los dziś nie chciał żebym jeździła
Środa, 17 września 2014 Kategoria trening
Km: | 3.84 | Km teren: | 0.00 | Czas: | 00:13 | km/h: | 17.72 |
Pr. maks.: | 0.00 | Temperatura: | °C | HRmax: | HRavg | ||
Kalorie: | kcal | Podjazdy: | m | Sprzęt: KTM Strada 2000 | Aktywność: Jazda na rowerze |
Los dziś nie chciał żebym jeździła. W planie była krótka spokojna przejażdżka i nie chciało mi się trochę iść na rower.
Jak wreszcie zdecydowałam, że jednak pójdę to siadł prąd. Jak się okazało, siadł w całym budynku oraz sąsiednim. Czytaj - winda nie działa, a mieszkam na 9 piętrze. Niestety, nie ma wymówki bo rower jest w samochodzie na dole więc nie muszę go taszczyć po schodach ;) No więc wyszłam.
Gdy przecięłam Jastrzębowskiego i wjechałam w małą uliczkę koło Biedry okazało się, że drogowcy zrobili mi niespodziankę. Najwyraźniej przygotowali nawierzchnię do łatania w bliżej nieokreślonej przyszłości i powycinali w asfalcie prostokątne dziury, jedna koło drugiej. Jedną ominęłam, drugą przeskoczyłam... niestety, trzecia okazała się być zbyt blisko drugiej i przy próbie wykonania kolejnego skoku przyrypałam z całej siły tylnym kołem w krawędź tejże.
Wydawało się, że chyba wszystko jest OK ale to się zmieniło jak tylko skręciłam w Nugat. Zatrzymałam się zatem i zmieniłam dętkę ale pompkę mam nieco zbyt mało "powerną". Nie chciało mi się dymać pół godziny bo chyba tyle bym potrzebowała, żeby napompować dętkę do jakiejś akceptowalnej wartości w szosówce, więc tylko napopowałam na "oby oby' i wróciłam do domu. Na szczęście prąd już był chociaż.
Jak wreszcie zdecydowałam, że jednak pójdę to siadł prąd. Jak się okazało, siadł w całym budynku oraz sąsiednim. Czytaj - winda nie działa, a mieszkam na 9 piętrze. Niestety, nie ma wymówki bo rower jest w samochodzie na dole więc nie muszę go taszczyć po schodach ;) No więc wyszłam.
Gdy przecięłam Jastrzębowskiego i wjechałam w małą uliczkę koło Biedry okazało się, że drogowcy zrobili mi niespodziankę. Najwyraźniej przygotowali nawierzchnię do łatania w bliżej nieokreślonej przyszłości i powycinali w asfalcie prostokątne dziury, jedna koło drugiej. Jedną ominęłam, drugą przeskoczyłam... niestety, trzecia okazała się być zbyt blisko drugiej i przy próbie wykonania kolejnego skoku przyrypałam z całej siły tylnym kołem w krawędź tejże.
Wydawało się, że chyba wszystko jest OK ale to się zmieniło jak tylko skręciłam w Nugat. Zatrzymałam się zatem i zmieniłam dętkę ale pompkę mam nieco zbyt mało "powerną". Nie chciało mi się dymać pół godziny bo chyba tyle bym potrzebowała, żeby napompować dętkę do jakiejś akceptowalnej wartości w szosówce, więc tylko napopowałam na "oby oby' i wróciłam do domu. Na szczęście prąd już był chociaż.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!