kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

wmordewind (znowu) + kilka podjazdów w Kabatach

Niedziela, 10 kwietnia 2011 Kategoria trening, wycieczki i inne spontany, ze zdjęciami
Km: 31.36 Km teren: 15.00 Czas: 02:33 km/h: 12.30
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: 162162 ( 90%) HRavg 116( 64%)
Kalorie: 1514kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Wczorajsza wycieczka była przełożona na dzisiaj ale Krzysiek się rozchorował. Więc pojechaliśmy z Markiem sami. Wycieczka miała być długa, ale zrezygnowaliśmy z tego pomysłu jak wyszliśmy z domu. Wichura wcale nie mniejsza, niż wczoraj.

No to najpierw pokręciliśmy się trochę po Lasku Kabackim. Ja przy okazji zaliczyłam swoją ulubioną rundkę kilka razy.
Okazało się, że chłopcy "downhillowcy" zafundowali mi urozmaicenie, usypując na moim podjeździe kilka hopek. No to powdrapywałam się na te hopki. Nawet mi to dobrze szło. Gorzej szło Markowi bo on ma rower trekkingowy, w dodatku dużo cięższy a poza tym ma z tyłu poprzyczepiane różne ustrojstwa (bagażnik, sakwa) więc przód odrywa się od ziemi przy byle korzeniu ;)
W Kabatach wiosny jeszcze nie widać za bardzo
Wróciliśmy w strasznym wmordewindzie, na około, przez Wilanów.

Przy okazji mam kilka przemyśleń, trochę na temat BGFit a trochę na temat mojego pokręconego mózgu.
Otóż:
Dzisiaj nic mnie nie bolało po wycieczce, mimo 2,5 godziny jazdy. Żadne barki, nadgarstki, szyja. Może faktycznie, jak Wojtek mówił, ciało potrzebuje trochę czasu żeby się przyzwyczaić i przestawić.
Rower po przestawieniu pozycji do przodu dużo pewniej zachowuje się w zakrętach wymagających przechyłu. Mam wrażenie, że się mocniej trzyma ziemi i nie obawiam się "odjechania" koła w bok.
Przednie koło dużo lepiej trzyma się ziemi przy podjazdach, nie wymaga tak mocnego dociążania. Podjazdy jest łatwiej podjechać, nawet jeśli są usiane korzeniami. Łatwiej jest też wstać i pocisnąć na stojąco.
Na "moim" korzenistym podjeździe z atrakcjami w postaci piaskowych hopek, przy nowych ustawieniach radziłam sobie dobrze, dopóki mi sił starczyło. Oczywiście przy którymśtam powtórzeniu już ledwo wjechałam... ale to tylko z powodu braku pary.
Dzisiaj poza tym uświadomiłam sobie dobitnie, że wszelkie ograniczenie leży tylko i wyłącznie w mojej głowie. Przecież ten rower jest stworzony do tego, żeby zjeżdżać, podjeżdżać, kręcić się, wić, zasuwać po korzeniach i w ogóle.
Tylko, że moja głowa przy zjeździe wrzeszczy, że się boi, przy podjeździe, że nie da rady, że się przewrócę, nie starczy mi siły itede itepe. Co za cholerna głowa. Może by tak ją wymienić na inną...



Głowy nie wymienię, ale wieczorem zmieniłam stare oponki na nowe


Kat: E2, S5
kadencja 73/114
KOW: 4
obciążenie: 612

komentarze
Azag: Jep... all in your mind. Nie ma sprawy, głos rozsądku czasem się przydaje, mimo pewnych jego niedogodności ;)
Damian: Nie odczuwam na razie wpływu zmiany pozycji na zjazdy, być może za mało zjazdów zaliczyłam ;) Co do upadku na podjeździe - wiem, że nie boli ale co poradzę na to, że moja głowa uważa, że będzie bolało ;)
Tak naprawdę, to chyba moja głowa się boi że SPD się nie wypną, chociaż to się bardzo sporadycznie zdarza i teoretycznie nie ma podstaw żeby akurat tego się bać.
kantele
- 06:40 wtorek, 12 kwietnia 2011 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum