Kazura
Niedziela, 27 września 2015 Kategoria trening, ze zdjęciami
Km: | 14.31 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:25 | km/h: | 10.10 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczorajszy dzień był kompletnie zwariowany. Miałam jechać z Anią na Polandbike w Kielcach ale okazało się, że nie może jechać. Jak powiedziałam o tym
rano Małżowi to Małż spontanicznie zdecydował, że jadą z Zającem ze mną
(sic!). Od wstania Małża zawinęliśmy się w 30 minut włącznie z
wysadzeniem Zająca na nocniku i nakarmieniem go (sic! x2).
Od wyjścia aż do Kielc cały czas lało a Małż w drodze urabiał mnie na niestartowanie (co się będziesz brudzić i marznąć, deszcz leje i jest ohydnie, bez sensu tak się ścigać, nie martw się najwyżej będzie więcej czasu na Bike Expo...). No i mnie urobił. Więc pochodziliśmy po hali targów, chyba bardziej pilnując, żeby Zając się nie zgubił niż oglądając stoiska. Przywitaliśmy się z Marcinem z PLUS na stoisku SCOTT.
Najciekawszy był pokaz Krystiana Herby, na który akurat się załapaliśmy. Nawet Zając oglądał z zaciekawieniem.
A potem skoczyliśmy na obiad do Bodzentyna bo akurat tam przebywali teściowie.
Totalny spontan, dawno nie spędziłam tak przedziwnego dnia. W sumie było fajnie.
A dziś, w ramach choćby delikatnego zadośćuczynienia temu wczorajszemu szaleństwu (bez roweru), zamiast planowego s1 pojechałam na Kazurkę, skakać.
Było bardzo wietrznie. Z powodu wiatru ciężko było się rozpędzić na zjeździe głównym torem. Potrenowałam za to na stolikach to, czego uczył mnie tydzień temu Czarek i poćwiczyłam pompowanie na pumptracku. Po wczorajszym deszczu było trochę błotka ale niegroźnego ;)
Latawce, rower, wiatr ;)
Wróciłam terenową ścieżką wzdłuż torów i potem do Reala, o, pardon już Auchan ;)
Od wyjścia aż do Kielc cały czas lało a Małż w drodze urabiał mnie na niestartowanie (co się będziesz brudzić i marznąć, deszcz leje i jest ohydnie, bez sensu tak się ścigać, nie martw się najwyżej będzie więcej czasu na Bike Expo...). No i mnie urobił. Więc pochodziliśmy po hali targów, chyba bardziej pilnując, żeby Zając się nie zgubił niż oglądając stoiska. Przywitaliśmy się z Marcinem z PLUS na stoisku SCOTT.
Najciekawszy był pokaz Krystiana Herby, na który akurat się załapaliśmy. Nawet Zając oglądał z zaciekawieniem.
A potem skoczyliśmy na obiad do Bodzentyna bo akurat tam przebywali teściowie.
Totalny spontan, dawno nie spędziłam tak przedziwnego dnia. W sumie było fajnie.
A dziś, w ramach choćby delikatnego zadośćuczynienia temu wczorajszemu szaleństwu (bez roweru), zamiast planowego s1 pojechałam na Kazurkę, skakać.
Było bardzo wietrznie. Z powodu wiatru ciężko było się rozpędzić na zjeździe głównym torem. Potrenowałam za to na stolikach to, czego uczył mnie tydzień temu Czarek i poćwiczyłam pompowanie na pumptracku. Po wczorajszym deszczu było trochę błotka ale niegroźnego ;)
Latawce, rower, wiatr ;)
Wróciłam terenową ścieżką wzdłuż torów i potem do Reala, o, pardon już Auchan ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!