kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

Mazovia MTB Marathon Legionowo - i znów bez pudła

Niedziela, 15 maja 2011 Kategoria wyścigi, ze zdjęciami
Km: 48.00 Km teren: 40.00 Czas: 02:15 km/h: 21.33
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 176176 ( 97%) HRavg 165( 91%)
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Dwa dni bez roweru... bez biegania... bez siłki... ani w ogóle bez większych wysiłków. No dzisiaj to po prostu moje nogi rwały się do jazdy. Postanowiłam objechać wszystkich. Nie wyszło mi to co prawda do końca ;) ale i tak było fajnie.

Wygląda na to, że coraz więcej mam znajomych rowerowych. Kilka osób dzisiaj przed startem podeszło do mnie, żeby się przywitać. Agnieszka z mężem, jedna laska z treningów WKK, której imienia nie pomnę, Arek. Spotkaliśmy z Markiem również Tomka, oczywiście nie mogło zabraknąć Krzyśka. Gdzieś w piątym sektorze Marek wypatrzył też Che. Nie ma chyba Olafa, chociaż miał się pojawić. Nie ma też Krzycha, który dzisiaj walczy u Golonki. Życzę mu, żeby wreszcie udało mu się dojechać bez awarii :)

Wczoraj byłam jakaś mocno zestresowana dzisiejszym startem, ale dzisiaj już na luzie. Tętno sporo niższe, niż przed kilkoma ostatnimi zawodami. Niestety, pada coraz mocniej. Ale przynajmniej jest ciepło. Nie mam wątpliwości, czy jechać "na krótko".
Wygląda na to, że frekwencja nie jest zbyt wielka, chyba aura wystraszyła niedzielnych Mazoviowiczów.

Jadę dzisiaj z 7 sektora, nie ma akurat w nim żadnej znajomej osoby.
Po starcie kręci mi się fajnie, gładko, ale nie do końca tak, jakbym chciała. Jednak tempo jest niezłe. Raczej wyprzedzam.
Trasa fajna, szybka. Mało asfaltu, trochę szutrów, dużo cudownych leśnych singletracków. Zwłaszcza urzekł mnie singletrack gdzieś już pod koniec dystansu, w postaci wijącej się, esowatej, wąskiej, zarośniętej krzaczorami ścieżki. Wprost przecudne miejsce.
Łapię nieco pietra, że zmyliłam trasę bo w pewnym momencie widzę, że robimy pętlę. Niedużą, ale pętlę. Reszta zawodników koło mnie nie wykazuje jednak oznak zdenerwowania, więc chyba tak ma być.
Potem jeszcze jedna pętla, większa, ale tu już zakładam z góry, że tak ma byc.
Trochę technicznych podjazdów, na jednym takim stromszym i usianym korzeniami, gdzieś z boku słyszę "Cześć Marta!". Nie poznaję po głosie, więc pytam kto to, bo już ten głos jest z tyłu. Okazuje się, że to Tomek. Potem na mecie wyjaśnia, że miał awarię - łańcuch spadł i się zakleszczył. Nie mógł go wyciągnąć. Jednak w tym momencie trochę się cieszę, że jestem przed nim ;) To oznacza, że doganiam piąty sektor :)

Niedługo potem felerny, a może wręcz przeciwnie, podjazd. Piaszczysty, korzenisty. Gość przede mną nie daje rady, zaczyna kręcić ósemki na zbyt niskim biegu. Krzyczę do niego "Jechać, jechać!", jednak on się zatrzymuje a ja nie zdążam wyhamować i zaliczam glebę na bok, centralnie biodrem na jakiś obrzydliwy, wystający, wielki, twardy korzeń. Biodro, łokieć, lewe kolano, ała. Trudno, wytaszczam rower z dziury i zaraz jest zjazd.
Napisałam, że podjazd felerny a może przeciwnie - felerny no bo się wywróciłam i trochę potłukłam. Jednak, chyba po tym dostaję zastrzyk adrenaliny bo nagle mam atak speeda. Olśniewa mnie i łapię FLOW.
Dalej już jedzie mi się wprost cudownie, ścieżka płynie, kaemy uciekają, wyprzedzam sporo osób.

Po drodze zaczepia mnie jakaś dziewczyna, Magda. Pyta, czy ja to ja ;) I pyta, czy znam Damiana. Chwilkę jedziemy razem, rozmawiając, potem gdzieś mi ucieka. Jednak po kilku kilometrach chyba ją mijam, złapała gumę.
Pada coraz bardziej, dobrze, że już niedaleko do mety. Chociaż w sumie ten deszczyk przyjemnie chłodzi w trakcie jazdy. Jadę dzisiaj na maksa, uda ledwo zipią, dodatkowe chłodzenie mile widziane.
Pod koniec blokuje mnie na łasze piachu rowerzystka, która zaraz potem próbuje się ze mną ścigać. O, niedoczekanie. Nie umiesz takiej małej łachy piachu przejechać to ja się nie dam wyprzedzić ;) Mijam ją, ale mnie goni. Wyprzedza mnie na jakimś podjeździe ale dochodzę ją na ostatnich kilometrach przed metą i wyprzedzam, nie ma tak dobrze ;) Wyprzedzam jeszcze jednego zawodnika na asfalcie przed metą, ale on na ostatnich metrach włącza turbołydę i nagle wypruwa zza mnie tak szybko, że odpuszczam sobie gonienie go :)
Za metą stoję sobie chwilkę, gdy dojeżdża Tomek. Jest też Krzysiek, który przyjechał 3 minuty przede mną. Cholera, a miałam się mu nie dać dzisiaj :)
Marek niedługo potem do nas dołącza, z torbą z ciuchami na przebranie. Śmieje się ze mnie, bo jestem cała utytłana błotem :)
Bufet, altacet w sprayu na obite biodro, chwilkę gadamy. Idziemy z Tomkiem zobaczyć wyniki, ale jeszcze nas nie ma, dopiero ci, co 1:53 jechali :) Ale oglądam listę... nie ma żadnej dziewczyny na tej liście! Więc, mam może szanse na jakieś dobre miejsce w klasyfikacji :)
Rozstajemy się z Tomkiem i Krzyśkiem, Marek idzie umyć mój rower, ja idę umyć siebie :)
W międzyczasie przychodzi sms:
02:15:08, Open 17/33, K3 4/8. Znowu czwarta, a niech to.

Edit:
Awans do 6 sektora :)
O kurczę, w generalce przesunęłam się o 3 oczka do góry w open (12/360) i o oczko w K3 (2/25)
:D:D:D



KOW: 8
obciążenie: 1080

komentarze
No nie... ze dwa razy mnie dublowałeś na pewno :) A może nawet trzy ;)
kantele
- 07:15 środa, 18 maja 2011 | linkuj
Magda: Hehe, mocno powiedziane ;) Widzieliśmy się w sumie kilka razy, z czego chyba większość polegała na tym, że Damian mnie przegonił jadąc drugą pętle Giga ;)
Ja fartownie jeszcze ani razu (tfu tfu) nie miałam podczas zawodów żadnej awarii (pomijam kwestię zgubienia śrubek od bloku z mojej własnej głupoty bo to nie awaria)
Wybieram się na dzisiejszy trening w Kabatach, więc jeśli zamierzasz być to się zobaczymy. Oby się tylko prognozy pogody nie sprawdziły bo będzie nieprzyjemnie...

Arek nie mów tak brzydko ;)
kantele
- 06:37 wtorek, 17 maja 2011 | linkuj
Dobrze, że ciepło było bo inaczej by nas ładnie wypizgało ;P
Zetinho
- 19:40 poniedziałek, 16 maja 2011 | linkuj
Uf, nie pamiętałam czy się przedstawiłam :p To ja zagadywałam bo od jakiegoś czasu odwiedzam Twojego bikestatsa (przez to właśnie, że u Damiana często komentujesz; a jakiś czas temu dowiedziałam się, że jesteście dobrymi znajomymi) i chciałam się zapoznać :)
I zgadza się, złapałam kapcia, pierwszego na maratonie :D Ale nie dziwne, na tej drodze był spory gruz.
Mam nadzieję do zobaczenia na innym maratonie, spotkaniu wtorkowym lub w okolicach Ursynowa :)
magdafisz
- 18:48 poniedziałek, 16 maja 2011 | linkuj
bmtwo: Oczywiście, Legionowo :) Skopiowałam tytuł wpisu i zapomniałam zmienić, dzięki ;) No coż, niestety, jednak na kolejnej kartce, jak widać, dziewczyn znalazło się dość sporo i wypchnęły mnie z podium w kategorii ;)

Krzyś:Ja to chyba dogoniłam wczoraj piąty sektor ;) oprócz Ciebie oczywiście, haha ;) Ale wbrew Twoim obawom, nie spadłeś jednak z piątego sektora, to dobrze. Nie ma to jak wypracować sobie pozycję :) A jaki masz ładny rating, wow :)

Arek: Dobrze, że ten deszczyk nie rozpadał się na dobre wcześniej :) pod koniec jazdy już całkiem nieźle dawało...
kantele
- 06:35 poniedziałek, 16 maja 2011 | linkuj
Nie chodzi Ci w tytule przypadkiem o Legionowo... ? ;) Widziałam Cię dzisiaj przy wynikach, jak wyszło, że na listach nie ma jeszcze żadnej z dziewczyn ;)
bmtwo-removed
- 18:47 niedziela, 15 maja 2011 | linkuj
Trasa fajna i przyjemna...i rzeczywiście ten deszczyk działał na in plus ;)
Zetinho
- 17:41 niedziela, 15 maja 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum