spacer z Krzyśkiem
Sobota, 17 marca 2012 Kategoria trening, wycieczki i inne spontany
Km: | 38.82 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:15 | km/h: | 17.25 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 155155 ( 86%) | HRavg | 116( 64%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pomyślałam sobie, że skoro mam na dzisiaj rozpisane "1h spokojnej jazdy" to zadzwonię do Krzyśka i się ustawimy. Tym bardziej, że na pewno będzie miał wielką chęć wyjść pojeździć wreszcie w plenerze oraz wypróbować nowy rower. Jednak on mnie wyprzedził i zadzwonił do mnie chyba już w środę w tej samej sprawie :)
Ruszyliśmy około 10tej. Początek dość powoli i z przerwami, bo Krzysiek co i rusz poprawiał sobie siodło w kolarce, nie mogąc znaleźć komfortowej pozycji. Jednak od Przyczółkowej jechaliśmy już w miarę równym, spokojnym tempem. Bez wyścigów (co było naprawdę niebywałym wyczynem, biorąc pod uwagę Krzyśka tendencje do "zapierdalania" - jednak boląca noga nie pozwoliła mu na takie fanaberie, co przyjęłam z pewnym zadowoleniem - mimo wszystko). Zrobiliśmy małą pętelkę po podkonstancińskich wioskach. I tak wyszła nam wycieczka sporo dłuższa niż było w planie. Miała być godzina. Ja założyłam, że max półtorej bo z Markiem wyjeżdżamy dzisiaj. A wyszły dwie.
Pogoda była wspaniała. Ciepło, słonko, przyjemnie. Niestety, ubrałam się trochę za ciepło. Mimo tego, że i tak byłam ubrana lżej niż wczoraj.
No i przy powrocie Przyjaciel Damiana, Wiatr, dawał się nam mocno we znaki.
Niestety, po dwóch godzinach boli mnie górny odcinek kręgosłupa i powrócił stary problem z barkami. Jednak pozycja na kolarce nie jest aż tak komfortowa, jak mi się wydawało i nie wiem czy nie trzeba będzie iść do Wojtka na poprawki BGFit...
Ruszyliśmy około 10tej. Początek dość powoli i z przerwami, bo Krzysiek co i rusz poprawiał sobie siodło w kolarce, nie mogąc znaleźć komfortowej pozycji. Jednak od Przyczółkowej jechaliśmy już w miarę równym, spokojnym tempem. Bez wyścigów (co było naprawdę niebywałym wyczynem, biorąc pod uwagę Krzyśka tendencje do "zapierdalania" - jednak boląca noga nie pozwoliła mu na takie fanaberie, co przyjęłam z pewnym zadowoleniem - mimo wszystko). Zrobiliśmy małą pętelkę po podkonstancińskich wioskach. I tak wyszła nam wycieczka sporo dłuższa niż było w planie. Miała być godzina. Ja założyłam, że max półtorej bo z Markiem wyjeżdżamy dzisiaj. A wyszły dwie.
Pogoda była wspaniała. Ciepło, słonko, przyjemnie. Niestety, ubrałam się trochę za ciepło. Mimo tego, że i tak byłam ubrana lżej niż wczoraj.
No i przy powrocie Przyjaciel Damiana, Wiatr, dawał się nam mocno we znaki.
Niestety, po dwóch godzinach boli mnie górny odcinek kręgosłupa i powrócił stary problem z barkami. Jednak pozycja na kolarce nie jest aż tak komfortowa, jak mi się wydawało i nie wiem czy nie trzeba będzie iść do Wojtka na poprawki BGFit...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!