mokry tyłek
Środa, 30 listopada 2011 Kategoria dojazdy
Km: | 23.05 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:12 | km/h: | 19.21 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 169169 ( 93%) | HRavg | 136( 75%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rano znów pojawiło się słonko. Trzeba przyznać, że listopad był w tym roku bardzo łaskawy. Zaznaczył jedynie swą obecność kilkoma bardzo mglistymi dniami. Jednak żeby udowodnić, że listopad jest listopadem postarał się dzisiaj o kilka kropel deszczu. Nawet nie zauważyłam, siedząc w pracy, kiedy drogi zrobiły się na tyle mokre, że wracając zamoczyłam sobie tyłek. Nawet zaliczyłam lekką mżawkę w okolicach Św. Opatrzności. Nie sądziłam, wychodząc rano z domu, że będą mi dzisiaj potrzebne błotniki.
Nawiasem mówiąc, nie były mi potrzebne w tym roku chyba gdzieś od końca lipcopada :)
Powrót nieco krótszą trasą, przez Orszady, z uwagi na napięty wieczorny grafik. Trzeba było jeszcze dzisiaj pobiegać a potem koniecznie pojechać do Taty na pyszny tort imieninowy :D
Nawiasem mówiąc, nie były mi potrzebne w tym roku chyba gdzieś od końca lipcopada :)
Powrót nieco krótszą trasą, przez Orszady, z uwagi na napięty wieczorny grafik. Trzeba było jeszcze dzisiaj pobiegać a potem koniecznie pojechać do Taty na pyszny tort imieninowy :D
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!