kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

testu nie było

Środa, 28 stycznia 2015 Kategoria trening
Km: 34.68 Km teren: 0.00 Czas: 01:42 km/h: 20.40
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: KTM Strada 2000 Aktywność: Jazda na rowerze
Miałam w niedzielę robić test FTP ale nic z tego nie wyszło.
Coś mam pecha do testów. A to wyjadę z trenażera, a to złapię gumę (!) a to znów mam jakiś dołek formy i nawet testu nie mogę ukończyć. Tym razem nawet go nie zaczęłam bo się na weekend rozchorowałam
Dziwne to było. W piątek czułam się całkiem dobrze. Po południu zabrałam Zająca "pod pachę" i poszliśmy do TI FItness. Zająca zostawiłam u opiekunki a sama wypociłam cztery obwody na siłowni. Swoją drogą, polecam wszystkim FIT-mamom takie rozwiązanie. Wszędzie są kluby fitness, które oferują opiekę nad pociechą podczas treningu, trzeba tylko poszukać. W niektórych ta opieka jest płatna, w niektórych wybrane są tylko dni/godziny, kiedy opieka jest dostępna, niemniej jednak - coś takiego istnieje i odkąd okazało się, że Zając chętnie zostaje na sali zabaw w klubie fitness, ja skrzętnie z tego korzystam.
Wracając do tematu jednak - trzasnęłam 4 obwody bez jakichś szczególnych objawów nadchodzącego kryzysu. Po zakończeniu treningu zgarnęłam Zająca i poszliśmy do domu. Gdy wracaliśmy, było mi strasznie zimno i zaczęły mnie boleć podejrzanie wszystkie mięśnie. Tak grypowo. Sądziłam jednak, że może po prostu zbyt szybko wyszłam na zimno po treningu.
W domu, gdy nadal mnie telepało mimo siedzenia pod kołdrą, zmierzyłam temperaturę i okazało się, że mam prawie 38 stopni temperatury. Wszystko mnie bolało, nawet skóra.
Kolejnego dnia czułam się lepiej, jednak nadal czułam się grypowo - boł mięśni i ogólne rozbicie. Odpuściłam sobie zatem tego dnia trening i uznałam, że nawet jeśli w niedzielę poczuję się dobrze, to chyba testu nie ma sensu robić po takim ataku. Skonsultowałam to jeszcze z Łukaszem, który potwierdził, że test w takich okolicznościach nie ma sensu.
W niedzielę czułam się już dobrze ale zgodnie z ustaleniami, pokręciłam tylko spokojnie na trenarzeże. W poniedziałek takoż.

Dzisiaj miałam ciężki dzień bo Zając postanowił zrezygnować z popołudniowej drzemki. Ci, którzy mają dzieci wiedzą, jak ważna jest drzemka dziecka w ciągu dnia dla zdrowia psychicznego rodziców ;) Wieczorem miałam już tak dość, że uciekłam na rower.

Była przedziwna aura. Pod blokiem zimno więc ubrałam się w wiatrówkę. Na WIlanowie i dalej, na okolicznych wioskach, sporo cieplej i szybko pożałowałam tego pochopnego ubrania się. Nie mogłam się już jednak rozebrać z kurtki bo byłam zgrzana a w takich warunkach ponowne przeziębienie zagwarantowane. Trudno.
Odwaliłam swoje "młynki" i potem już spokojna jazda. Zrobiłam dziś krótką pętlę z zawrotką w Ciszycy. Gdy wracałam, nagle zmieniła się pogoda. Niebo zrobiło się niespodziewanie krystalicznie czyste, księżyc świecił tak, że można było wyłączyć lampę w rowerze i nagle wiatr z ciepłego zrobił się baaaaardzo zimny. Niemal w oczach było widać, jak ścinają się kałuże. Zmarzłam na dojeździe do domu, na szczęście niezbyt mocno.

komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum