trening WKK w Kabatach
Niedziela, 7 listopada 2010 Kategoria trening
Km: | 31.27 | Km teren: | 23.00 | Czas: | 02:48 | km/h: | 11.17 |
Pr. maks.: | 38.20 | Temperatura: | °C | HRmax: | 176176 (100%) | HRavg | 136( 77%) |
Kalorie: | 2032kcal | Podjazdy: | 522m | Aktywność: Jazda na rowerze |
Pierwszy trening w Kabatach organizowany przez Warszawski Klub Kolarski.
Pogoda dość łaskawa. W lesie mokro ale na szczęście nie padało.
Trochę obawiałam się, że będą to głupie wyścigi za prowadzącym, ale okazało się, że trening był całkiem przemyślany i ukierunkowany na różne umiejętności.
Na początek rozjazd, większe, w miarę spokojne kółko po dość płaskim terenie. Potem trening wsiadania i zsiadania w biegu na grillowej polance (zsiadanie jakoś mi idzie, za to wsiadanie w ogóle).
Później kilka rundek zawierających trochę mniej i bardziej wymagających zjazdów i kilka singletrackowych podjazdów. Tylko jeden z trzech zjazdów zjechałam bezproblemowo, pozostałe dwa, trochę trudniejsze, niestety - musiałam sprowadzić rower. Podjazdy nieco lepiej, choć przy drugiej rundzie byłam już na tyle zmęczona, że miałam problem z kontrolą tylnego koła i uślizgiwało mi się na korzeniach. Mało nie zaliczyłam upadku do rowu ;) Zresztą mam trochę zjedzony bieżnik, co pewnie też nie pozostało bez wpływu.
Powrót z Krzychem i Krzyśkiem, okrężną drogą po błotnistych singletrackach. Po drodze płukanie rowera na myjni, bo Marek by mnie nie wpuścił do domu... ;)
kat: S5
kadencja 69/121
KOW: 6
obciążenie: 1008
Edit: Niniejszym przekroczyłam docelowe 4000 km w tym roku :) Oby jak najdłużej dało się jeździć, może dobiję do 4500? :D
Pogoda dość łaskawa. W lesie mokro ale na szczęście nie padało.
Trochę obawiałam się, że będą to głupie wyścigi za prowadzącym, ale okazało się, że trening był całkiem przemyślany i ukierunkowany na różne umiejętności.
Na początek rozjazd, większe, w miarę spokojne kółko po dość płaskim terenie. Potem trening wsiadania i zsiadania w biegu na grillowej polance (zsiadanie jakoś mi idzie, za to wsiadanie w ogóle).
Później kilka rundek zawierających trochę mniej i bardziej wymagających zjazdów i kilka singletrackowych podjazdów. Tylko jeden z trzech zjazdów zjechałam bezproblemowo, pozostałe dwa, trochę trudniejsze, niestety - musiałam sprowadzić rower. Podjazdy nieco lepiej, choć przy drugiej rundzie byłam już na tyle zmęczona, że miałam problem z kontrolą tylnego koła i uślizgiwało mi się na korzeniach. Mało nie zaliczyłam upadku do rowu ;) Zresztą mam trochę zjedzony bieżnik, co pewnie też nie pozostało bez wpływu.
Powrót z Krzychem i Krzyśkiem, okrężną drogą po błotnistych singletrackach. Po drodze płukanie rowera na myjni, bo Marek by mnie nie wpuścił do domu... ;)
kat: S5
kadencja 69/121
KOW: 6
obciążenie: 1008
Edit: Niniejszym przekroczyłam docelowe 4000 km w tym roku :) Oby jak najdłużej dało się jeździć, może dobiję do 4500? :D
komentarze
Widziałem Wasze grupowe zdjęcie z tego treningu na Facebooku :)
Zetinho - 08:46 środa, 10 listopada 2010 | linkuj
po wizualizacji trasy już widzę, które podjazdy i zjazdy w Kabatach zaliczaliście :) Ostatnio też tamtędy przejeżdżałem. Grząsko i ślisko.
Singielka skrajem lasu też nie zabrakło :) tomski - 21:45 poniedziałek, 8 listopada 2010 | linkuj
Singielka skrajem lasu też nie zabrakło :) tomski - 21:45 poniedziałek, 8 listopada 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!