Wpisy archiwalne w kategorii
wędrówki piesze
Dystans całkowity: | 14.50 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 54:46 |
Średnia prędkość: | 4.83 km/h |
Liczba aktywności: | 30 |
Średnio na aktywność: | 7.25 km i 1h 49m |
Więcej statystyk |
Małe zakopiańskie dolinki
Poniedziałek, 20 sierpnia 2012 Kategoria wędrówki piesze
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:00 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po wczoraj łydki bolały nas niemiłosiernie więc dzisiaj postanowiliśmy zrobić naprawdę lajtowy spacer. Znowu nam nie wyszło, bo co prawda trasa była o wiele łagodniejsza ale czasowo wyszło podobnie jak wczoraj. Przełaziliśmy około 8 km. Piechotą z Dworców przez Las Białego doszliśmy do Drogi pod Reglami a potem Drogą, odwiedzając po drodze małe dolinki - Ku Dziurze i Za Bramką. Tej drugiej jeszcze nie widziałam i wydała mi się naprawdę urokliwa, zwłaszcza jeśli chodzi o ukształtowanie dna strumienia, które właściwie na całej długości doliny jest kaskadowe i jest na nim dużo małych progów. Zakończyliśmy trasę przy ul. Krzeptówki, skąd wróciliśy busikiem.
Zieleń aż kłuła w oczy
Upał był tego dnia, ale większość trasy przebiegała w cieniu
To już coraz rzadszy widok
Wieczorem znowu Aquapark.
Zieleń aż kłuła w oczy
Upał był tego dnia, ale większość trasy przebiegała w cieniu
To już coraz rzadszy widok
Wieczorem znowu Aquapark.
Sarnia Skała
Niedziela, 19 sierpnia 2012 Kategoria wędrówki piesze
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:05 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy dzień urlopu. Chcieliśmy zacząć od delikatnego łażenia, żeby się nie skasować zaraz na starcie :) Uznaliśmy, że wdrapanie się na Ścieżkę nad Reglami przez Dolinę Białego, zahaczenie o Sarnią Skałę i zlezienie Doliną Strążyską będzie delikatne. Nie było... o czym świadczy przeczłapany przez nas dystans, zaledwie około 7 km :)
Wdrapaliśmy się Doliną Białego
Na Sarniej Skale jak zwykle pełno turystek w klapkach ale jak zwykle też piękne widoki. A poza tym pogryzła mnie latająca mrówka.
Tego pana chyba nie trzeba nikomu przedstawiać
Całe Zakopane jak na dłoni
Z Polany Strążyskiej jak zwykle urzekający widok
Siklawica
Wieczorem, dla relaksu, Aquapark. Ale bolące łydki, zwłaszcza po zejściu Ścieżką nad Reglami do Polany Strążyskiej, mocno dały nam się we znaki i po basenie ledwo leźliśmy, trochę obawialiśmy się następnego dnia.
Wdrapaliśmy się Doliną Białego
Na Sarniej Skale jak zwykle pełno turystek w klapkach ale jak zwykle też piękne widoki. A poza tym pogryzła mnie latająca mrówka.
Tego pana chyba nie trzeba nikomu przedstawiać
Całe Zakopane jak na dłoni
Z Polany Strążyskiej jak zwykle urzekający widok
Siklawica
Wieczorem, dla relaksu, Aquapark. Ale bolące łydki, zwłaszcza po zejściu Ścieżką nad Reglami do Polany Strążyskiej, mocno dały nam się we znaki i po basenie ledwo leźliśmy, trochę obawialiśmy się następnego dnia.
Bereśnik
Piątek, 18 lutego 2011 Kategoria wędrówki piesze, ze zdjęciami
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:15 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Kolejny dzień roztopów. Nie mamy ochoty na deskę w takich warunkach. Poza tym mam straszne zakwasy po wczorajszym bieganiu pod górkę i z górki.
Poszliśmy zatem na małą wycieczkę na Bereśnik.
Widać Palenicę i jej stoki narciarskie
Przy schronisku na Bereśniku. Tu zabawiliśmy z godzinkę.
Potem łaziliśmy jeszcze chyba ze 3 h po Szczawnicy, ogólnie zleźliśmy się maksymalnie.
Poszliśmy zatem na małą wycieczkę na Bereśnik.
Widać Palenicę i jej stoki narciarskie
Przy schronisku na Bereśniku. Tu zabawiliśmy z godzinkę.
Potem łaziliśmy jeszcze chyba ze 3 h po Szczawnicy, ogólnie zleźliśmy się maksymalnie.
Mission Przechyba (na pieszkom) accomplished
Wtorek, 15 lutego 2011 Kategoria wędrówki piesze, ze zdjęciami
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:53 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dzisiaj udało się zrealizować do końca (pieszo) wycieczkę, której nie udało się zrealizować latem (rowerami). Wtedy nie dotarliśmy do schroniska na Przechybie, chociaż zabrakło niewiele. Dzisiaj, w ramach "dnia bez deski" doczłapaliśmy tam, w dość dobrym czasie (mimo zalegającego w wyższych partiach śniegu). Godzinkę posiedzieliśmy, zjedliśmy i wróciliśmy.
Po drodze z ul. Św. Krzyża do Czardy (knajpy nad wodospadem)
Wodospad
Kapliczka na rozstajach. Stąd biegnie szlak na Przechybę
Przez całą drogę towarzyszy nam oślepiające słoneczko
Widok prawie spod schroniska
Już na górze
W drodze powrotnej
Po drodze z ul. Św. Krzyża do Czardy (knajpy nad wodospadem)
Wodospad
Kapliczka na rozstajach. Stąd biegnie szlak na Przechybę
Przez całą drogę towarzyszy nam oślepiające słoneczko
Widok prawie spod schroniska
Już na górze
W drodze powrotnej
szlak nietypowy - Toporowa Cyrhla
Niedziela, 31 października 2010 Kategoria wędrówki piesze, ze zdjęciami
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jak się okazało, ten ciepły wiatr, w którym siedzieliśmy wczoraj, nazywa się "halny" ;)
Postanowiliśmy zatem także nie łazić dzisiaj zbyt wysoko.
Start trasy z Toporowej Cyrhli.
Szlak w dużej części przez las, niezbyt stromo, choć momentami wymagająco.
Wielki głaz zagradza nam drogę!
Dalej Doliną Suchej wody, gdzie bynajmniej sucho nie było. Szlak bardzo oblodzony i śliski, cały czas pod górę. Po drodze nie spotkaliśmy prawie żywej duszy! Tylko dwie osoby, z czego jedna to biegacz (respect).
Znów, ślizgając się i bardzo uważając na to gdzie stawiamy nogi, doczłapaliśmy do Murowańca. Tu tradycyjnie szarlotka i grzane winko.
Przez chwilę kusiło nas wejście na Kasprowy, ale odpuściliśmy sobie.
Ruszyliśmy dalej, w górę, na Małą Kopę Królową. Do Kuźnic zeszliśmy przez Skupniów Upłaz.
Halny.
Na trasie było bardzo ślisko.
Trasa:
12,6 km // 4:45 h łażenia // max wys. 1560 m // suma przewyższeń 597 m
Wieczorem w radiu podali informację, że trójka polskich alpinistów w fatalną pogodę poszła zdobywać Grossglockner. Ciało jednego z nich ratownicy znaleźli dzień później. Pozostałych dwóch nie znaleziono na razie. Z uwagi na fatalne warunki pogodowe austriaccy alpiniści wstrzymali poszukiwania. Pewnie znajdą tych turystów na wiosnę, jak śnieg stopnieje.
Następnego dnia podali, że polska turystka spadła z Hawrań. Pomijając fakt, że na Hawrań nie prowadzi żaden oznakowany szlak, to od 1 listopada szlaki powyżej 3000 m są zamknięte na Słowacji.
Bez komentarza.
Postanowiliśmy zatem także nie łazić dzisiaj zbyt wysoko.
Start trasy z Toporowej Cyrhli.
Szlak w dużej części przez las, niezbyt stromo, choć momentami wymagająco.
Wielki głaz zagradza nam drogę!
Dalej Doliną Suchej wody, gdzie bynajmniej sucho nie było. Szlak bardzo oblodzony i śliski, cały czas pod górę. Po drodze nie spotkaliśmy prawie żywej duszy! Tylko dwie osoby, z czego jedna to biegacz (respect).
Znów, ślizgając się i bardzo uważając na to gdzie stawiamy nogi, doczłapaliśmy do Murowańca. Tu tradycyjnie szarlotka i grzane winko.
Przez chwilę kusiło nas wejście na Kasprowy, ale odpuściliśmy sobie.
Ruszyliśmy dalej, w górę, na Małą Kopę Królową. Do Kuźnic zeszliśmy przez Skupniów Upłaz.
Halny.
Na trasie było bardzo ślisko.
Trasa:
12,6 km // 4:45 h łażenia // max wys. 1560 m // suma przewyższeń 597 m
Wieczorem w radiu podali informację, że trójka polskich alpinistów w fatalną pogodę poszła zdobywać Grossglockner. Ciało jednego z nich ratownicy znaleźli dzień później. Pozostałych dwóch nie znaleziono na razie. Z uwagi na fatalne warunki pogodowe austriaccy alpiniści wstrzymali poszukiwania. Pewnie znajdą tych turystów na wiosnę, jak śnieg stopnieje.
Następnego dnia podali, że polska turystka spadła z Hawrań. Pomijając fakt, że na Hawrań nie prowadzi żaden oznakowany szlak, to od 1 listopada szlaki powyżej 3000 m są zamknięte na Słowacji.
Bez komentarza.
niedoszły (na) Giewont
Sobota, 30 października 2010 Kategoria wędrówki piesze, ze zdjęciami
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | km/h: | ||
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Hura, wreszcie Tatry :D
Co prawda tylko 3 dni, z czego prawie doba w podróży, ale zawsze to coś.
W piątek w połowie dnia urwaliśmy się z pracy i po wyspaniu się w sobotę, już na miejscu, postanowiliśmy zdobyć Giewont.
Plan zakładał wdrapanie się tam przez Dolinę Małej Łąki i zejście Doliną Kondratową. Pogoda dopisała, było bardzo ciepło, wręcz wiosennie.
Jednak już pierwsze kroki po wyjściu z busa przy wejściu do Doliny Małej Łąki dały nam do myślenia. Zimno. I to mocno zimno. Dobrze, że wzięliśmy ze sobą zimowe kurty!
Droga przez Dolinę uświadomiła nam, że o wejściu na Giewont nie ma nawet co marzyć.
Ślizgając się dotarliśmy do skrzyżowania szlaków, na rozległą polanę. Tam na chwilę usiedliśmy w ciepłym, ale dość silnym wietrze.
Dalsza droga w pierwotnie obranym kierunku nie miała sensu. Wiatr był tak silny, że nie chcieliśmy zostać zdmuchnięci z grani. Wybraliśmy zatem krótszy i mniej wysoki, choć nie mniej wymagający (ze względu na oblodzone szlaki) wariant trasy przez Przełęcz w Grzybowcu do Doliny Strążyskiej, co pozwoliło nam między innymi ujrzeć takie widoki:
Potem poczłapaliśmy na piechotę do domu (koło Dworców)
Wieczorem wyszliśmy jeszcze na standardowe "w tę i nazad po Krupówkach"
Otrzymaliśmy niepowtarzalną okazję zrobienia zdjęcia prawie pustych Krupówek (z uwagi na weekend z 1 listopada, w Zakopanem było mało turystów)
Zajrzeliśmy też na Cmentarz na Pęksowym Brzysku, gdzie panowały dość "duchowe" klimaty:
Duch wygląda zza kapliczki:
Trasa:
9,25 km // 4h łażenia // max wys. 1337 m // suma przewyższeń 398m
Co prawda tylko 3 dni, z czego prawie doba w podróży, ale zawsze to coś.
W piątek w połowie dnia urwaliśmy się z pracy i po wyspaniu się w sobotę, już na miejscu, postanowiliśmy zdobyć Giewont.
Plan zakładał wdrapanie się tam przez Dolinę Małej Łąki i zejście Doliną Kondratową. Pogoda dopisała, było bardzo ciepło, wręcz wiosennie.
Jednak już pierwsze kroki po wyjściu z busa przy wejściu do Doliny Małej Łąki dały nam do myślenia. Zimno. I to mocno zimno. Dobrze, że wzięliśmy ze sobą zimowe kurty!
Droga przez Dolinę uświadomiła nam, że o wejściu na Giewont nie ma nawet co marzyć.
Ślizgając się dotarliśmy do skrzyżowania szlaków, na rozległą polanę. Tam na chwilę usiedliśmy w ciepłym, ale dość silnym wietrze.
Dalsza droga w pierwotnie obranym kierunku nie miała sensu. Wiatr był tak silny, że nie chcieliśmy zostać zdmuchnięci z grani. Wybraliśmy zatem krótszy i mniej wysoki, choć nie mniej wymagający (ze względu na oblodzone szlaki) wariant trasy przez Przełęcz w Grzybowcu do Doliny Strążyskiej, co pozwoliło nam między innymi ujrzeć takie widoki:
Potem poczłapaliśmy na piechotę do domu (koło Dworców)
Wieczorem wyszliśmy jeszcze na standardowe "w tę i nazad po Krupówkach"
Otrzymaliśmy niepowtarzalną okazję zrobienia zdjęcia prawie pustych Krupówek (z uwagi na weekend z 1 listopada, w Zakopanem było mało turystów)
Zajrzeliśmy też na Cmentarz na Pęksowym Brzysku, gdzie panowały dość "duchowe" klimaty:
Duch wygląda zza kapliczki:
Trasa:
9,25 km // 4h łażenia // max wys. 1337 m // suma przewyższeń 398m