kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

Polandbike XC Kazura

Sobota, 10 września 2016 Kategoria wyścigi, ze zdjęciami
Km: 17.69 Km teren: 0.00 Czas: 01:18 km/h: 13.61
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 740 Aktywność: Jazda na rowerze
Ktoś kiedyś powiedział, że na wyścigi nie jeździ się dla wyników tylko dla fotek. Coś w tym jest, w szczególności, jeśli nie masz wyników ;) W przypadku XC to u mnie tylko o fotki może chodzić i akurat na XC na Kazurce z cyklu PolandBike się pod tym względem nie zawiodłam ;)

Wszystkie zdjęcia w tym wpisie autorstwa mistrza p. Zbyszka Świderskiego


Pierwszy raz postanowiłam zaryzykować i spytać Zająca, czy chce pojechać na wyścig. To było wczoraj i usłyszałam entuzjastyczne "taaaak!" PolandBike organizuje małe wyścigi dla takich smyków. Jest to naprawdę fajnie zrobione bo maluchy jadą w obrębie ogrodzonego odcinka startu/mety, przed startem wszystkich dystansów a puszczane są "na raty", tak, że o kolizji w trakcie wyścigu raczej nie ma mowy. Tak samo jak przed dorosłym wyścigiem, przed startem Bogdan wymienia startujących i wreszcie daje im sygnał do startu, a potem jest dekoracja najlepszej - w kategorii - trójki.



Ja podjechałam na Kazurkę rowerem, natomiast Zając przyjechał z Tatą autem. Chyba go mocno speszyła atmosfera wyścigowego miasteczka - mnóstwo ludzi, łupiąca muzyka, głos gadający przez mikrofon, no... dziwnie, dziwnie. Zając wyraźnie był nieco zdezorientowany i przestraszony i już nie chciał wyścigu. Chociaż już wykupiłam mu numer i przyczepiliśmy go na kierownicy.
W ogóle nie chciał wejść na miejsce startu. Po długich, długich namowach, wreszcie go z Markiem przekonaliśmy. Marek stał z nim na starcie a ja poleciałam z telefonem na metę, żeby robić zdjęcia albo nagrać filmik.



Zając chciał już startować od razu ale musiał poczekać na swoją kolej - najpierw jechały dziewczynki na rowerkach biegowych, potem na zwykłych, chyba te drugie w dwóch rzutach. I przy każdym "Start" Zając chciał już lecieć... ale przy swoim już nieco zobojętniał na sygnał startu i nie zorientował się, że może wreszcie ruszyć. Dopiero Marek go "wypchnął" na trasę.


Zając po drodze zatrzymał się ze dwa razy. Raz, żeby się obejrzeć, drugi raz, żeby poprawić sobie okulary. W końcu lans jest najważniejszy ;) Dotarł do mety ostatni ze swojej grupki ale chyba sprawiło mu to frajdę.


Niestety, dekoracje maluchów miały być dopiero po dekoracjach dorosłych więc postanowiliśmy, że bez sensu jest, żeby chłopaki tu sterczeli tyle czasu, tym bardziej, że dla Zająca w zasadzie nic ciekawego - pojechali zatem do domu. A ja dowiedziałam się, że bezpodstawnie naobiecywałam Zającowi, że dostanie nagrodę. Prawdę mówiąc, sądziłam że wszystkie dzieciaki coś dostają - ale nie. Tylko pierwsza trójka. Po swoich zawodach więc wyprosiłam w biurze zawodów gadżet dla Wojtka - fajną czapeczkę kolarską z Memoriału Królaka.

Po wyścigach Zająców, przyszła kolej na nieco starsze dzieci i potem wreszcie na dorosłych.

Tu nie ma podziału na startujące grupy według kategorii wiekowych, jak na Pucharze Mazowsza - wszystkie kategorie startują razem, tylko w odstępach czasowych, zgodnie z sektorami wywalczonymi w zwykłych zawodach PolandBike. Ponieważ jednak wyścigi XC nie mają zbyt wielkiej frekwencji to zatorów na trasie raczej nie ma (przynajmniej w ogonie, tam gdzie ja jestem).




Trasa dość łatwa, w porównaniu do PM, co nie znaczy że mniej wymagająca. Przede wszystkim - nie 3 pętle a aż 5, trasa trochę bardziej "rozwleczona" po płaskim więc długością wychodzi podobnie. Kilka podjazdów i zjazdów z Kazurki na pętli jest, w tym dość ciężki podjazd od północno-zachodniej strony. Ten udało mi się pokonać na rowerze zaledwie dwa z pięciu razy. Za to podjazd do trasy zjazdowej na zboczu południowym był poprowadzony dość wrednie - w jednym miejscu krótki, może metrowy, stromy odcinek i zaraz potem ostry zakręt w lewo - tu za każdym razem schodziłam z roweru a potem już nie dało się pod górę wystartować bo za stromo.



Potraktowałam ten start po pierwsze treningowo - a po drugie jako wyrównanie porachunków z Kazurką z maja, kiedy to wycofałam się z wyścigu. Wzięłam sobie za ambit, żeby całość przejechać - a oczywiście zajęte miejsce to już mniejsza o to ;)





Jechałam dość zachowawczo, starałam się nie spalić. Na podjazdach najlżej jak tylko mogłam, na płaskim starałam się odpocząć. Kilka razy musiałam się zatrzymać po podejściu i wyzipać, bo podejścia wcale nie łatwiejsze niż podjazdy... a przy tym upał straszliwy. Dubla dostałam chyba na ostatnim okrążeniu. Na dosłownie kilkadziesiąt metrów przed metą złapałam gumę, ale do mety jeszcze dojechałam bez kapcia ;)


W sumie to zadowolna jestem, że przejechałam bo Kazurka nawet w wersji lajt daje mocno popalić.




komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum