The Day we Made Contact czyli pierwszy raz z PowerTap
Czwartek, 23 października 2014 Kategoria dojazdy, recenzje, testy, ze zdjęciami
Km: | 21.02 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 01:03 | km/h: | 20.02 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Wczoraj pierwszy trening z pomiarem mocy. Położyłam Zająca spać i zabrałam się za rozparcelowywanie komputerka.
Koło już przygotowane więc z tym nie musiałam robić nic.
Piastę zdążyłam już upećkać ;)
Komputerek Joule 1.0 wygląda całkiem zgrabnie.
...ale dość długą chwilę zajęło mi rozgryzienie, co on dokładnie pokazuje, gdzie i komu ;)
Zamocowanie go na kierownicy też zajęło mi sporo czasu bo dołączone do zestawu gumki okazały się mocno ciasne na moją kierę. Uf... ufff... uff... ała mój palec... no dobra, po chwili szamotania się udało. Było to tak upiardliwe, że nie mam ochoty go przesuwać bliżej mostka, chociaż powinnam, bo mam trochę mało miejsca na rękę. Ponieważ to i tak "tymczas" to trudno, przemęczę się. Mocne gumki natomiast gwarantują, że się nie będzie przesuwał ani przekręcał.
Joule ma trzy ekrany, które można sobie zdefiniować za pomocą oprogramowania PowerAgent, dostępnego na stronie CycleOps, ale póki co, nie zawracałam sobie tym głowy, wystarczyło mi, że moc pokazuje. Bardzo pozytywną cechą tego zegarka jest błyskawiczne parowanie z czujnikami (moc, kadencja, prędkość, tętno). Fajnie, że czujnik prędkości/kadencji oraz tętna Garmina są kompatybilne z ANT+ więc nie musiałam tu nic kombinować.
Na moją prośbę Jacek rozpisał mi treningi na mocy. I ten pierwszy trening polegał na tym, że miałam sobie kręcić spokojnie i co kilka minut miałam szybko przyspieszyć do 220 Watów.
Przy spokojnej jeździe porównywałam sobie wskazania trenażera i Joule. Były podobne, z tą różnicą, że przy jeździe ze stałą w miarę prędkością trenażer pokazywał dość płynnie (pokazywał cały czas mniej więcej tę samą wartość Watów, 180 +/-5), natomiast Joule skakał w tę i nazad, w jednej chwili pokazywał np. 160 Watów żeby za sekundę pokazać 200. Ciężko w takich warunkach stwierdzić, ile Watów się generuje. Przyspieszenia były jeszcze gorsze, bo przy mocniejszym depnięciu Joule skakał do 500-600 Watów. Więc w praktyce trening wykonałam patrząc na wskazania z trenażera.
Udało mi się skończyć trening przed pobudką Zająca ale zgrać zapisu treningu już nie. A to dlatego, że miałam problemy z zainstalowaniem oprogramowania.
Próbowałam najpierw na laptoku. Ściągnęłam PowerAgent. Po zainstalowaniu dostałam komunikat, że nie można odpalić czegośtamczegoś bo brak Javy w wersji co najmniej 1.7. Hę? No dobra, no to zainstaluję tę Javę. Niestety, Java nie chciała ze mną gadać bo nie podobały jej się ustawienia sieci.
Po kilku próbach zrezygnowałam z instalacji na laptopie i poszłam do PCta. Szczęściem tam poszło bez problemu. Niestety, Zając się obudził więc reszta zabawy została na wieczór.
Wieczorem siadłam i odpaliłam PowerAgent. Dość długo się uruchamia a po uruchomieniu widzimy puste tabelki, jakieś menu i zero wskazówek, co dalej. Metodą prób i błędów doszłam, że trzeba użyć menu Tools a potem Configure Device (!). W tym Configure Device jest kilka zakładek, jedna z nich pokazuje zapisane treningi. Ale tu znowu zero podpowiedzi, co zrobić, żeby je zgrać. Ponieważ był tylko jeden trening to kliknęłam na niego i kliknęłam Save. Wow, zadziałało, zgrało się do jednego z okienek do PowerAgenta. Strasznie długo się zgrywał ten jeden trening ale się zgrał.
Można sobie ten zapis obejrzeć, jakieś wykresy, które kompletnie mi nic nie mówią, ponieważ Joule 1.0 nie ma GPSa to tracka trasy brak jednak jest informacja "z koła" o odległości. Nic tam, nie wnikałam w ten zapis tylko od razu go wyeksportowałam i zgrałam na Stravę. Tam coś widać ;)
No cóż, po pierwszym kontakcie jestem nieco rozczarowana, ale zobaczymy co dalej.
Koło już przygotowane więc z tym nie musiałam robić nic.
Piastę zdążyłam już upećkać ;)
Komputerek Joule 1.0 wygląda całkiem zgrabnie.
...ale dość długą chwilę zajęło mi rozgryzienie, co on dokładnie pokazuje, gdzie i komu ;)
Zamocowanie go na kierownicy też zajęło mi sporo czasu bo dołączone do zestawu gumki okazały się mocno ciasne na moją kierę. Uf... ufff... uff... ała mój palec... no dobra, po chwili szamotania się udało. Było to tak upiardliwe, że nie mam ochoty go przesuwać bliżej mostka, chociaż powinnam, bo mam trochę mało miejsca na rękę. Ponieważ to i tak "tymczas" to trudno, przemęczę się. Mocne gumki natomiast gwarantują, że się nie będzie przesuwał ani przekręcał.
Joule ma trzy ekrany, które można sobie zdefiniować za pomocą oprogramowania PowerAgent, dostępnego na stronie CycleOps, ale póki co, nie zawracałam sobie tym głowy, wystarczyło mi, że moc pokazuje. Bardzo pozytywną cechą tego zegarka jest błyskawiczne parowanie z czujnikami (moc, kadencja, prędkość, tętno). Fajnie, że czujnik prędkości/kadencji oraz tętna Garmina są kompatybilne z ANT+ więc nie musiałam tu nic kombinować.
Na moją prośbę Jacek rozpisał mi treningi na mocy. I ten pierwszy trening polegał na tym, że miałam sobie kręcić spokojnie i co kilka minut miałam szybko przyspieszyć do 220 Watów.
Przy spokojnej jeździe porównywałam sobie wskazania trenażera i Joule. Były podobne, z tą różnicą, że przy jeździe ze stałą w miarę prędkością trenażer pokazywał dość płynnie (pokazywał cały czas mniej więcej tę samą wartość Watów, 180 +/-5), natomiast Joule skakał w tę i nazad, w jednej chwili pokazywał np. 160 Watów żeby za sekundę pokazać 200. Ciężko w takich warunkach stwierdzić, ile Watów się generuje. Przyspieszenia były jeszcze gorsze, bo przy mocniejszym depnięciu Joule skakał do 500-600 Watów. Więc w praktyce trening wykonałam patrząc na wskazania z trenażera.
Udało mi się skończyć trening przed pobudką Zająca ale zgrać zapisu treningu już nie. A to dlatego, że miałam problemy z zainstalowaniem oprogramowania.
Próbowałam najpierw na laptoku. Ściągnęłam PowerAgent. Po zainstalowaniu dostałam komunikat, że nie można odpalić czegośtamczegoś bo brak Javy w wersji co najmniej 1.7. Hę? No dobra, no to zainstaluję tę Javę. Niestety, Java nie chciała ze mną gadać bo nie podobały jej się ustawienia sieci.
Po kilku próbach zrezygnowałam z instalacji na laptopie i poszłam do PCta. Szczęściem tam poszło bez problemu. Niestety, Zając się obudził więc reszta zabawy została na wieczór.
Wieczorem siadłam i odpaliłam PowerAgent. Dość długo się uruchamia a po uruchomieniu widzimy puste tabelki, jakieś menu i zero wskazówek, co dalej. Metodą prób i błędów doszłam, że trzeba użyć menu Tools a potem Configure Device (!). W tym Configure Device jest kilka zakładek, jedna z nich pokazuje zapisane treningi. Ale tu znowu zero podpowiedzi, co zrobić, żeby je zgrać. Ponieważ był tylko jeden trening to kliknęłam na niego i kliknęłam Save. Wow, zadziałało, zgrało się do jednego z okienek do PowerAgenta. Strasznie długo się zgrywał ten jeden trening ale się zgrał.
Można sobie ten zapis obejrzeć, jakieś wykresy, które kompletnie mi nic nie mówią, ponieważ Joule 1.0 nie ma GPSa to tracka trasy brak jednak jest informacja "z koła" o odległości. Nic tam, nie wnikałam w ten zapis tylko od razu go wyeksportowałam i zgrałam na Stravę. Tam coś widać ;)
No cóż, po pierwszym kontakcie jestem nieco rozczarowana, ale zobaczymy co dalej.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!