18 stopni :D
Poniedziałek, 9 lipca 2012 Kategoria dojazdy
Km: | 32.98 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:49 | km/h: | 18.15 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 154154 ( 85%) | HRavg | 125( 69%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Po weekendowym upale, w nocy przyszła burza. Burza była taka, że wstawałam w nocy zamknąć drzwi balkonowe, bo się bałam, że coś nam w mieszkaniu rypnie :) Przy okazji zamykania drzwi, przekonałam się, że zawiewa nam deszcz do pokoju (!).
Rano po burzy nie było śladu, właściwie nawet już chodniki i ulice były prawie suche. Chociaż nie, jeden ślad po burzy został - a mianowicie w końcu spadła temperatura :):) Na termometrze 18 stopni, cudownie! W porównaniu do 35ciu w sobotę to jest wręcz chłodno.
Dziś odkurzyłam Trybana bo ostatnio podrażnione oczy przestały mi dokuczać i można było jechać w soczewkach + ciemnych okularach a zatem daszek w kasku nie był niezbędny :)
Niby ciut chłodniej ale jak dojechałam do pracy to byłam całkiem zziajana. Nie, żebym tam oczywiście lajtowo jechała. Wręcz przeciwnie, o ile zwykle rano staram się nie wskakiwać z tętnem powyżej 2,5 na strefie, tak dzisiaj mi się tak fajnie jechało, że tętno skakało do ponad 3. Musiałam trochę postać pod pracą, żeby ochłonąć :)
Po południu też mi się fajnie jechało i nawet się zastanawiałam, czy by gdzieś nie zahaczyć o jakieś okolice Wisły czy coś... ale przypomniała mi się ostatnia jazda kolarką po kostce i mi się odechciało :) Tak czy siak powrót przez Kabaty.
Rano po burzy nie było śladu, właściwie nawet już chodniki i ulice były prawie suche. Chociaż nie, jeden ślad po burzy został - a mianowicie w końcu spadła temperatura :):) Na termometrze 18 stopni, cudownie! W porównaniu do 35ciu w sobotę to jest wręcz chłodno.
Dziś odkurzyłam Trybana bo ostatnio podrażnione oczy przestały mi dokuczać i można było jechać w soczewkach + ciemnych okularach a zatem daszek w kasku nie był niezbędny :)
Niby ciut chłodniej ale jak dojechałam do pracy to byłam całkiem zziajana. Nie, żebym tam oczywiście lajtowo jechała. Wręcz przeciwnie, o ile zwykle rano staram się nie wskakiwać z tętnem powyżej 2,5 na strefie, tak dzisiaj mi się tak fajnie jechało, że tętno skakało do ponad 3. Musiałam trochę postać pod pracą, żeby ochłonąć :)
Po południu też mi się fajnie jechało i nawet się zastanawiałam, czy by gdzieś nie zahaczyć o jakieś okolice Wisły czy coś... ale przypomniała mi się ostatnia jazda kolarką po kostce i mi się odechciało :) Tak czy siak powrót przez Kabaty.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!