Wpisy archiwalne w kategorii
trening
Dystans całkowity: | 30825.36 km (w terenie 1180.74 km; 3.83%) |
Czas w ruchu: | 1795:05 |
Średnia prędkość: | 19.55 km/h |
Maksymalna prędkość: | 53.20 km/h |
Suma podjazdów: | 23423 m |
Maks. tętno maksymalne: | 186 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 167 (91 %) |
Suma kalorii: | 108933 kcal |
Liczba aktywności: | 1173 |
Średnio na aktywność: | 32.38 km i 1h 31m |
Więcej statystyk |
test rozgrzewka
Sobota, 2 grudnia 2017 Kategoria trenażer, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:10 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trenażer | Aktywność: Jazda na rowerze |
s1
Czwartek, 30 listopada 2017 Kategoria trenażer, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:48 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trenażer | Aktywność: Jazda na rowerze |
s1
Wtorek, 28 listopada 2017 Kategoria trenażer, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:48 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trenażer | Aktywność: Jazda na rowerze |
podsumowanie sezonu
Niedziela, 26 listopada 2017 Kategoria cele i podsumowania sezonu, trening
Km: | 25.48 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:22 | km/h: | 18.64 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wydaje mi się, że nie robiłam żadnych celów na ten rok. A przynajmniej - nie mogę nigdzie znaleźć śladu po takowych ;D
Co ma w sumie swoje zalety bo nie muszę się rozliczać z założeń, mogę tylko ogólnie ponarzekać ;)
A mam na co narzekać bo to, póki co, był najmniej udany w moim odczuciu sezon odkąd wróciłam do startów po urodzeniu Zająca. Co prawda "pudeł" było więcej niż w zeszłym roku (który już uważałam za mało udany) ale ratingi na MTB Cross Maraton poleciały na łeb na szyję i to mimo nieobecności na dystansie FUN Zosi, która w zeszłym roku wyznaczała wysoki poziom na tym dystansie (a w tym postanowiła go powyznaczać na Masterze). Podobnie jak w zeszłym sezonie na wyścigach miałam odczucie zdechłości i braku nogi. Generalkę ukończyłam na 3 pozycji ale to tylko dlatego, że tylko trzy panie w kategorii (w tym ja) miały wyjechaną maksymalną ilość maratonów do generalki...
Poprawiłam czas na czasówce szosowej w Gassach ale z kolei załamałam się wynikiem na Tatra Road Race. Na Tour de Pologne Amatorów ledwo zmieściłam się w założonym przez siebie czasie i nie udało mi się przejechać całości w siodle - w tym, musiałam przełknąć gorzką pigułkę na Gliczarowie ;)
Przez pierwszą część sezonu nękały mnie choróbska, przywlekane do domu przez Zająca, przez drugą - kompletny dół motywacyjny.
Chyba głównym problemem był właśnie ten dół motywacyjny, gdyż jedno pociąga drugie - nie ma motywacji to wyniki się pogarszają a jak wyniki się pogarszają to motywacja spada i tak w kółko.
Postanowiłam zatem zrobić rewolucję, czyli po pierwsze porzucić znane i wybrać się w nieznane, odzyskać radość z jazdy i przestać się tak przejmować wynikami - a po drugie - przejść pod skrzydła innego trenera.
W tym miejscu wypada mi podziękować Łukaszowi za 3 ostatnie sezony. Pierwszy sezon pod jego opieką był bardzo, bardzo udany - byłam bardzo zadowolona i liczyłam na jeszcze lepszy kolejny. Niestety, w kolejnym już zaczęły się problemy chorobowo-motywacyjne i powstała jakaś samonakręcająca się spirala w dół. Łukasz nie był w stanie pomóc mi ani w jednym ani w drugim a ja sama też nie umiałam sobie z tym poradzić. Niemniej jednak doceniam jego wysiłek i uważam naszą współpracę za bardzo udaną i fajną. Z czystym sumieniem mogę polecić Łukasza, a więcej informacji o nim TUTAJ. Nie mogę przy tym nie wspomnieć, iż Łukasz ruszył niedawno z konkursem na darmowy roczny plan treningowy, o którym możecie poczytać TUTAJ
Trochę zajęło mi zastanawianie się... ale w końcu zdecydowałam się podjąć współpracę z TTS, przy czym treningowo powierzyłam się Wojtkowi Marcjonakowi, którego miałam przyjemność znać już wcześniej z wielokrotnych spotkań w Airbike na KEN związanych z bikefittingiem, a który jest wieloletnim szkoleniowcem m. in. WKK i klubu Airbike.
Pierwsza rozmowa z Wojtkiem nastawiła mnie bardzo pozytywnie - oby ten nastrój utrzymał się jak najdłużej!
Co ma w sumie swoje zalety bo nie muszę się rozliczać z założeń, mogę tylko ogólnie ponarzekać ;)
A mam na co narzekać bo to, póki co, był najmniej udany w moim odczuciu sezon odkąd wróciłam do startów po urodzeniu Zająca. Co prawda "pudeł" było więcej niż w zeszłym roku (który już uważałam za mało udany) ale ratingi na MTB Cross Maraton poleciały na łeb na szyję i to mimo nieobecności na dystansie FUN Zosi, która w zeszłym roku wyznaczała wysoki poziom na tym dystansie (a w tym postanowiła go powyznaczać na Masterze). Podobnie jak w zeszłym sezonie na wyścigach miałam odczucie zdechłości i braku nogi. Generalkę ukończyłam na 3 pozycji ale to tylko dlatego, że tylko trzy panie w kategorii (w tym ja) miały wyjechaną maksymalną ilość maratonów do generalki...
Poprawiłam czas na czasówce szosowej w Gassach ale z kolei załamałam się wynikiem na Tatra Road Race. Na Tour de Pologne Amatorów ledwo zmieściłam się w założonym przez siebie czasie i nie udało mi się przejechać całości w siodle - w tym, musiałam przełknąć gorzką pigułkę na Gliczarowie ;)
Przez pierwszą część sezonu nękały mnie choróbska, przywlekane do domu przez Zająca, przez drugą - kompletny dół motywacyjny.
Chyba głównym problemem był właśnie ten dół motywacyjny, gdyż jedno pociąga drugie - nie ma motywacji to wyniki się pogarszają a jak wyniki się pogarszają to motywacja spada i tak w kółko.
Postanowiłam zatem zrobić rewolucję, czyli po pierwsze porzucić znane i wybrać się w nieznane, odzyskać radość z jazdy i przestać się tak przejmować wynikami - a po drugie - przejść pod skrzydła innego trenera.
W tym miejscu wypada mi podziękować Łukaszowi za 3 ostatnie sezony. Pierwszy sezon pod jego opieką był bardzo, bardzo udany - byłam bardzo zadowolona i liczyłam na jeszcze lepszy kolejny. Niestety, w kolejnym już zaczęły się problemy chorobowo-motywacyjne i powstała jakaś samonakręcająca się spirala w dół. Łukasz nie był w stanie pomóc mi ani w jednym ani w drugim a ja sama też nie umiałam sobie z tym poradzić. Niemniej jednak doceniam jego wysiłek i uważam naszą współpracę za bardzo udaną i fajną. Z czystym sumieniem mogę polecić Łukasza, a więcej informacji o nim TUTAJ. Nie mogę przy tym nie wspomnieć, iż Łukasz ruszył niedawno z konkursem na darmowy roczny plan treningowy, o którym możecie poczytać TUTAJ
Trochę zajęło mi zastanawianie się... ale w końcu zdecydowałam się podjąć współpracę z TTS, przy czym treningowo powierzyłam się Wojtkowi Marcjonakowi, którego miałam przyjemność znać już wcześniej z wielokrotnych spotkań w Airbike na KEN związanych z bikefittingiem, a który jest wieloletnim szkoleniowcem m. in. WKK i klubu Airbike.
Pierwsza rozmowa z Wojtkiem nastawiła mnie bardzo pozytywnie - oby ten nastrój utrzymał się jak najdłużej!
młynki
Czwartek, 23 listopada 2017 Kategoria trening
Km: | 43.79 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:16 | km/h: | 19.32 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
młyni
Wtorek, 21 listopada 2017 Kategoria trening
Km: | 46.22 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:22 | km/h: | 19.53 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
młynki
Sobota, 18 listopada 2017 Kategoria trenażer, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:42 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Trenażer | Aktywność: Jazda na rowerze |
młynki
Czwartek, 16 listopada 2017 Kategoria trening
Km: | 40.33 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:55 | km/h: | 21.04 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
młynki
Wtorek, 14 listopada 2017 Kategoria trening
Km: | 38.38 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:28 | km/h: | 15.56 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
jezdę kolarzę czyli pierwszy raz w Pruszkowie
Niedziela, 12 listopada 2017 Kategoria trening, wycieczki i inne spontany, tor
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:27 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Whoa, wreszcie! Pierwszy raz w życiu wybrałam się na tor w Pruszkowie. Wzięłam udział w zorganizowanym treningu VeloDame.
Najpierw podpytałam Ziółka o treningi bo wiedziałam, że jeździ regularnie. Wszystko mi opowiedział i wyjaśnił i dodał do grupy treningowej na Fejsie. Tam zbierane są zapisy na poszczególne treningi, które odbywają się we środy i w niedziele.
Raz kozie śmierć, zapisałam się, poprosiłam o rower na mój rozmiar (bo z własnym można tylko wtedy, jeśli jest to ostre koło) i pojechałam z Ziółkiem. Dorotę Rajską, o której słyszałam od mojego męża (razem pracują) poznałam dopiero tutaj osobiście. Babka petarda, nie wiem czy wiecie, ale Dorota jest Mistrzynią Polski Masters w kolarstwie torowym a i w MTB nie w kij dmuchał ;)
Dorota organizuje te treningi i zajmuje się całą formalną ich otoczką. Idzie jej to naprawdę sprawnie a treningi są popularne, co widać po frekwencji.
Tor sam w sobie zrobił na mnie duże wrażenie. Z rzadka oglądam kolarstwo torowe w telewizji. Gdy widzi się tory (różne) tam, to nie wydają się takie wielkie, jednak tor w Pruszkowie wydał mi się duży. I stromy. Bandy do jazdy rowerem w wirażach to są ścianki, mega strome i wyglądają przerażająco.
Rowery też wyglądają przerażająco - chyba najbardziej przerażający jest brak hamulców... bo na ostrym kole hamuje się wytracając prędkość (korby cały czas obracają się) a następnie zatrzymuje się przy bandzie, trzymając barierki, co jest dla początkującego dość trudne. Zwłaszcza, że pedały są wpinane. Podobnie się rusza - trzymając barierkę wsiada się na rower i wpina oba pedały a następnie odpycha się od niej i rusza, od razu pedałując na dość ciężkim obrocie (jeden bieg w rowerze). Zaletą za to takiego roweru jest jego lekkość (brak osprzętu).
Przyznam, że za każdym razem podczas treningu startując i zatrzymując się, widziałam siebie na deskach, ale udało mi się nie wyglebić ;) Trener wytłumaczył mi wszystko i podpowiedział co robić, żeby było dobrze. Potem zadał coś grupie a mnie kazał jeździć oddzielnie - najpierw po samym dole (taka rozbiegówka), a jak się rozkręciłam, to po najniższej, minimalnie nachylonej w wirażach, części toru.
Jak już oswoiłam się z rowerem i nauczyłam, że trzeba pedałować cały czas (jedna próba puszczenia nóg luźno wystarczyła, żeby już pamiętać potem), zaczęłam się nakręcać. Nakręciłam się dość szybko bo zapierniczający wyżej inni trenujący, mijający mnie jak furmankę, siedli mi na ambicję ;) Więc w efekcie w pewnym momencie jechałam już prawie ich tempem, wjeżdżając nawet już ciut wyżej. Niestety (a może stety), choć trener pochwalił mnie, że szybko się uczę, to nie wpuścił mnie na wyższą część toru.
Trening trwał okoo 1,5h, z dwiema krótkimi przerwami na omówienie dalszych ćwiczeń i picie/jedzenie. Minął mi bardzo szybko, żal mi było wychodzić.
Strasznie fajnie się tam jeździ, wkręciłam się i wykupiłam sobie karnet ;) Nie sądzę, żebym chodziła regularnie ale mam nadzieję karnet wyjeździć do wiosny ;)
Najpierw podpytałam Ziółka o treningi bo wiedziałam, że jeździ regularnie. Wszystko mi opowiedział i wyjaśnił i dodał do grupy treningowej na Fejsie. Tam zbierane są zapisy na poszczególne treningi, które odbywają się we środy i w niedziele.
Raz kozie śmierć, zapisałam się, poprosiłam o rower na mój rozmiar (bo z własnym można tylko wtedy, jeśli jest to ostre koło) i pojechałam z Ziółkiem. Dorotę Rajską, o której słyszałam od mojego męża (razem pracują) poznałam dopiero tutaj osobiście. Babka petarda, nie wiem czy wiecie, ale Dorota jest Mistrzynią Polski Masters w kolarstwie torowym a i w MTB nie w kij dmuchał ;)
Dorota organizuje te treningi i zajmuje się całą formalną ich otoczką. Idzie jej to naprawdę sprawnie a treningi są popularne, co widać po frekwencji.
Tor sam w sobie zrobił na mnie duże wrażenie. Z rzadka oglądam kolarstwo torowe w telewizji. Gdy widzi się tory (różne) tam, to nie wydają się takie wielkie, jednak tor w Pruszkowie wydał mi się duży. I stromy. Bandy do jazdy rowerem w wirażach to są ścianki, mega strome i wyglądają przerażająco.
Rowery też wyglądają przerażająco - chyba najbardziej przerażający jest brak hamulców... bo na ostrym kole hamuje się wytracając prędkość (korby cały czas obracają się) a następnie zatrzymuje się przy bandzie, trzymając barierki, co jest dla początkującego dość trudne. Zwłaszcza, że pedały są wpinane. Podobnie się rusza - trzymając barierkę wsiada się na rower i wpina oba pedały a następnie odpycha się od niej i rusza, od razu pedałując na dość ciężkim obrocie (jeden bieg w rowerze). Zaletą za to takiego roweru jest jego lekkość (brak osprzętu).
Przyznam, że za każdym razem podczas treningu startując i zatrzymując się, widziałam siebie na deskach, ale udało mi się nie wyglebić ;) Trener wytłumaczył mi wszystko i podpowiedział co robić, żeby było dobrze. Potem zadał coś grupie a mnie kazał jeździć oddzielnie - najpierw po samym dole (taka rozbiegówka), a jak się rozkręciłam, to po najniższej, minimalnie nachylonej w wirażach, części toru.
Jak już oswoiłam się z rowerem i nauczyłam, że trzeba pedałować cały czas (jedna próba puszczenia nóg luźno wystarczyła, żeby już pamiętać potem), zaczęłam się nakręcać. Nakręciłam się dość szybko bo zapierniczający wyżej inni trenujący, mijający mnie jak furmankę, siedli mi na ambicję ;) Więc w efekcie w pewnym momencie jechałam już prawie ich tempem, wjeżdżając nawet już ciut wyżej. Niestety (a może stety), choć trener pochwalił mnie, że szybko się uczę, to nie wpuścił mnie na wyższą część toru.
Trening trwał okoo 1,5h, z dwiema krótkimi przerwami na omówienie dalszych ćwiczeń i picie/jedzenie. Minął mi bardzo szybko, żal mi było wychodzić.
Strasznie fajnie się tam jeździ, wkręciłam się i wykupiłam sobie karnet ;) Nie sądzę, żebym chodziła regularnie ale mam nadzieję karnet wyjeździć do wiosny ;)