MTB Cross Maraton Piekoszów
Niedziela, 4 czerwca 2017 Kategoria wyścigi, ze zdjęciami
Km: | 48.45 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 04:26 | km/h: | 10.93 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Czułam się rano dobrze, wydawało mi się, że "mam nogę", takoż i na rozgrzewce, więc ustawiam się w sektorze i jestem dobrej myśli.
Niestety, po starcie jest jak zwykle. Przez około 1/3 trasy jedzie mi się źle. Tętno niskie, nogi drewniane. Trochę w tej części z buta ale zdecydowanie mniej niż na poprzednich maratonach.
fot. MTB Cross Maraton
Gdy się wreszcie nieco rozkręcam to w pewnym momencie rejestruję, że tylny hamulec coś nie bangla więc na zjazdach nieco zachowawczo. Mimo to zaliczam głupią glebę. Na niezbyt trudnym zjeździe jest zakręt na ścieżkę w prawo, przed tą ścieżką wypłukany przez wodę rowek i łagodna ścieżka przez ten rowek wyjeżdżona kołami poprzedników. Niestety, moje hamowanie aby wjechać w tę ścieżkę jest nieskuteczne i wjeżdżam centralnie w ten cholerny rowek, tuż za ścieżką. Oczywiście OTB. Efektem jest mocno podarty łokieć i obita łydka.
fot. MTB Cross Maraton
Po glebie jadę już znacznie wolniej. Boli mnie ręka i włączyła się blokada w głowie. Mimo to drugą część jedzie mi się lepiej, zdecydowanie więcej w siodle niż na nogach. Poza tym hamulec w pewnym momencie wraca do normy i mogę jechać pewniej - ale i tak wolę nie szarżować bo nie wiem, w którym momencie wysiądzie... zastanawiam się cały czas, czy zdarłam klocki czy to coś innego.
Gdzieś w połowie trasy mija mnie Ania Sawicka, "jak furmankę"... ;) Tylko kurz po niej został. W ogóle Ania w tym roku odsadziła się ode mnie mocno i odjeżdża mi już regularnie :(
fot. MTB Cross Maraton
W trzeciej godzinie zmagam się ze strasznymi skurczami - łapią mnie w różnych miejscach, głównie po wewnętrznej stronie ud. Ratuje mnie po drodze kolega zawodnik batonem Oshee z magnezem - po zjedzeniu połówki batona skurcze mijają. Ciekawe, autosugestia? Czy magiczne działanie batona ze śladowymi ilościami Mg? A może po prostu chwila odpoczynku ;)
Trasa sucha ale bardzo trudna i wymagająca - zarówno kondycyjnie jak i technicznie. W dużej części stanowi powtórzenie znanej i słynnej trasy z Nowin, połączone z Chęcinami. Chyba dodane jest też kilka soczystych kawałków, których nie było (albo nie pamiętam) na innych maratonach. To chyba najtrudniejsza dla mnie, jak dotąd, trasa w tym cyklu.
Piję straszliwe ilości wody, jak podsumowuję wieczorem to wychodzi mi ze 4L ;) Na dwóch z trzech bufetów dobieram wodę i izotonik, na trzecim łapię banana. Czuję niedobór jednego carbosnacka (trzy wystarczają zazwyczaj na 3-3,5h ale nie spodziewałam się jazdy powyżej 4h).
Gdzieś z 10km przed metą ucieka mi 4 miejsce czyli Monika Alimanovic. Choć przez sporą część trasy się z nią mijam, rozmawiamy nawet, to na koniec nie starcza mi siły ani motywacji, żeby ją gonić. W sumie szkoda, że w tym tłumie startujących kobiety "znikają" i nie wie się, na które miejsce się jedzie. Gdyby kobiety startowały razem, byłoby lepiej - byłoby prawdziwe ściganie, jak u Czarka Zamany na Gwieździe Mazurskiej. Gdybym wiedziała, że to 4 miejsce mi odjeżdża to może bym Monikę pogoniła ;) Ale to też nauczka na przyszłość - nie odpuszczać.
Podjazdy i podejścia strasznie męczące, jednak zostaje mi trochę siły, żeby docisnąć na końcówce, poza czterema kilometrami po okropnie muldziastej łące - to jest po prostu droga przez mękę.
fot. MTB Cross Maraton
Na plus mogę sobie policzyć, że kończę wyścig z wyższą średnią prędkością niż Nowiny 2014 (chociaż dystans był o 10 km dłuższy). Poprawę widać zresztą potem po segmentach na Stravie (poprawione czasy na prawie wszystkich podjazdach, które się pojawiały na wcześniejszych maratonach, natomiast z powodu awarii hamulca na zjazdach sporo gorsze).
Na drugi plus - zjechanie niesławnej Belni. W sumie nie wiem o co takie halo z tą Belnią, ot taki sobie wyższy posypany szutrem kopczyk. Bez większych problemów. W Nowinach 2014 na kole 26 nie zjechałam i miałam rachunki do wyrównania aż do dziś (po Nowinach nie było okazji aż do dzisiaj). Niestety, nie załapałam się na ŻADNYM zdjęciu na tym zjeździe, demmit!
Trzeci plus - chyba samopoczucie lepsze po tym maratonie niż po poprzednich. Tzn. lepiej zniosłam tę długą jazdę, może to zasługa ostatnich kilku dłuższych treningów - muszę to kontynuować.
fot. MTB Cross Maraton
Niestety, wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań... Po zeszłym roku i tych pierwszych tegorocznych startach już straciłam nadzieję na dobre wyniki i chyba trochę jadę te maratony lżej niż bym mogła bo brak mi motywacji.
Niestety, po starcie jest jak zwykle. Przez około 1/3 trasy jedzie mi się źle. Tętno niskie, nogi drewniane. Trochę w tej części z buta ale zdecydowanie mniej niż na poprzednich maratonach.
fot. MTB Cross Maraton
Gdy się wreszcie nieco rozkręcam to w pewnym momencie rejestruję, że tylny hamulec coś nie bangla więc na zjazdach nieco zachowawczo. Mimo to zaliczam głupią glebę. Na niezbyt trudnym zjeździe jest zakręt na ścieżkę w prawo, przed tą ścieżką wypłukany przez wodę rowek i łagodna ścieżka przez ten rowek wyjeżdżona kołami poprzedników. Niestety, moje hamowanie aby wjechać w tę ścieżkę jest nieskuteczne i wjeżdżam centralnie w ten cholerny rowek, tuż za ścieżką. Oczywiście OTB. Efektem jest mocno podarty łokieć i obita łydka.
fot. MTB Cross Maraton
Po glebie jadę już znacznie wolniej. Boli mnie ręka i włączyła się blokada w głowie. Mimo to drugą część jedzie mi się lepiej, zdecydowanie więcej w siodle niż na nogach. Poza tym hamulec w pewnym momencie wraca do normy i mogę jechać pewniej - ale i tak wolę nie szarżować bo nie wiem, w którym momencie wysiądzie... zastanawiam się cały czas, czy zdarłam klocki czy to coś innego.
Gdzieś w połowie trasy mija mnie Ania Sawicka, "jak furmankę"... ;) Tylko kurz po niej został. W ogóle Ania w tym roku odsadziła się ode mnie mocno i odjeżdża mi już regularnie :(
fot. MTB Cross Maraton
W trzeciej godzinie zmagam się ze strasznymi skurczami - łapią mnie w różnych miejscach, głównie po wewnętrznej stronie ud. Ratuje mnie po drodze kolega zawodnik batonem Oshee z magnezem - po zjedzeniu połówki batona skurcze mijają. Ciekawe, autosugestia? Czy magiczne działanie batona ze śladowymi ilościami Mg? A może po prostu chwila odpoczynku ;)
Trasa sucha ale bardzo trudna i wymagająca - zarówno kondycyjnie jak i technicznie. W dużej części stanowi powtórzenie znanej i słynnej trasy z Nowin, połączone z Chęcinami. Chyba dodane jest też kilka soczystych kawałków, których nie było (albo nie pamiętam) na innych maratonach. To chyba najtrudniejsza dla mnie, jak dotąd, trasa w tym cyklu.
Piję straszliwe ilości wody, jak podsumowuję wieczorem to wychodzi mi ze 4L ;) Na dwóch z trzech bufetów dobieram wodę i izotonik, na trzecim łapię banana. Czuję niedobór jednego carbosnacka (trzy wystarczają zazwyczaj na 3-3,5h ale nie spodziewałam się jazdy powyżej 4h).
Gdzieś z 10km przed metą ucieka mi 4 miejsce czyli Monika Alimanovic. Choć przez sporą część trasy się z nią mijam, rozmawiamy nawet, to na koniec nie starcza mi siły ani motywacji, żeby ją gonić. W sumie szkoda, że w tym tłumie startujących kobiety "znikają" i nie wie się, na które miejsce się jedzie. Gdyby kobiety startowały razem, byłoby lepiej - byłoby prawdziwe ściganie, jak u Czarka Zamany na Gwieździe Mazurskiej. Gdybym wiedziała, że to 4 miejsce mi odjeżdża to może bym Monikę pogoniła ;) Ale to też nauczka na przyszłość - nie odpuszczać.
Podjazdy i podejścia strasznie męczące, jednak zostaje mi trochę siły, żeby docisnąć na końcówce, poza czterema kilometrami po okropnie muldziastej łące - to jest po prostu droga przez mękę.
fot. MTB Cross Maraton
Na plus mogę sobie policzyć, że kończę wyścig z wyższą średnią prędkością niż Nowiny 2014 (chociaż dystans był o 10 km dłuższy). Poprawę widać zresztą potem po segmentach na Stravie (poprawione czasy na prawie wszystkich podjazdach, które się pojawiały na wcześniejszych maratonach, natomiast z powodu awarii hamulca na zjazdach sporo gorsze).
Na drugi plus - zjechanie niesławnej Belni. W sumie nie wiem o co takie halo z tą Belnią, ot taki sobie wyższy posypany szutrem kopczyk. Bez większych problemów. W Nowinach 2014 na kole 26 nie zjechałam i miałam rachunki do wyrównania aż do dziś (po Nowinach nie było okazji aż do dzisiaj). Niestety, nie załapałam się na ŻADNYM zdjęciu na tym zjeździe, demmit!
Trzeci plus - chyba samopoczucie lepsze po tym maratonie niż po poprzednich. Tzn. lepiej zniosłam tę długą jazdę, może to zasługa ostatnich kilku dłuższych treningów - muszę to kontynuować.
fot. MTB Cross Maraton
Niestety, wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań... Po zeszłym roku i tych pierwszych tegorocznych startach już straciłam nadzieję na dobre wyniki i chyba trochę jadę te maratony lżej niż bym mogła bo brak mi motywacji.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!