kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

Biegnij Warszawo

Niedziela, 3 października 2010 Kategoria zawody biegowe, bieganie
Km: 0.00 Km teren: 0.00 Czas: km/h:
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 70 Aktywność: Jazda na rowerze
Miałam nie biec, bo noga.
Jeszcze w sobotę przed południem miałam nie biec. Ale przecież nie mogę nie biec :) Muszę mieć medal :D Poza tym pogoda taka piękna, aż szkoda by było nie pobiec.
W sobotę noga zamilkła, widać podziela moje zdanie :) No to jednak biegnę.

Rano jest chłodno. Ubieram się w koszulkę termiczną z długim rękawem i koszulkę Biegnij Warszawo na wierzch. W zapasie mam kurtkę. Podczas biegu przyczepię ją na "nosidełku" do bidon na pasku.

Na miejscu pełno ludzi, wesoła atmosfera, wszyscy w niebieskich i zielonych koszulkach, krzyczą, biegają, rozgrzewka, żarty, rozmowy :) Głównie wspominki innych biegów :)

Nie robię za bardzo rozgrzewki bo się boję ruszać nogi. Po dojściu z metra na miejsce imprezy noga zaczyna pobolewać. Nie przyznaję się do tego Markowi, przecież nie mogę nie biec. Gdzieś pod Tojami spotykamy kolegę Marka z pracy, "Harpagana" Michała :) Harpagan biega ultramaratony średnio raz w tygodniu, dlatego nazywam go Harpaganem :) Dzisiaj biegnie ze swoją córeczką w wózku. Witamy się tylko i Michał gdzieś leci, chyba już na start.

Stajemy z Markiem dość daleko od linii startu, więc jak bieg się rozpoczyna to jeszcze tylko idziemy, nie biegniemy. Robi się zadziwiająco ciepło, myślę o zdjęciu koszulki spod spodu ale w końcu rezygnuję z tego. Nie mam co z nią zrobić. Potem tego żałuję bo się robi naprawdę dobrze ciepło.

Biegnę zachowawczo, powoli - nie zamierzam dzisiaj bić życiówki, poza tym boję się, że noga mi przeszkodzi ukończyć bieg. Doganiamy jednak Michała, który wcześniej wystartował. Biegnie z wózkiem a obok jego mama. Chyba pierwszy jej bieg dzisiaj. Planują dobiec w 1:50. Chwilę biegniemy razem, rozmawiamy, ale oni biegną naprawdę wolno więc za jakiś czas wracamy do własnego tempa.

Po około 2 km podbieg Belwederską. Przed nami widać zielony dywan z ludzi w zielonych koszulkach na podbiegu. Wygląda to świetnie.

Biegnie mi się zadziwiająco lekko i przyjemnie, noga siedzi cicho. Cały podbieg bez zatrzymania, hura! I po podbiegu dalej biegnie mi się dobrze, chociaż spodziewałam się, że "zdechnę" po tym.

Po drodze spotykamy się z imprezą towarzyszącą "Maszeruję - kibicuję" - przybijam "piątki" z kibicami wędrującymi w przeciwnym kierunku. Atmosfera jest świetna, dodaje mi skrzydeł.

Pierwszy kryzys dopada mnie około 5 kilometra, w samym centrum (koło Rotundy). Mam ochotę zwolnić, ale widzę fotografa więc nie zwalniam, żeby mieć dobre zdjęcie ;) Potem kryzys mija. Bieg już jest mocno rozciągnięty, zrobiło się luźno - łatwiej mijać i być mijanym.

Wymieniam z Markiem uwagi na temat zakorkowania Warszawy dzisiaj i tydzień temu (Maraton). Pewnie niektórzy kierowcy trafili w oba korki, muszą nienawidzić biegaczy z całego serca.

Olewam bufet bo jest przy nim taki korek, że chociaż chce mi się pić, to nie mam ochoty tam się zatrzymywać.

Tempo jest dobre, średnia 6:35. Jeśli je utrzymam to znów będzie życiówka. Podejrzewam jednak, że nie dam rady bo czuję się już mocno zmęczona.

Na Nowym Świecie robi się wąsko i ciasno - biegniemy wzdłuż straganów kiermaszu wyrobów regionalnych. Tutaj też łapie mnie kryzys, muszę na moment zwolnić. Ale już niedaleko - 3 km, 2 km. Trasa ucieka nawet nie wiadomo kiedy.

Końcowy odcinek, w dół, koło Sejmu, ostatni kilometr, pozwala mi trochę przyspieszyć, jednak nie mam już siły na finisz do mety. Nogi wiedzą swoje. Po wpadnięciu na metę jestem ledwo żywa.

Przez chwilę stoję i zipię, hiperwentylacja mnie dopadła.
Szukam wzrokiem stolików z wodą, ale są daleko! Uff, trzeba tam doczłapać... po drodze odbieram medal od chłopaka z dreadami. Ale ciężki (medal, nie chłopak). Jest też woda.

Zadowolona, zmęczona jak pies, chyba język mam do pasa :)

Jednak jest życiówka :D
1:05:58 - pobita o 1:12



HR 161/175
KOW: 9
obciążenie 9x66 = 594

komentarze
Są chyba netto i brutto
kantele
- 10:37 wtorek, 19 października 2010 | linkuj
To czas netto :)
kantele
- 08:15 wtorek, 19 października 2010 | linkuj
No dzięki.
Wrażenie było fajniejsze, jak się tam było :D
Teraz muszę dać nodze odpocząć, mam nadzieję, że uda mi się wystartować w Biegu Niepodległości...
kantele
- 06:36 środa, 6 października 2010 | linkuj
Widziałęm w tv relację z tego biegu. Robiło wrażenie;)
Gratuluję wyniku ;)
Zetinho
- 07:05 wtorek, 5 października 2010 | linkuj
Co do nogi to ja nie wiem czy cała, bo wczoraj wieczorem bolała mnie jak cholera. Dzisiaj rano też. Nawet nie mogłam zbytnio stanąć na pedałach podczas jazdy do pracy. Ale teraz jest już lepiej. Raczej <1 to nie prorokuję, a już na pewno nie w zimie bo w zimie biegam dużo wolniej (ślisko, mokro, błoto śniegowo-piaskowo-solne...)
kantele
- 09:29 poniedziałek, 4 października 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum