Guru bike fitting
Sobota, 30 maja 2015 Kategoria trening, dojazdy, recenzje, testy, fitting
Km: | 23.50 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:15 | km/h: | 18.80 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Postanowiłam zużyć bony do SportGuru wygrane na czasówce w Opaczy w inny sposób niż zakupy. Częściowo sfinansowałam sobie nimi bikefitting.
Zwykle robie fitting w Airbiku ale ponieważ miałam te bony, a chciałam spróbować czegoś innego, to Guru było dość oczywistym wyborem.
Guru fitting odbywa się ciut inaczej niż BG Fit (jakby ktoś chciał zapoznać się z moimi wpisami na temat BG Fit to są tu: BG Fit 1: Scott Scale 70, BG Fit 2: B'twin Triban 3, BG Fit 3: KTM Strada 2000). BG Fit robi się siedząc na własnym rowerze. Do większości zmian trzeba zejść z roweru - fitter wprowadza proponowaną zmianę, po czym siada się i pedałuje dalej. W związku z tym każda zmiana wymaga czasu i za każdym powrotem na rower ciało układa się na rowerze inaczej. Tymczasem Guru ma taki oto sprzęt do tortur:
Najpierw dokonuje się pomiarów na rowerze, który ma być ustawiany i przenosi się obecne ustawienia na tę maszynkę. Montuje się odpowiednią kierownicę (analogiczną do tej, która jest w rowerze klienta - może to być szosowy baranek, kierownica czasowa, kierownica mtb), biorąc pod uwagę jej szerokość. Moja była niestandardowa (była obcięta) więc fitter nie miał na składzie identycznej, musiał zamontować szerszą - ale zaznaczył na niej taśmami miejsca, gdzie kończy się moja., odpowiednie pedały (analogiczne jak ma klient), analogiczne siodło (w moim przypadku zamontowane zostało identyczne siodło), nawet korby można ustawić dłuższe lub krótsze.
W międzyczasie fitter wypytywał mnie co, jak i gdzie jeżdżę, ile trenuję itd. oraz co mi doskwiera. A doskwierały mi w rowerze najbardziej dwie rzeczy (wydawało by się, że sprzeczne): pierwsza to odczucie bardzo mocno obciążonych rąk i barków zaś druga - uciekanie przedniego koła na podjazdach.
Po zamontowaniu odpowiednich "miejsc styku" rowerzysty z rowerem, komputer - po wprowadzeniu danych z mojego roweru - automatycznie ustawił odpowiednio wszystkie pozostałe parametry (wysokość siodła i kierownicy, odległości kiera - siodło itd.).
Komputer zmierzył również mnie samą (wzrost, długość kończyn), co jest realizowane za pomocą systemu Xbox Kinect (do czegoś się to przydaje, jak się okazuje).
Potem kręciłam sobie a fitter zmieniał różne ustawienia - a to mi podnosił siodło (w trakcie jazdy), a to opuszczał, a to kierę, a to wydłużał całość, a to skracał. Zaczęliśmy jednak od prób różnych siodeł bo ostatnio moje wydaje mi się jakieś niewygodne. Żadne mi jednak nie pasowało aż wróciliśmy do pierwotnego... i okazało się, że jest najwygodniejsze ;)
W związku z faktem, że nie musiałam przy każdej zmianie schodzić z roweru (tylko przy wymianie siodeł oraz przy skracaniu korb), całość trwała o wiele krócej niż BG Fit - chociaż i tak fitter powiedział, że dłużej niż to zwykle zajmuje (około 2,5h, zwykle około 2h). Ale to głównie z powodu próbowania wielu siodeł (wypróbowałam ze 6 siodeł).
Gdy skończyliśmy okazało się, że nie będę musiała dokupywać żadnej części (innego mostka itd.), wystarczyło wyjąć podkładki spod mostka i zmienić jego kąt (jest to mostek, który za pomocą różnych wkładek można ustawić pod innym kątem).
Pierwsze uczucie po wyjściu - cudowna lekkość bytu, tzn. wreszcie zniknęło odczucie obciążania rąk. Na przetestowanie wątku z uciekającym kołem będę chyba musiała poczekać do zawodów w Kielcach albo wybrać się na Kazurkę... ;)
Zwykle robie fitting w Airbiku ale ponieważ miałam te bony, a chciałam spróbować czegoś innego, to Guru było dość oczywistym wyborem.
Guru fitting odbywa się ciut inaczej niż BG Fit (jakby ktoś chciał zapoznać się z moimi wpisami na temat BG Fit to są tu: BG Fit 1: Scott Scale 70, BG Fit 2: B'twin Triban 3, BG Fit 3: KTM Strada 2000). BG Fit robi się siedząc na własnym rowerze. Do większości zmian trzeba zejść z roweru - fitter wprowadza proponowaną zmianę, po czym siada się i pedałuje dalej. W związku z tym każda zmiana wymaga czasu i za każdym powrotem na rower ciało układa się na rowerze inaczej. Tymczasem Guru ma taki oto sprzęt do tortur:
Najpierw dokonuje się pomiarów na rowerze, który ma być ustawiany i przenosi się obecne ustawienia na tę maszynkę. Montuje się odpowiednią kierownicę (analogiczną do tej, która jest w rowerze klienta - może to być szosowy baranek, kierownica czasowa, kierownica mtb), biorąc pod uwagę jej szerokość. Moja była niestandardowa (była obcięta) więc fitter nie miał na składzie identycznej, musiał zamontować szerszą - ale zaznaczył na niej taśmami miejsca, gdzie kończy się moja., odpowiednie pedały (analogiczne jak ma klient), analogiczne siodło (w moim przypadku zamontowane zostało identyczne siodło), nawet korby można ustawić dłuższe lub krótsze.
W międzyczasie fitter wypytywał mnie co, jak i gdzie jeżdżę, ile trenuję itd. oraz co mi doskwiera. A doskwierały mi w rowerze najbardziej dwie rzeczy (wydawało by się, że sprzeczne): pierwsza to odczucie bardzo mocno obciążonych rąk i barków zaś druga - uciekanie przedniego koła na podjazdach.
Po zamontowaniu odpowiednich "miejsc styku" rowerzysty z rowerem, komputer - po wprowadzeniu danych z mojego roweru - automatycznie ustawił odpowiednio wszystkie pozostałe parametry (wysokość siodła i kierownicy, odległości kiera - siodło itd.).
Komputer zmierzył również mnie samą (wzrost, długość kończyn), co jest realizowane za pomocą systemu Xbox Kinect (do czegoś się to przydaje, jak się okazuje).
Potem kręciłam sobie a fitter zmieniał różne ustawienia - a to mi podnosił siodło (w trakcie jazdy), a to opuszczał, a to kierę, a to wydłużał całość, a to skracał. Zaczęliśmy jednak od prób różnych siodeł bo ostatnio moje wydaje mi się jakieś niewygodne. Żadne mi jednak nie pasowało aż wróciliśmy do pierwotnego... i okazało się, że jest najwygodniejsze ;)
W związku z faktem, że nie musiałam przy każdej zmianie schodzić z roweru (tylko przy wymianie siodeł oraz przy skracaniu korb), całość trwała o wiele krócej niż BG Fit - chociaż i tak fitter powiedział, że dłużej niż to zwykle zajmuje (około 2,5h, zwykle około 2h). Ale to głównie z powodu próbowania wielu siodeł (wypróbowałam ze 6 siodeł).
Gdy skończyliśmy okazało się, że nie będę musiała dokupywać żadnej części (innego mostka itd.), wystarczyło wyjąć podkładki spod mostka i zmienić jego kąt (jest to mostek, który za pomocą różnych wkładek można ustawić pod innym kątem).
Pierwsze uczucie po wyjściu - cudowna lekkość bytu, tzn. wreszcie zniknęło odczucie obciążania rąk. Na przetestowanie wątku z uciekającym kołem będę chyba musiała poczekać do zawodów w Kielcach albo wybrać się na Kazurkę... ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!