kanteleblog rowerowy

informacje

baton rowerowy bikestats.pl

Znajomi

wszyscy znajomi(19)

wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy kantele.bikestats.pl

linki

nagroda za wsparcie dla Kazurki

Czwartek, 21 lipca 2016 Kategoria trening, ze zdjęciami
Km: 14.70 Km teren: 0.00 Czas: 02:24 km/h: 6.12
Pr. maks.: 0.00 Temperatura: °C HRmax: HRavg
Kalorie: kcal Podjazdy: m Sprzęt: Scott Scale 740 Aktywność: Jazda na rowerze
Kocham Kazurkę. To świetne miejsce do technicznych treningów różnego rodzaju. Może nie jest to wielka górka ale obfituje w podjazdy o różnym nastromieniu, w jej zakamarkach ukryte są strome zjazdy a ze szczytu prowadzi fantastyczny tor do 4crossu. Ukryty u podnóża, w cieniu, jest też pumptrack, który ostatnio został rozbudowany. Można tutaj uprawiać także skoki - nawet początkujący znajdą dla siebie małe stoliki, na których mogą ćwiczyć - a niedawno, przy okazji wyścigu XC, został usypany mały rock garden dla urozmaicenia trasy.

Punkt widokowy ;) Na pierwszym planie widać kilka tras do zjeżdżania. Chyba wymagają renowacji.

Problem z Kazurką jest taki, że ktoś musi o te wszystkie hopy, wybicia, muldy i stoliki dbać. Kazurka to piaszczysta górka i pogoda na ogromny wpływ na stan tras i hopek. Duży wpływ mają też od czasu do czasu pojawiające się tam quady. Więc o Kazurkę z dobroci serca i zamiłowania do kolarstwa grawitacyjnego dba grupa kilku, może kilkunastu zapaleńców, w znakomitej części składająca się z członków ekipy Dirt It More. Inicjatywę tę wspiera Airibike a jej założycielem jest mój dzisiejszy instruktor, znany u nas zawodnik, miłośnik kolarstwa grawitacyjnego - Jan "Elvis" Kiliński. Chłopaki za pomocą własnych rąk i łopat naprawiają wszystkie szkody.


I tu dochodzimy do sedna. Co jakiś czas pojawiają się na Fejsbooku "wezwania" do pomocy przy naprawianiu istniejących i konstruowaniu nowych elementów na Kazurce. Mój klub kilka razy aktywnie w tym uczestniczył, jednak ja,choćbym nawet chciała, ze względów czasowych nie jestem w stanie fizycznie pomóc przy tej robocie. Ale jakoś chcę pomóc.
Więc jak pojawiła się akcja na Polakpotrafi, w której Dirt It More zbierało kasę na wypożyczenie koparki, żeby móc efektywnie prowadzić renowację na Kazurce, to skwapliwie wpłaciłam trochę kasy. W ramach podziękowania otrzymałam szkolenie indywidualne na Kazurce.
Elvis skontaktował się ze mną mailowo, miałam do wyboru szkolenie z nim lub z Piotrkiem Krajewskim. Ponieważ jednak to Elvis się ze mną skontaktował to z nim się umówiłam. Za pierwszym razem coś nie wyszło, Zając się rozchorował a pogoda zepsuła. Musiałam odwołać trening. Potem nie składały nam się terminy i w efekcie umówiliśmy się dopiero dzisiaj, chociaż akcja zbierania pieniędzy zakończyła się kilka miesięcy wcześniej. Należy przy tej okazji nadmienić, że Kazurka ma najwyraźniej ogromną rzeszę fanów bo zebrana kwota grubo przekroczyła 12 000 zł (potrzebne było 2500 zł)!

Po 15tej to chyba niezbyt popularna pora na Kazurkę. Poza mną ani jednego rowerzysty, jak okiem sięgnąć. Tor do 4crossu cały tylko dla mnie. Widać na pierwszym planie, jak został zniszczony przez ostatnie ulewy. I znów trzeba będzie użyć łopat.

Ze dwa razy zjechałam po torze a potem kręciłam się po pumptracku, czekając. Gdy Elvis się pojawił, rozgrzewkę miałam już załatwioną więc mogliśmy od razu przejść do sedna. Powiedziałam mu kilka słów o sobie, powiedziałam co chciałabym poćwiczyć. Najpierw kazał mi przejechać się po pumptracku. Okazało się, że zamiast pracować ciałem góra-dół, pracuję przód-tył. I już pierwsza rzecz do korekty. Na pumptracku jest to trudno ćwiczyć bo tempo jest zbyt małe, więc poszliśmy na górę, na pierwsze falki na torze. Założyłam ochraniacze na golenie, przyniesione przez Elvisa. Były trochę chyba za duże ale nie szkodzi. No i strasznie w nich gorąco.
Jechaliśmy równolegle, dość wolno. Elvis patrzył jak pracuję ciałem a potem wytłumaczył mi jak to robić lepiej. Każdy kolejny zjazd był coraz lepszy i coraz szybszy ale na jednym prawie wyrzuciło mnie z roweru ;) Uff!
https://youtu.be/Cx7Zuohu0ek

Tak czy siak, gdy Elvis uznał, że jest OK, przeszliśmy do kolejnego elementu, a był nim rock garden. To jest naprawdę malutki rock garden ale na wyścigu XC nie przejechałam go - zeszłam z roweru i przeprowadziłam.
Wspólnie podeszliśmy aby obejrzeć rock garden z bliska. Elvis pokazał mi, jak przejechać, wytłumaczył jak koło będzie się zachowywać na tym a jak na tamtym kamulcu, pokazał ścieżkę, która jest optymalna, gdzie koło nie będzie podskakiwać ani nie zatnie się między kamulcami.
Podejście pierwsze: blokada i zatrzymanie się przed rock gardenem ;)
Podejście drugie: to samo.
No dobra, więc obejrzałam te kamulce jeszcze raz i wybrałam inną ścieżkę, "ścinającą" rock garden w ten sposób, że przejeżdżam tylko jego róg, nie całą długość. Uznałam, że najpierw spróbuję w ten sposób a jak się uda to wtedy spróbuję jeszcze raz przejechać cały.
Przejechałam bez problemu.
No więc kolejne podejście do całego - do trzech razy sztuka - i tym razem się nie zatrzymałam, przejechałam, chociaż nieco spięta.
Za drugim i kolejnym razem już było luźniej i bez problemu.
https://www.youtube.com/watch?v=9hxjGFxxA6U

Powtórzyłam jeszcze kilka razy i poszliśmy na drugi fragment, który sprawił mi problem na XC - może metrowy fragment trawersu, którego nie byłam w stanie przejechać za Chiny Ludowe. Elvis stwierdził, że to dość trudny kawałek, trzeba najechać pod odpowiednim kątem i w dobrym tempie a to niełatwe bo wcześniej jest kilka małych muld, które skutecznie w tym przeszkadzają. Pokazał mi jak to przejechać ale moja próba skończyła się glebą. Kolejne dwa podejścia też były nieudane więc doszłam do wniosku, że to chyba za dużo jak na jeden trening.
Idąc znów na górę, pokazałam mu jeszcze jeden element z XC - bardzo stromy zjazd na zachodnim zboczu. Jak się okazuje, nawet stali bywalcy Kazurki nie znają wszystkich jej tajemnic ;)
Z góry zjechaliśmy nieco poniżej, żeby poćwiczyć najazd na stolik i lądowanie. To nie trwało zbyt długo bo czas treningu zbliżał się do końca. I tak chyba trening trwał grubo powyżej planowej godziny, za co bardzo dziękuję.

To był bardzo efektywny trening, zapewne przydałoby mi się jeszcze kilka takich. Ważne jest, aby ktoś pokazał gdzie, co i jak, pokazał, że się da i gdzie się robi błędy. Ważne jest też to, że patrzy i kontroluje co się dzieje. Trening indywidualny ma tę przewagę, że instruktor skupia się na jednej osobie i tylko jej poświęca uwagę. 

Bardzo sobie cenię takie indywidualne treningi i choć są one sporadyczne, to sądzę, że na takich najwięcej korzystam.


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

kategorie bloga

Moje rowery

KTM Strada 2000 24420 km
Scott Scale 740 6502 km
Scott Scale 70 18070 km
b'twin Triban 3 (sprzedany) 2423 km
Scott Scale 80 (skradziony) 507 km
Giant Rincon (sprzedany) 9408 km
Trenażer 51 km
rower z Veturilo 323 km

szukaj

archiwum