nie smarujesz - nie jedziesz
Środa, 20 kwietnia 2011 Kategoria dojazdy, trening
Km: | 22.08 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:18 | km/h: | 16.98 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | 165165 ( 91%) | HRavg | 122( 67%) |
Kalorie: | 1112kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 70 | Aktywność: Jazda na rowerze |
15 km w narastającym tempie. Powiedzmy, że się udało... o ile można nazwać udanym rajd z zatrzymywaniem się na światłach, przepuszczaniem aut skręcających w prawo, gdy ja mam zielone, przepuszczaniem HORD wylęgłych na dwór i wygrzewających się, poruszających się niemrawo i leniwie we wreszcie ciepłym słonku
pieszych,
rolkarzy,
rowerzystów niedzielnych i dzielnych,
deskorolkarzy,
hulajnogarzy (?),
mam,
babć,
piesków,
bachorów...
i w ogóle kurna, czego oni wszyscy muszą koniecznie po ścieżce rowerowej!??!?!
No dobra.. w każdym razie te "istotne" ostatnie 5 km faktycznie było w narastającym tempie. Tylko strasznie ciężko mi szło. Nie dość, że wmordewind (kiedy w końcu będzie można przestać pisać o wmordewindzie) to w dodatku rower potwornie skrzypiał (kółko od przerzutki) i jakoś generalnie źle się kręcił.
Po treningu myk do Airbika w celu sfinalizowania transakcji mostka.
Zaczynam mieć straszny mix, rower Scotta, mostek Speca, siodło Gianta...
Przy okazji zahaczyłam Wojtka, żeby zobaczył, czemu tak strasznie mi to kółko skrzypi. Popatrzył, posmarował Finishlinem, nic nie dało. No to wytoczył cięższe działo - Brunox z aplikatorem, napsikał smarem w szczelinkę między kółkiem a ścianką wózka.
Oooooooooo jak dobrze, jak cicho... i rower wreszcie zaczął jechać jak powinien...
kadencja 83/115
KOW: 5
obciążenie: 390
pieszych,
rolkarzy,
rowerzystów niedzielnych i dzielnych,
deskorolkarzy,
hulajnogarzy (?),
mam,
babć,
piesków,
bachorów...
i w ogóle kurna, czego oni wszyscy muszą koniecznie po ścieżce rowerowej!??!?!
No dobra.. w każdym razie te "istotne" ostatnie 5 km faktycznie było w narastającym tempie. Tylko strasznie ciężko mi szło. Nie dość, że wmordewind (kiedy w końcu będzie można przestać pisać o wmordewindzie) to w dodatku rower potwornie skrzypiał (kółko od przerzutki) i jakoś generalnie źle się kręcił.
Po treningu myk do Airbika w celu sfinalizowania transakcji mostka.
Zaczynam mieć straszny mix, rower Scotta, mostek Speca, siodło Gianta...
Przy okazji zahaczyłam Wojtka, żeby zobaczył, czemu tak strasznie mi to kółko skrzypi. Popatrzył, posmarował Finishlinem, nic nie dało. No to wytoczył cięższe działo - Brunox z aplikatorem, napsikał smarem w szczelinkę między kółkiem a ścianką wózka.
Oooooooooo jak dobrze, jak cicho... i rower wreszcie zaczął jechać jak powinien...
kadencja 83/115
KOW: 5
obciążenie: 390
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!