Wpisy archiwalne w kategorii
>50 km
Dystans całkowity: | 11313.88 km (w terenie 1283.00 km; 11.34%) |
Czas w ruchu: | 502:53 |
Średnia prędkość: | 22.50 km/h |
Maksymalna prędkość: | 46.31 km/h |
Suma podjazdów: | 1632 m |
Maks. tętno maksymalne: | 186 (103 %) |
Maks. tętno średnie: | 167 (94 %) |
Suma kalorii: | 16999 kcal |
Liczba aktywności: | 191 |
Średnio na aktywność: | 59.23 km i 2h 37m |
Więcej statystyk |
s2+s3
Czwartek, 24 września 2015 Kategoria >50 km, trening
Km: | 56.01 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:04 | km/h: | 27.10 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
s2 + młynek
Poniedziałek, 14 września 2015 Kategoria >50 km, trening
Km: | 50.64 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:19 | km/h: | 21.86 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
s3
Środa, 9 września 2015 Kategoria trening, >50 km
Km: | 60.44 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:14 | km/h: | 27.06 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
s2+s3
Środa, 2 września 2015 Kategoria >50 km, trening
Km: | 50.51 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:52 | km/h: | 27.06 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
s2 + s3
Środa, 26 sierpnia 2015 Kategoria >50 km, trening
Km: | 62.29 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:18 | km/h: | 27.08 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
s2, s4
Środa, 19 sierpnia 2015 Kategoria trening, >50 km
Km: | 55.29 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:05 | km/h: | 26.54 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
s2 + s3
Niedziela, 16 sierpnia 2015 Kategoria >50 km, trening
Km: | 54.99 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:02 | km/h: | 27.04 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Jak się jedzie jak popadnie to... się błądzi ;)
Niedziela, 2 sierpnia 2015 Kategoria trening, >50 km, ze zdjęciami
Km: | 51.82 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:49 | km/h: | 18.40 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś miałam w planie treningowym 2-3h. Żeby nie obciążać zbytnio mojego Taty opieką nad Zającem, postanowiłam jeździć około 2h.
Ruszyłam w stronę Bałdów i Wrót Warmii. Po przejechaniu ścieżką "biskupią" przez jakiś czas jechałam znaną sobie trasą... ale gdzieś skręciłam a potem znowu gdzieś skręciłam i w pewnym momencie pomyliły mi się chyba kierunki... ;)
Którą drogą do domu?
Zaczęłam kluczyć, szukając asfaltu. No bo jak jest asfalt, to prowadzi tylko we dwie strony i jedna z nich na pewno jest dobra ;) Na asfalt natknęłam się dość szybko ale nie bardzo chciało mi się nim jechać więc znów zboczyłam w las z zamiarem jechania wzdłuż szosy. E-e... znowu mnie gdzieś poniosło bo drogi leśne mają to do siebie, że rzadko lecą wzdłuż szos ;) Zresztą znów gdzieś skręciłam bo tamta droga wyglądała tak zachęcająco... :)
Gdzie ja do jasnej ciasnej jestem?
Może i bym się wkrótce "wybłądziła" bo po jakimś czasie znowu trafiłam na asfalt i to na drogę, którą już jechałam w zeszłym roku... ale znowu gdzieś skręciłam ;) I tym razem zabłądziłam już na dobre. W dodatku trafiłam na Łynę (dalej się nie dało jechać). Nawet Garmin się zgubił (na zapisie są w niektórych miejscach proste co oznacza brak zasięgu GPS).
Łyna - dalej drogi ni mo.
Zaczęłam kluczyć, wracać po własnych śladach, potem zorientowałam się, że wcale nie wracam tą samą drogą i zaczęłam się martwić, że już się nie wybłądzę. Na szczęście (po raz pierwszy dzisiaj) trafiłam na żywą duszę. Pana na rowerze z dzieciem na siodełku oraz drugim dzieciem na rowerku. Uszczęśliwiona, wysłuchałam wskazówek, jak dojechać do Butryn i ruszyłam. Po chwili znowu zabłądziłam ale na krótko bo ta sama ekipa zmaterializowała się nagle koło mnie, jakby się teleportowali z miejsca gdzie się rozstaliśmy. Pan musiał się ze mnie uśmiać w duchu bo postanowił mi towarzyszyć przez część trasy wyjazdowej z lasu ;)
Gdy dojechałam do szosy wiedziałam już dokładnie gdzie jestem i postanowiłam już nigdzie nie skręcać tylko jechać do domu.
Zamiast 2h wyszły prawie 3 ale na szczęście Tato nie miał problemu z Zającem :)
Ruszyłam w stronę Bałdów i Wrót Warmii. Po przejechaniu ścieżką "biskupią" przez jakiś czas jechałam znaną sobie trasą... ale gdzieś skręciłam a potem znowu gdzieś skręciłam i w pewnym momencie pomyliły mi się chyba kierunki... ;)
Którą drogą do domu?
Zaczęłam kluczyć, szukając asfaltu. No bo jak jest asfalt, to prowadzi tylko we dwie strony i jedna z nich na pewno jest dobra ;) Na asfalt natknęłam się dość szybko ale nie bardzo chciało mi się nim jechać więc znów zboczyłam w las z zamiarem jechania wzdłuż szosy. E-e... znowu mnie gdzieś poniosło bo drogi leśne mają to do siebie, że rzadko lecą wzdłuż szos ;) Zresztą znów gdzieś skręciłam bo tamta droga wyglądała tak zachęcająco... :)
Gdzie ja do jasnej ciasnej jestem?
Może i bym się wkrótce "wybłądziła" bo po jakimś czasie znowu trafiłam na asfalt i to na drogę, którą już jechałam w zeszłym roku... ale znowu gdzieś skręciłam ;) I tym razem zabłądziłam już na dobre. W dodatku trafiłam na Łynę (dalej się nie dało jechać). Nawet Garmin się zgubił (na zapisie są w niektórych miejscach proste co oznacza brak zasięgu GPS).
Łyna - dalej drogi ni mo.
Zaczęłam kluczyć, wracać po własnych śladach, potem zorientowałam się, że wcale nie wracam tą samą drogą i zaczęłam się martwić, że już się nie wybłądzę. Na szczęście (po raz pierwszy dzisiaj) trafiłam na żywą duszę. Pana na rowerze z dzieciem na siodełku oraz drugim dzieciem na rowerku. Uszczęśliwiona, wysłuchałam wskazówek, jak dojechać do Butryn i ruszyłam. Po chwili znowu zabłądziłam ale na krótko bo ta sama ekipa zmaterializowała się nagle koło mnie, jakby się teleportowali z miejsca gdzie się rozstaliśmy. Pan musiał się ze mnie uśmiać w duchu bo postanowił mi towarzyszyć przez część trasy wyjazdowej z lasu ;)
Gdy dojechałam do szosy wiedziałam już dokładnie gdzie jestem i postanowiłam już nigdzie nie skręcać tylko jechać do domu.
Zamiast 2h wyszły prawie 3 ale na szczęście Tato nie miał problemu z Zającem :)
przez chwilę w domu ;)
Środa, 29 lipca 2015 Kategoria >50 km, trening, ze zdjęciami
Km: | 51.64 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:02 | km/h: | 25.40 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
W poniedziałek wróciliśmy z Gór Świętokrzyskich. O rany, ale tu jest płasko... bleeee... ;)
Dziś podrzuciłam Zająca dziadkom i wybrałam się na trening od nich. Na zwyczajową trasę musiałam przejechać mostem Siekierkowskim, za którym wisiała czarna chmura. Mocno zastanawiałam się, czy uda mi się pojeździć na sucho ;)
Po zjechaniu z wału na kawałek szutrówki, złapałam gumę. No... szlag! Dawno żadnej gumy nie złapałam ;)
Na szczęście tym razem miałam i dętkę i pompkę więc po 10 minutach sprawa była załatwiona. Ja, trochę tylko brudniejsza niż przedtem, pojechałam dalej, machać interwały.
A na rozjazd natchnęło mnie na takie coś.
A mówią, że to dzieci się znajduje w kapuście.
Dziś podrzuciłam Zająca dziadkom i wybrałam się na trening od nich. Na zwyczajową trasę musiałam przejechać mostem Siekierkowskim, za którym wisiała czarna chmura. Mocno zastanawiałam się, czy uda mi się pojeździć na sucho ;)
Po zjechaniu z wału na kawałek szutrówki, złapałam gumę. No... szlag! Dawno żadnej gumy nie złapałam ;)
Na szczęście tym razem miałam i dętkę i pompkę więc po 10 minutach sprawa była załatwiona. Ja, trochę tylko brudniejsza niż przedtem, pojechałam dalej, machać interwały.
A na rozjazd natchnęło mnie na takie coś.
A mówią, że to dzieci się znajduje w kapuście.
Święta Katarzyna - dzień 4
Czwartek, 23 lipca 2015 Kategoria >50 km, trening, ze zdjęciami
Km: | 52.28 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:15 | km/h: | 23.24 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś trening na 2.5h więc spróbowałam sobie opracować jakąś trasę i się jej trzymać. Wymyśliłam, że pojadę do Nowej Słupi przez Krajno i wrócę przez Bodzentyn.
Trafiłam dość dobrze z rozplanowaniem trasy. Trasa przefajna i polecam ją również szosowcom.
Najpierw całkiem spory podjazd do Krajna. Około 100m na około 3km. Stąd za to fantastyczne widoki!
Dalej zjazd do Górna. Cały czas prawie towarzyszy nam wydzielony pas rowerowy (!) i bardzo dobry asfalt. Z kolei po zakręcie w Górnie w stronę Woli Jachowej mamy co prawda ruchliwą drogę krajową ale na niej znów szerokie i ładne pobocze.Stąd odbijamy niedługo na Bieliny Kapitulne i znowu pojawia się pas rowerowy, który mamy aż do Nowej Słupi. Na tym odcinku nie brakuje znowu widoczków, droga wznosi się lekko w górę a gdzieś od Bielin prawie do Wólki Milanowskiej mamy kolejny podjazd o podobnej charakterystyce, co ten pierwszy (około 100m w górę na 3km). Po szybkiej wcześniejszej jeździe ten podjazd jest już dość męczący.
Trochę jednak zaczęłam się martwić tą chmurą na horyzoncie.
W Nowej Słupi odbijamy na Jeziorka/Bodzentyn i prawie do Bodzentyna jedziemy w dół (w moim przypadku nie było to odczuwalne bo był bardzo silny wmordewind). Tu, niestety, kończy się pas rowerowy a pobocza też brak. Widoki za to są nadal, choćby na klasztor Św. Krzyż. Niestety, pod słońce zdjęcia z telefonu nie wyszły za dobre.
Jeszcze przed Bodzentynem zaczyna się dość kiepski odcinek asfaltu ale kolarka również sobie z nim poradzi, może co najwyżej lekko trząść ;) Za Bodzentynem znów jedziemy generalnie w górę i tak aż do Świętej Katarzyny :)
Trafiłam dość dobrze z rozplanowaniem trasy. Trasa przefajna i polecam ją również szosowcom.
Najpierw całkiem spory podjazd do Krajna. Około 100m na około 3km. Stąd za to fantastyczne widoki!
Dalej zjazd do Górna. Cały czas prawie towarzyszy nam wydzielony pas rowerowy (!) i bardzo dobry asfalt. Z kolei po zakręcie w Górnie w stronę Woli Jachowej mamy co prawda ruchliwą drogę krajową ale na niej znów szerokie i ładne pobocze.Stąd odbijamy niedługo na Bieliny Kapitulne i znowu pojawia się pas rowerowy, który mamy aż do Nowej Słupi. Na tym odcinku nie brakuje znowu widoczków, droga wznosi się lekko w górę a gdzieś od Bielin prawie do Wólki Milanowskiej mamy kolejny podjazd o podobnej charakterystyce, co ten pierwszy (około 100m w górę na 3km). Po szybkiej wcześniejszej jeździe ten podjazd jest już dość męczący.
Trochę jednak zaczęłam się martwić tą chmurą na horyzoncie.
W Nowej Słupi odbijamy na Jeziorka/Bodzentyn i prawie do Bodzentyna jedziemy w dół (w moim przypadku nie było to odczuwalne bo był bardzo silny wmordewind). Tu, niestety, kończy się pas rowerowy a pobocza też brak. Widoki za to są nadal, choćby na klasztor Św. Krzyż. Niestety, pod słońce zdjęcia z telefonu nie wyszły za dobre.
Jeszcze przed Bodzentynem zaczyna się dość kiepski odcinek asfaltu ale kolarka również sobie z nim poradzi, może co najwyżej lekko trząść ;) Za Bodzentynem znów jedziemy generalnie w górę i tak aż do Świętej Katarzyny :)