Wyprawa do Jedwabna i znów prawie zabładziłam ;)
Wtorek, 4 sierpnia 2015 Kategoria trening, ze zdjęciami
Km: | 43.28 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 02:05 | km/h: | 20.77 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: Scott Scale 740 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Dziś miałam do zrobienia sprinty. Do tego był mi potrzebny solidny kawał asfaltu więc odpuściłam sobie terenową jazdę w pierwszej części treningu. Asfaltem myknęłam do Jedwabna i muszę przyznać, że zżerała mnie przy tym złość, że nie mam kolarki. Cudnej urody asfalt i wspaniała, w większości zacieniona droga, nie zachęcały do spokojnej jazdy pomiędzy sprintami i musiałam się powstrzymywać, żeby nie wychodzić poza tlen ;) Ta trasa ma, niestety, jedną wadę. Jest dość ruchliwa, przy czym sporo jeździ ciężarówek i nie ma pobocza. Na szczęście kierowcy chyba są przyzwyczajeni do obecności tutaj rowerzystów bo nie było chamstwa, trąbienia i wyprzedzania na żyletkę. Wręcz przeciwnie, gdy w pewnym momencie zorientowałam się, że jedzie za mną auto i zjechałam z asfaltu na trawę, żeby je puścić, okazało się, że puszczam całkiem niezły sznureczek samochodów - wszyscy grzecznie jechali w rządku i czekali na okazję do legalnego (bez przekraczania podwójnej ciągłej, której tu pełno) wyprzedzenia mnie.
W Jedwabnem, po wykonaniu sprintów, miałam odbić w lewo na leśne drogi. Ale źle obliczyłam czas i sprinty zakończyłam już za Jedwabnem. Nie chciało mi się wracać więc odbiłam później, w miejscowości Narty, w skręt nad jezioro Świętajno.
Zapytani przeze mnie wakacjowicze nie wiedzieli, czy dojadę tędy gdziekolwiek. Nawet nie wiedzieli, jakie to jezioro, chociaż przyjechali się w nim kąpać.
Machnęłam ręką i pojechałam dalej tutaj - akurat - mega dziurawym asfaltem, który po jakimś czasie zmienił się w szuter. Odbiłam z niego w lewo, bo z kierunku prawo-lewo, ten drugi wydawał się bardziej zgodny z moim celem ale musiałam zawrócić, bo droga w lewo zaczęła skręcać z powrotem do Jedwabna.
Upał dzisiaj niemiłosierny.
Pojechałam zatem w prawo i w końcu dojechałam do poprzecznej szosy. Tutaj nie bardzo wiedziałam, jak dalej ale na szczęście napatoczył się samotny samochód. Pani powiedziała mi, że do Burdąga muszę dojechać i dalej skręcić do Małszewa. Ta opcja wyglądała na zgodną z moim pierwotnym planem więc tak pojechałam.
Na tej trasie dość długo jechałam wzdłuż jeziora Małszewskiego a potem szutrówka odbiła i wbiła się w las. W pewnym momencie zaczęłam mieć wątpliwości, czy jadę w dobrym kierunku ale napotkany leśny drogowskaz na szczęście potwierdził, że tak.
Do Bałdów już blisko.
Z Bałdów wróciłam inną, znaną sobie, szutrówką, niż ta koło Wrót Warmii. Prowadziła przez obóz harcerski nad jeziorem Gim.
Tym razem obyło się bez wielkiego błądzenia ale i tak trasa zajęła mi więcej czasu niż przewidywałam.
W Jedwabnem, po wykonaniu sprintów, miałam odbić w lewo na leśne drogi. Ale źle obliczyłam czas i sprinty zakończyłam już za Jedwabnem. Nie chciało mi się wracać więc odbiłam później, w miejscowości Narty, w skręt nad jezioro Świętajno.
Zapytani przeze mnie wakacjowicze nie wiedzieli, czy dojadę tędy gdziekolwiek. Nawet nie wiedzieli, jakie to jezioro, chociaż przyjechali się w nim kąpać.
Machnęłam ręką i pojechałam dalej tutaj - akurat - mega dziurawym asfaltem, który po jakimś czasie zmienił się w szuter. Odbiłam z niego w lewo, bo z kierunku prawo-lewo, ten drugi wydawał się bardziej zgodny z moim celem ale musiałam zawrócić, bo droga w lewo zaczęła skręcać z powrotem do Jedwabna.
Upał dzisiaj niemiłosierny.
Pojechałam zatem w prawo i w końcu dojechałam do poprzecznej szosy. Tutaj nie bardzo wiedziałam, jak dalej ale na szczęście napatoczył się samotny samochód. Pani powiedziała mi, że do Burdąga muszę dojechać i dalej skręcić do Małszewa. Ta opcja wyglądała na zgodną z moim pierwotnym planem więc tak pojechałam.
Na tej trasie dość długo jechałam wzdłuż jeziora Małszewskiego a potem szutrówka odbiła i wbiła się w las. W pewnym momencie zaczęłam mieć wątpliwości, czy jadę w dobrym kierunku ale napotkany leśny drogowskaz na szczęście potwierdził, że tak.
Do Bałdów już blisko.
Z Bałdów wróciłam inną, znaną sobie, szutrówką, niż ta koło Wrót Warmii. Prowadziła przez obóz harcerski nad jeziorem Gim.
Tym razem obyło się bez wielkiego błądzenia ale i tak trasa zajęła mi więcej czasu niż przewidywałam.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!