hardkor łysooponowy
Wtorek, 28 lutego 2012 Kategoria dojazdy
Km: | 5.30 | Km teren: | 5.30 | Czas: | 00:27 | km/h: | 11.78 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 159159 ( 88%) | HRavg | 131( 72%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: b'twin Triban 3 (sprzedany) | Aktywność: Jazda na rowerze |
Oż fak, czegoś takiego to się nie spodziewałam. Rano było dość fajnie, nie spodziewałam się, że może aż taki kataklizm pogodowy nastąpić. Po południu zaczęło zacinać śniegiem i to dość ostro. W dodatku nieźle wiało. Wahałam się, czy pojechać do domu na Tribanie czy też z Tribanem (metrem). Zupełnie jak opcja z tarczą czy na tarczy ;)
Gdy wyszłam z pracy stwierdziłam, że nawet nie jest tak źle. Ale akurat miejsce, gdzie wyłaniam się z garażu było osłonięte od wiatru budynkiem. Więc wsiadłam na rower i popedałowałam.
Warunki powierzchniowe wydawały się znośne, ale jechałam bardzo ostrożnie - pomna wczorajszego ostrzeżenia Wojtka Marcjoniaka, żeby oponom szosowym zbytnio nie ufać.
Jednak w okolicach Metra Pole Mokotowskie zaczęłam mieć dość śniegu zacinającego kłującymi igiełkami prosto w twarz więc z ulgą zaszyłam się w kącie ostatniego wagonu metra.
Skoro już jednak byłam w metrze to postanowiłam zajechać na moment do Aribika, gdyż musiałam oddać Wojtkowi pendrive'a, na którym nagrał mi moje filmiki z BG Fit. Poza tym czekał na mnie odłożony błotnik.
Wysiadłam na Natolinie i podjechałam do Aribika uliczką osiedlową. A raczej doślizgałam się. Bo na uliczce śnieg zdążył napadać, roztopić się po czym zamarznąć. Nawet auta tańczyły więc chyba nie muszę opisywać, co wyczyniał Triban.
Chłopaki w Airbiku zrobili duże oczy na mój widok (a konkretnie na widok osoby na szosówce w taką pogodę). Akurat napatoczył się wychodzący Wojtek więc zamieniliśmy dwa słowa. Oddałam pendrive'a, odebrałam błotnik. Kupiłam jeszcze dętkę, ot tak, dla "miecia".
Stamtąd pojechałam już bardzo ostrożnie do domu. Koło domu na uliczce numer z tańcem rowerowym powtórzył się. Naprawdę, świetny trening równowagi ;)
Gdy wyszłam z pracy stwierdziłam, że nawet nie jest tak źle. Ale akurat miejsce, gdzie wyłaniam się z garażu było osłonięte od wiatru budynkiem. Więc wsiadłam na rower i popedałowałam.
Warunki powierzchniowe wydawały się znośne, ale jechałam bardzo ostrożnie - pomna wczorajszego ostrzeżenia Wojtka Marcjoniaka, żeby oponom szosowym zbytnio nie ufać.
Jednak w okolicach Metra Pole Mokotowskie zaczęłam mieć dość śniegu zacinającego kłującymi igiełkami prosto w twarz więc z ulgą zaszyłam się w kącie ostatniego wagonu metra.
Skoro już jednak byłam w metrze to postanowiłam zajechać na moment do Aribika, gdyż musiałam oddać Wojtkowi pendrive'a, na którym nagrał mi moje filmiki z BG Fit. Poza tym czekał na mnie odłożony błotnik.
Wysiadłam na Natolinie i podjechałam do Aribika uliczką osiedlową. A raczej doślizgałam się. Bo na uliczce śnieg zdążył napadać, roztopić się po czym zamarznąć. Nawet auta tańczyły więc chyba nie muszę opisywać, co wyczyniał Triban.
Chłopaki w Airbiku zrobili duże oczy na mój widok (a konkretnie na widok osoby na szosówce w taką pogodę). Akurat napatoczył się wychodzący Wojtek więc zamieniliśmy dwa słowa. Oddałam pendrive'a, odebrałam błotnik. Kupiłam jeszcze dętkę, ot tak, dla "miecia".
Stamtąd pojechałam już bardzo ostrożnie do domu. Koło domu na uliczce numer z tańcem rowerowym powtórzył się. Naprawdę, świetny trening równowagi ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!