deszczach. Zielony, że aż oczy bolą, pachnący i świeży. Cudownie!
Zakończyłam na Kazurce, podjechałam sobie ze dwa razy i wróciłam do domu.
Serwis:
Wymiana łańcucha, wymiana przedniej przerzutki
Przebieg roweru: 16895.82 km
Przebieg zużytych komponentów: nie mam pojęcia :)
Ale dziś to już trzeba było pójść na rower bo w niedzielę zawody a poza tym odebrałam Szkota z serwisu z nową przerzutką i łańcuchem. Deszcz przestał padać i wyszło słonko więc wybrałam się do lasu przetestować nowe komponenty napędu.
Najpierw pojechałam sobie na starą pętelkę WKK. Mokro, ślisko, jakoś słabo mi się tam jeździło. Podłamałam się trochę, jestem beznadziejna... ale za to widziałam sarenkę. Chciałam jej zrobić zdjęcie ale schowała się za krzakami.
Podbudowałam się trochę na singlu obwodowym bo fajnie mi się go jechało. Trochę podmokły, w niektórych miejscach nieco błota ale prawie w całości przejezdny. Największe rozlewisko można ominąć asfaltem.
Jaki cudowny jest las po tych ostatnich deszczach. Zielony, że aż oczy bolą, pachnący i świeży. Cudownie!
Zakończyłam na Kazurce, podjechałam sobie ze dwa razy i wróciłam do domu.
Serwis:
Wymiana łańcucha, wymiana przedniej przerzutki
Przebieg roweru: 16895.82 km
Przebieg zużytych komponentów: nie mam pojęcia :)
na zajęcia
Piątek, 29 listopada 2013 Kategoria wycieczki i inne spontany
Km: | 12.81 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:42 | km/h: | 18.30 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |