kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

MTB Cross Maraton Zagnańsk

Niedziela, 30 lipca 2017 Kategoria >50 km, wyścigi, ze zdjęciami
Km: 56.16 Km teren: 0.00 Czas: 03:52 km/h: 14.52
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 740 Aktywność: Jazda na rowerze
Zagnańsk. Jedna z moich ulubionych edycji - szybka, dynamiczna trasa, bez większych trudności technicznych i z niewielką (jak na ŚLR) ilością przewyższeń. Co może pójść nie tak?

Otóż, okazuje się, że wystarczy jeden, niewielki odcinek, żeby zepsuć wszystko (oczywiście pomijając kwestię tego, że to ewidentnie nie był mój dzień oraz tego, że Mazi tym razem zrobił trasę dłuższą i bardziej wymagającą niż poprzednio).

fot. MTB Cross Maraton

Start znad zalewu Kaniów. Na początek kawał asfaltu z solidnym kawałem podjazdu, solidnego podjazdu. Stawka od razu się rozciąga a ja od razu mam problemy. Od początku jedzie mi się źle. Nogi drewniane, nie chcą się kręcić. Trasa faktycznie, prosta i szybka, przynajmniej do tego felernego odcinka, ale to niewiele daje, jest dziś bardzo źle. Upał nie poprawia sytuacji.

fot. FotoIrmaS



Po pół godzinie jazdy zaczyna się odcinek niszczący. Mega, mega błotne, ślapkowate, nierówne, glinkowate i śliskie 3 kilometry męki. Nie bardzo daje się jechać bo albo wpada się co rusz w koleinę albo koło ślizga się i ucieka spod tyłka. Tam, gdzie warstwa glinki jest mniejsza, pod spodem czyhają śliskie, nierówne kamienie. Po złapaniu tutaj dwóch gleb przestaję próbować dalej jechać i zapylam z buta, próbując się nie wyrypać bo buty też nie mają za grosz przyczepności. Rower jest cały oblepiony i waży ze 2kg więcej, jak babcię kocham.
I tak pcham przez następne pół godziny.

fot. mła





Po wyjściu z tego bagna zaczyna mi się nieco lepiej jechać bo trasa leci teraz z tendencją w dół, ale to nie na długo starcza. W zasadzie przestaje mi się dobrze jechać jak tylko trasa zaczyna znów podążać nieco w górę. Znowu nogi przestają mnie słuchać. Żele niewiele dają, a gdy przypominam sobie mapkę i uświadamiam sobie, że ten błotny odcinek będzie trzeba przebyć jeszcze raz, zupełnie siada mi morale. 

fot. Jacek Gałczyński


Przestaję się ścigać, jadę żółwim tempem, czekając na ten błotny kawałek jak na ścięcie. Wreszcie jest. I znowu na piechotę. Tym razem to już nawet nie próbuję tutaj jechać. Znów pół godziny i to chyba nawet powyżej. 
Ostatni fragment do mety mam takiego doła, że chce mi się płakać, mam dość wszystkiego i klnę się, że w przyszłym sezonie przerzucam się na szosę. Oczywiście pewnie mi przejdzie za parę dni, ale póki co - jest masakra.

fot. MTB Cross Maraton



Dojeżdżam na metę, siadam z miską makaronu i puszczają mi nerwy. Ryczę, a łzy kapią mi do miski. Jakaś pani mnie pyta, czy coś się stało, kręcę głową i staram się uspokoić ale łzy lecą mi same.

fot. MTB Cross Maraton



Mam dość MTB, tego sezonu, samotnych wyjazdów, upału, błota, ścigania się i w ogóle.
Nie dostaję smsa, nie sprawdzam wyników. Gdy stoję w kolejce do myjki wywołują mnie na 5 miejsce, pewnie ostatnie.

fot. Cycki na Rowerze



Wieczorem w domu nawet mi się nie chce sprawdzać, czy byłam ostatnia [nie byłam].
Chyba mam kryzys.

komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum