pompujemy; syndrom odstawienia
Piątek, 8 lipca 2011 Kategoria trening siłowy, trening
Km: | 0.00 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:10 | km/h: | 0.00 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Aktywność: Jazda na rowerze |
12 + 14 + 10 + 10 + 24
Makabra jakaś. Od wtorku bez ani jednego kilometra na rowerze. W środę od rana lało więc odpuściłam sobie. A wieczorem oddałam rower do przeglądu amorka. Miał być w czwartek ALE NIE BYŁ! Cały czwartek wieczór chodziłam jak nawiedzona, nie bardzo wiedziałam co z sobą począć. Chciałam iść na rower a tu dupa.
Dzisiaj po pracy odebrałam w końcu rower ale też nie poszłam jeździć bo znowu lało. Kicha. To chociaż pompki zrobiłam... z tej rozpaczy w ostatniej serii pobiłam swój rekord (24 pompki).
Ale tam, przy okazji zrobiłam z Markiem rajd po sklepach sportowych i zaopatrzyłam się w Carbosnacki, nowe spodenki i po ostatnich doświadczeniach z brakiem butelek na bufiecie maratonu - w Camelbacka, najprawdziwszego, oryginalnego, bajeranckiego i w ogóle. Ma jedną wadę tylko. Jak nie ma w środku bukłaka, to nie ma jak zapiąć klapy... co za debil projektant nie pomyślał kompletnie, że ktoś może chcieć z tym jechać bez bukłaka...
Tak przy okazji - jestem przerażona Mazovią w Szydłowcu.
Po ostatnim tygodniu, w którym padało tylko przysłowiowe dwa razy - "od poniedziałku do czwartku i od czwartku do niedzieli", musi tam być straszliwe błoto. W dodatku na teraz zapowiadają burze więc jeszcze jest w perspektywie, że zleje nas podczas jazdy. W dodatku będzie duszno i będą żarły komary i meszki. Zajebiście.
Makabra jakaś. Od wtorku bez ani jednego kilometra na rowerze. W środę od rana lało więc odpuściłam sobie. A wieczorem oddałam rower do przeglądu amorka. Miał być w czwartek ALE NIE BYŁ! Cały czwartek wieczór chodziłam jak nawiedzona, nie bardzo wiedziałam co z sobą począć. Chciałam iść na rower a tu dupa.
Dzisiaj po pracy odebrałam w końcu rower ale też nie poszłam jeździć bo znowu lało. Kicha. To chociaż pompki zrobiłam... z tej rozpaczy w ostatniej serii pobiłam swój rekord (24 pompki).
Ale tam, przy okazji zrobiłam z Markiem rajd po sklepach sportowych i zaopatrzyłam się w Carbosnacki, nowe spodenki i po ostatnich doświadczeniach z brakiem butelek na bufiecie maratonu - w Camelbacka, najprawdziwszego, oryginalnego, bajeranckiego i w ogóle. Ma jedną wadę tylko. Jak nie ma w środku bukłaka, to nie ma jak zapiąć klapy... co za debil projektant nie pomyślał kompletnie, że ktoś może chcieć z tym jechać bez bukłaka...
Tak przy okazji - jestem przerażona Mazovią w Szydłowcu.
Po ostatnim tygodniu, w którym padało tylko przysłowiowe dwa razy - "od poniedziałku do czwartku i od czwartku do niedzieli", musi tam być straszliwe błoto. W dodatku na teraz zapowiadają burze więc jeszcze jest w perspektywie, że zleje nas podczas jazdy. W dodatku będzie duszno i będą żarły komary i meszki. Zajebiście.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!