odcięło mi prąd
Czwartek, 15 września 2011 Kategoria dojazdy, ze zdjęciami
Km: | 31.80 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:34 | km/h: | 20.30 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 151151 ( 83%) | HRavg | 119( 66%) |
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Rano tylko 10 stopni więc pora na test nowej bluzy z tej serii:
Przyznam szczerze, nie spodziewałam się, że będzie tak idealna. Jest ciepła ale przewiewna więc człowiek się tak strasznie nie poci w niej a jak już się spoci to wilgoć jest ładnie odprowadzana na zewnątrz. Nie sądzę, żeby się nadawała na bardzo wietrzną chłodną pogodę, ale tak jak jest teraz - super. Dużo to lepsze rozwiązanie niż koszulka + bielizna termiczna albo koszulka + wiatrówka (w takim zestawieniu przy 10 stopniach grzeję się niemiłosiernie).
Troszkę jest przyluźna ale ponieważ dół ma dość ścisłą gumkę to wybór M-ki chyba był słuszny (i tak mi podjeżdża trochę do góry podczas jazdy a S-ka to w ogóle by chyba podjechała do pół pleców).
Powrót przez Wilanów.
Niby niedaleko, godzinka jazdy, ale w trakcie zrobiłam się tak głodna, że aż mi się zrobiło słabo. Mało nie spadłam z roweru. Na szczęście po drodze (już na kawałku od Kabat do domu) trafił się kiosk. Musiałam sobie kupić batona bo chyba bym nie dała rady dalej jechać. Wrąbałam duże PrincePolo i od razu mi się poprawiło.
Kurka, nie pierwszy raz mi się zdarza, że z głodu przy powrocie z pracy odcina mi prąd, ale chyba tak to jeszcze nie miałam, żeby mi się słabo zrobiło. Chyba muszę zacząć jeść obiady w pracy o późniejszej godzinie.
Przyznam szczerze, nie spodziewałam się, że będzie tak idealna. Jest ciepła ale przewiewna więc człowiek się tak strasznie nie poci w niej a jak już się spoci to wilgoć jest ładnie odprowadzana na zewnątrz. Nie sądzę, żeby się nadawała na bardzo wietrzną chłodną pogodę, ale tak jak jest teraz - super. Dużo to lepsze rozwiązanie niż koszulka + bielizna termiczna albo koszulka + wiatrówka (w takim zestawieniu przy 10 stopniach grzeję się niemiłosiernie).
Troszkę jest przyluźna ale ponieważ dół ma dość ścisłą gumkę to wybór M-ki chyba był słuszny (i tak mi podjeżdża trochę do góry podczas jazdy a S-ka to w ogóle by chyba podjechała do pół pleców).
Powrót przez Wilanów.
Niby niedaleko, godzinka jazdy, ale w trakcie zrobiłam się tak głodna, że aż mi się zrobiło słabo. Mało nie spadłam z roweru. Na szczęście po drodze (już na kawałku od Kabat do domu) trafił się kiosk. Musiałam sobie kupić batona bo chyba bym nie dała rady dalej jechać. Wrąbałam duże PrincePolo i od razu mi się poprawiło.
Kurka, nie pierwszy raz mi się zdarza, że z głodu przy powrocie z pracy odcina mi prąd, ale chyba tak to jeszcze nie miałam, żeby mi się słabo zrobiło. Chyba muszę zacząć jeść obiady w pracy o późniejszej godzinie.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!