przerwana lekcja muzyki ;)
Środa, 21 maja 2014 Kategoria trening
Km: | 25.64 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:02 | km/h: | 24.81 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Strada w przeglądzie więc dziś wieczorna rundka na Szkocie. Ustawka z Grennem na Moście Siekierkowskim, na starcie ścieżki wzdłuż Wału Zawadowskiego.
Na dojeździe coś mi chrupało i chrempało a łańcuch przeskakiwał jak szalony więc w sumie ucieszyłam się, że Strada w przeglądzie bo dzięki temu wyszło, że wypadałoby obejrzeć napęd w Szkocie. Pomyślałam sobie, że jutro pojadę Szkotem do Marcelego a Stradę odbiorę od rodziców (Tata wczoraj zabrał ją z przeglądu od Marcelego) i wrócę na niej.
Na miejscu spotkania okazało się, że Grenn niestety nie wyrobi się i że może za około 20 minut. Meszki zaczęły mnie żreć w ciągu minuty od zatrzymania się tam więc powiadomiłam Grenna, że nie czekam i jadę. I pojechałam. A że sama to postanowiłam, że nie s2 tylko s3. Ponieważ chrempało to wrzuciłam na blat (na blacie chrempało mniej) i wio.
Wszystko było pięknie, zrobiłam sobie rundę wałem a potem w Okrzeszynie skręciłam do Bielawy i wyjechałam na Warszawską. Wymyśliłam sobie, że nie będę lecieć standardową trasą Warszawska - Drewny tylko odbiję do Prawdziwka - Las Kabacki.
Na rondzie zatrzymały mnie światła... i na starcie ze świateł trzasnął łańcuch.
Oczywiście nie miałam ze sobą skuwacza bo nie chciało mi się go wyciągać z Camela i przekładać na jedną jazdę ;)
Szczęście w nieszczęściu, że
1) Łańcuch trzasnął koło przystanku autobusowego
2) Autobus zaraz przyjechał
3) Że trzasnął dzisiaj a nie na zawodach w niedzielę... :)
Na dojeździe coś mi chrupało i chrempało a łańcuch przeskakiwał jak szalony więc w sumie ucieszyłam się, że Strada w przeglądzie bo dzięki temu wyszło, że wypadałoby obejrzeć napęd w Szkocie. Pomyślałam sobie, że jutro pojadę Szkotem do Marcelego a Stradę odbiorę od rodziców (Tata wczoraj zabrał ją z przeglądu od Marcelego) i wrócę na niej.
Na miejscu spotkania okazało się, że Grenn niestety nie wyrobi się i że może za około 20 minut. Meszki zaczęły mnie żreć w ciągu minuty od zatrzymania się tam więc powiadomiłam Grenna, że nie czekam i jadę. I pojechałam. A że sama to postanowiłam, że nie s2 tylko s3. Ponieważ chrempało to wrzuciłam na blat (na blacie chrempało mniej) i wio.
Wszystko było pięknie, zrobiłam sobie rundę wałem a potem w Okrzeszynie skręciłam do Bielawy i wyjechałam na Warszawską. Wymyśliłam sobie, że nie będę lecieć standardową trasą Warszawska - Drewny tylko odbiję do Prawdziwka - Las Kabacki.
Na rondzie zatrzymały mnie światła... i na starcie ze świateł trzasnął łańcuch.
Oczywiście nie miałam ze sobą skuwacza bo nie chciało mi się go wyciągać z Camela i przekładać na jedną jazdę ;)
Szczęście w nieszczęściu, że
1) Łańcuch trzasnął koło przystanku autobusowego
2) Autobus zaraz przyjechał
3) Że trzasnął dzisiaj a nie na zawodach w niedzielę... :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!