MTB Cross Maraton Daleszyce
Niedziela, 17 kwietnia 2016 Kategoria wyścigi, ze zdjęciami
Km: | 42.59 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 03:12 | km/h: | 13.31 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Na początku po prostu mi się nie jedzie.
Mam wrażenie, że mam drewniane nogi, tętno nie chce się rozbujać, czuję się kompletnie bez siły a znane bywalcom tego cyklu gołoborza na wzniesieniach wywołują szczękościsk. Sporo kawałków przebywam z buta (podjazdy, kamienie, błoto). Po około godzinie biorę żel i znacznie się poprawia, a jeszcze bardziej się poprawia jak się orientuję w połowie trasy, że jadę na zablokowanym amorze, hehe ;) Po żelu naprawdę czuję, że on działa, prawie momentalnie przestaję mieć odczucie braku siły i wreszcie normalnie zaczynam jechać. Potem chyba zasadniczo już wszystko w siodle a jak zaczynam doganiać członków mojego teamu, którzy mnie wcześniej wyprzedzili to już w ogóle robi się super, motywacja i siła od razu +10 ;)
Rozgrzewka
Z ciekawych rzeczy, to na zablokowanym amorze zjeżdżam Zamczysko (po raz pierwszy włącznie z najbardziej stromym odcinkiem na samym początku) i następny taki kamienisty zjazd gdzieś z kilometr dalej. Pamiętam, że w 2014 miałam odczucie: "o matko zaraz się wywalę, ratunku, na pewno złamię sobie coś albo rozwalę sobie głowę" - bałam się wtedy strasznie ale zjechałam (poza pierwszą krótką stromizną). W 2015 na większym kole już było inaczej "no dobra, jest trochę trudno ale generalnie o co było to wielkie halo w zeszłym roku" (ale też pierwszej stromizny nie zjechałam). A w teraz to jest takie odczucie "eeee? co tu tak płasko, było stromiej? i więcej kamieni było? łatwizna" - i to mimo braku amortyzacji ;) Jeszcze chyba ze dwie osoby wyprzedzam na tych zjazdach. Aha, no i pierwszy raz po Daleszycach nie bolą mnie ręce od napinki na zjazdach, siłownia działa.
Plecy Krzycha - +10 do motywacji
Widoki z Zamczyska
Najbardziej żmudny podjazd na trasie
To tyle w telegraficznym skrócie. Zamiast pisać długą relację, poświęciłam mnóstwo czasu na obróbkę nagranego materiału video i oto co z tego wyszło:
https://www.youtube.com/watch?v=yFvgJpST48o
Stwierdzenie "daleko od podium" byłoby eufemizmem ;) Ostatnio miałam tak niski rating dwa lata temu. Moja strata do 1 miejsca to około 50 minut, masakra.
Niemniej jednak, zważywszy na fakt iż zdecydowanie nie byłam w niedzielę w dobrej dyspozycji, to poprawienie średniej prędkości na trasie o 1,1 km/h, w porównaniu do zeszłego roku jest chyba dobrym znakiem.
fot. Labbatice
fot. MTB Cross Maraton
Zadowolona jestem też bo na metę wpadłam jako pierwsza osoba z teamu po "wycinakach" (trzech naszych chłopaków jest nie do dogonienia), tuż przed Krzychem, który w zeszłym roku czekał na mnie na mecie z tekstem "ile można czekać!" ;) i sporo przed pozostałymi osobami z teamu (w sumie po mnie z teamu wjechały 4 osoby, w tym Karolina, chociaż gdyby nie drobna awaria to ona pewnie byłaby szybsza).
Warunki do ścigania idealne, słońce, niezbyt silny wiatr, cieplutko (19 stopni).
Mam wrażenie, że mam drewniane nogi, tętno nie chce się rozbujać, czuję się kompletnie bez siły a znane bywalcom tego cyklu gołoborza na wzniesieniach wywołują szczękościsk. Sporo kawałków przebywam z buta (podjazdy, kamienie, błoto). Po około godzinie biorę żel i znacznie się poprawia, a jeszcze bardziej się poprawia jak się orientuję w połowie trasy, że jadę na zablokowanym amorze, hehe ;) Po żelu naprawdę czuję, że on działa, prawie momentalnie przestaję mieć odczucie braku siły i wreszcie normalnie zaczynam jechać. Potem chyba zasadniczo już wszystko w siodle a jak zaczynam doganiać członków mojego teamu, którzy mnie wcześniej wyprzedzili to już w ogóle robi się super, motywacja i siła od razu +10 ;)
Rozgrzewka
Z ciekawych rzeczy, to na zablokowanym amorze zjeżdżam Zamczysko (po raz pierwszy włącznie z najbardziej stromym odcinkiem na samym początku) i następny taki kamienisty zjazd gdzieś z kilometr dalej. Pamiętam, że w 2014 miałam odczucie: "o matko zaraz się wywalę, ratunku, na pewno złamię sobie coś albo rozwalę sobie głowę" - bałam się wtedy strasznie ale zjechałam (poza pierwszą krótką stromizną). W 2015 na większym kole już było inaczej "no dobra, jest trochę trudno ale generalnie o co było to wielkie halo w zeszłym roku" (ale też pierwszej stromizny nie zjechałam). A w teraz to jest takie odczucie "eeee? co tu tak płasko, było stromiej? i więcej kamieni było? łatwizna" - i to mimo braku amortyzacji ;) Jeszcze chyba ze dwie osoby wyprzedzam na tych zjazdach. Aha, no i pierwszy raz po Daleszycach nie bolą mnie ręce od napinki na zjazdach, siłownia działa.
Plecy Krzycha - +10 do motywacji
Widoki z Zamczyska
Najbardziej żmudny podjazd na trasie
To tyle w telegraficznym skrócie. Zamiast pisać długą relację, poświęciłam mnóstwo czasu na obróbkę nagranego materiału video i oto co z tego wyszło:
https://www.youtube.com/watch?v=yFvgJpST48o
Stwierdzenie "daleko od podium" byłoby eufemizmem ;) Ostatnio miałam tak niski rating dwa lata temu. Moja strata do 1 miejsca to około 50 minut, masakra.
Niemniej jednak, zważywszy na fakt iż zdecydowanie nie byłam w niedzielę w dobrej dyspozycji, to poprawienie średniej prędkości na trasie o 1,1 km/h, w porównaniu do zeszłego roku jest chyba dobrym znakiem.
fot. Labbatice
fot. MTB Cross Maraton
Zadowolona jestem też bo na metę wpadłam jako pierwsza osoba z teamu po "wycinakach" (trzech naszych chłopaków jest nie do dogonienia), tuż przed Krzychem, który w zeszłym roku czekał na mnie na mecie z tekstem "ile można czekać!" ;) i sporo przed pozostałymi osobami z teamu (w sumie po mnie z teamu wjechały 4 osoby, w tym Karolina, chociaż gdyby nie drobna awaria to ona pewnie byłaby szybsza).
Warunki do ścigania idealne, słońce, niezbyt silny wiatr, cieplutko (19 stopni).
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!