MTB Cross Maraton Masłów
Niedziela, 10 września 2017 Kategoria ze zdjęciami, wyścigi
Km: | 41.03 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:06 | km/h: | 10.01 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Przyznam, że sporo sobie obiecywałam po tej trasie, choć z mapki wynikało, że została ona mocno zmodyfikowana w porównaniu do zeszłorocznej. W zeszłym roku, mimo wcześniejszych ulew, na trasie było raczej sucho (aż do momentu, kiedy zaczęło padać) i jechało mi się bardzo dobrze. Poza tym zapamiętałam, że było bardzo widokowo.
fot. MTB Cross Maraton
Pogoda dziś zgoła odmienna od zeszłorocznej. Cieplutko i słonecznie. Niestety, od samego początku jedzie mi się nie za dobrze, ale jeszcze jako-tako. Jak zwykle na ŚLR, trasa mega urokliwa, niektóre miejsca zaś przyprawiają o dreszczyk, tak jak fragment poprowadzony skrajem skarpy na jakąś wodą.
Niestety, w okolicach połowy trasy zaliczam dość poważną glebę na zjeździe, który okazuje się być dla mnie trudniejszy, niż wyglądał z góry. Mój upadek na kamienie wyglądał na tyle poważnie, że fotograf (chyba) stojący na dole, dłuższą chwilę stoi przy mnie, po tym jak się podniosłam, pytając, czy wszystkie kości mam całe. Majtam rękami, łokciami, ramionami - chyba nic sobie nie zrobiłam na szczęście.
fot. MTB Cross Maraton
Po ochłonięciu ruszam dalej w dół, już nieco łagodniejszym zjazdem, zastanawiając się cały czas, co mi brzęczy w rowerze - coś się musiało ułamać czy poluzować. Dopiero po kilku minutach dalszej jazdy orientuję się, że pękła obudowa manetki od amortyzatora i jedna z dwóch dźwigienek blokady. Niestety, przez to amor pozostaje w pozycji zablokowanej i nie ma jak go odblokować. No cóż, nie raz jechałam na zblokowanym (bo np. zapomniałam odblokować po asfalcie). Komfortowo może nie będzie ale da się jechać.
fot. Jacek Gałczyński
fot. Paweł Wężyk
Po glebie jedzie mi się jednak jeszcze gorzej niż przedtem. Włącza mi się tryb rekreacyjny i czuję się mocno zmęczona. Mam nadzieję na odpoczynek na ostatnich 10km, które według mapy są zasadniczo w dół, ale ten fragment okazuje się bardzo błotnisty. Dużo tutaj z buta, męczę się i przeklinam, mam ochotę się rozpłakać ze złości na siebie samą. Na szczęście tym razem organizator potraktował dystans w przeciwną stronę niż rok temu - tzn. skrócił trasę. Morale jednak w końcówce zdecydowanie na minusie tak, że znowu pobeczałam się na mecie, jak jakaś nastka.
fot. MTB Cross Maraton
Choć, tak samo jak w zeszłym roku, kończę piąta, tym razem nie jestem zadowolona a raczej zrozpaczona, Zdecydowanie to nie jest mój sezon.
fot. MTB Cross Maraton
fot. MTB Cross Maraton
Pogoda dziś zgoła odmienna od zeszłorocznej. Cieplutko i słonecznie. Niestety, od samego początku jedzie mi się nie za dobrze, ale jeszcze jako-tako. Jak zwykle na ŚLR, trasa mega urokliwa, niektóre miejsca zaś przyprawiają o dreszczyk, tak jak fragment poprowadzony skrajem skarpy na jakąś wodą.
Niestety, w okolicach połowy trasy zaliczam dość poważną glebę na zjeździe, który okazuje się być dla mnie trudniejszy, niż wyglądał z góry. Mój upadek na kamienie wyglądał na tyle poważnie, że fotograf (chyba) stojący na dole, dłuższą chwilę stoi przy mnie, po tym jak się podniosłam, pytając, czy wszystkie kości mam całe. Majtam rękami, łokciami, ramionami - chyba nic sobie nie zrobiłam na szczęście.
fot. MTB Cross Maraton
Po ochłonięciu ruszam dalej w dół, już nieco łagodniejszym zjazdem, zastanawiając się cały czas, co mi brzęczy w rowerze - coś się musiało ułamać czy poluzować. Dopiero po kilku minutach dalszej jazdy orientuję się, że pękła obudowa manetki od amortyzatora i jedna z dwóch dźwigienek blokady. Niestety, przez to amor pozostaje w pozycji zablokowanej i nie ma jak go odblokować. No cóż, nie raz jechałam na zblokowanym (bo np. zapomniałam odblokować po asfalcie). Komfortowo może nie będzie ale da się jechać.
fot. Jacek Gałczyński
fot. Paweł Wężyk
Po glebie jedzie mi się jednak jeszcze gorzej niż przedtem. Włącza mi się tryb rekreacyjny i czuję się mocno zmęczona. Mam nadzieję na odpoczynek na ostatnich 10km, które według mapy są zasadniczo w dół, ale ten fragment okazuje się bardzo błotnisty. Dużo tutaj z buta, męczę się i przeklinam, mam ochotę się rozpłakać ze złości na siebie samą. Na szczęście tym razem organizator potraktował dystans w przeciwną stronę niż rok temu - tzn. skrócił trasę. Morale jednak w końcówce zdecydowanie na minusie tak, że znowu pobeczałam się na mecie, jak jakaś nastka.
fot. MTB Cross Maraton
Choć, tak samo jak w zeszłym roku, kończę piąta, tym razem nie jestem zadowolona a raczej zrozpaczona, Zdecydowanie to nie jest mój sezon.
fot. MTB Cross Maraton
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!